Czarna lista producentów. Kto mija się z prawdą?
To, że producenci samochodów - łagodnie rzecz ujmując - "mijają się z prawdą", deklarując średnie zużycie paliwa swoich pojazdów, nie jest tajemnicą. Mało kto zdaje sobie jednak sprawę ze skali tego zjawiska.
Międzynarodowa Rada Czystego Transportu - niezależna organizacja pożytku publicznego - opublikowała właśnie ciekawy raport, który poddaje analizie dane dotyczące średniego zużycia paliwa nowych samochodów zebrane na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. Co ważne, nie chodzi tu wyłącznie o informacje podawane przez producentów - raport zestawia je bowiem z rzeczywistymi wynikami średniego zużycia paliwa otrzymanymi w czasie prób drogowych (dane uzyskane na podstawie przeszło pół miliona ankiet).
Kłamią coraz bardziej?
Autorzy raportu stwierdzają, że - uśredniając - emisja CO2 podawana przez producentów (która w prosty sposób przekłada się na zużycie paliwa) jest dziś aż o 25 proc. niższa niż w rzeczywistości. Dla porównania, jeszcze dziesięć lat temu rozbieżność ta wynosiła zaledwie 10 proc. Oznacza to, że dane techniczne podawane przez producentów samochodów, a uzyskiwane podczas cyklu pomiarowego NEDC (New European Driving Cycle), coraz bardziej odbiegają od rzeczywistości. Wyniki badań wskazują, że - z uwagi na rozbieżności - przeciętny europejski kierowca rocznie wydaje na paliwo nawet o 300 euro więcej niż wynikałoby to z obietnic producenta pojazdu.
Które z firm motoryzacyjnych doszły do perfekcji w uzyskiwaniu świetnych wyników w NEDC? Jeszcze w 2001 roku największe rozbieżności dotyczące katalogowego i rzeczywistego zużycia paliwa dotyczyły Volkswagena. Dane z folderów reklamowych były średnio o 12 proc. niższe niż pokazywała to drogowa praktyka. To jednak nic w porównaniu do wyników uzyskiwanych dzisiaj.
Kto mistrzem?
Rekordzistą w "jeździe o kropelce" w cyklu pomiarowym jest dziś BMW. Wg autorów raportów, różnica między katalogowym a rzeczywistym zużyciem paliwa modeli produkowanych przez tę niemiecką markę wynosi średnio aż 30 proc!
Drugie miejsce na liście zajmuje Audi. W tym przypadku rozbieżności w spalaniu wynoszą średnio 28 proc, czyli wynik jest niewiele gorszy niż w przypadku BMW.
Trzecie miejsce również przypadło producentowi z Niemiec. Sklasyfikowano na nim Opla, w przypadku którego różnice w spalaniu wynoszą średnio 27 proc. Zaraz za podium znalazła się kolejna niemiecka firma - Mercedes-Benz. W jej przypadku rozbieżności sięgają średnio 26 proc.
Niektórzy muszą popracować...
Z raportu wywnioskować można również, którzy producenci radzą sobie najsłabiej z przygotowaniem samochodów do cyklu pomiarowego, chociaż - co wymowne - wynik żadnej z badanych firm nie pokrywał się z danymi publikowanymi w folderach reklamowych. Za koncern, który najmniej mija się z rzeczywistością, uznano japońską Toyotę. W jej przypadku podawane w folderach reklamowych wyniki były "jedynie" o 16 proc. niższe niż pokazują to testy drogowe.
Zbliżonym wynikiem mogą się też pochwalić Citroen i Peugeot. O mniej niż 20 proc. zużycie paliwa zaniżają też dane przedstawiane przez Renault. Do średniaków zaliczają się z kolei: Volkswagen, Fiat i Ford. Średnie rozbieżności między spalaniem realnym a katalogowym wahają się w ich przypadku między 21 a 23 proc.
Skąd takie różnice?
Biorąc w obronę producentów aut można jedynie stwierdzić, że ogromnie różnice między katalogowym a rzeczywistym zużyciem paliwa nie wynikają jedynie z chęci "zrobienia klientów w balona". To w dużej mierze wynik konieczności przystosowania produktów do coraz ostrzejszych norm środowiskowych, które zdają się wyprzedzać możliwości techniczne obecnego przemysłu motoryzacyjnego.
Przypominamy, że od 2020 roku średnia emisja CO2/km wynosić ma w przypadku sprzedawanych w UE aut 95 gramów/km. Oznacza to średnie zużycie paliwa na poziomie 3,9 l/100 km... Poziom emisji ustala się w krótkim, trwającym kilka minut cyklu pomiarowym, nic więc dziwnego, że producenci robią wszystko, by uzyskać jak najlepszy wynik.
Warto również zwrócić uwagę na to, że producenci doskonale zdają sobie sprawę z faku, iż różnice między zużyciem paliwa deklarowanym a rzeczywistym przekraczają już granice absurdu. Dlatego coraz częściej, zamiast epatować w reklamach niskim zużyciem, podsuwają klientom wartości emisji CO2 na kilometr. Bo o ile średnie spalanie łatwo sprawdzić, chociażby na pokładowym komputerze, to już mało kto wie, czy 200 g CO2 na kilometr to dużo czy wprost przeciwnie...
PR