Chevrolet Beast na SEMA. ISV dla cywili?
Oprac.: Paweł Rygas
Chevrolet zaprezentował właśnie koncepcyjny model Beast. Auto o zmilitaryzowanym charakterze przedstawiane jest jako "wyczynowy pojazd do jazdy po pustyni".
Na początek kilka dobrych wiadomości dla fanów klasycznego offroadu. W tym przypadku mamy do czynienia z pickupem z solidną ramą nośną i otwartym nadwoziem. Z technicznego punktu widzenia bazą dla stworzenia Chevroleta Beast był Chevrolet Silverado. Wbrew pozorom, auto nie ma z nim jednak wiele wspólnego. Zastosowano tu np. przestrzenną klatkę z wysokowytrzymałej stali, która pomaga w przenoszeniu przeciążeń generowanych przez koncepcyjny układ zawieszenia. Przy każdym z tylnych kół pracuje aż po 5 wahaczy gwarantujących rekordowo długi skok i - co za tym idzie - zapewniających duże wartości wykrzyżów.
Wygląd auta zdradza inspirację - opracowanym przez General Motors - pojazdem o nazwie Defense Infantry Squad Vehicle (ISV), który od 2020 roku wykorzystywany jest w armii Stanów Zjednoczonych. Chevrolet Beast może się jednak pochwalić zupełnie innym układem napędowym.
Chevrolet Beast. Pod maską stare dobre V8!
ISV napędza 2,8-litrowy turbodiesel Duramax o mocy 186 KM. Pod maską Chevroleta Beast - co w tych czasach uznać można wręcz za niecodzienne rozwiązanie - znajdziemy imponujący benzynowy V8 Chevrolet Performance LT4 z turbodoładowaniem wypluwający z siebie moc 650 KM. W układzie przeniesienia napędu zastosowano 10-stopniowy automat współpracujący z dwubiegową skrzynią redukcyjną.
Niestety niewiele wskazuje na to, by Chevrolet Beast trafił do produkcji seryjnej. Auto powstało najprawdopodobniej tylko po to, by uświetnić stoisko Chevroleta na trwających właśnie targach SEMA.