Chcieli go ukarać za ostrzeganie kierowców. Według sądu sami złamali prawo
Przed nieoznakowanym patrolem, bądź o prowadzonym pomiarze prędkości, Polacy ostrzegają się za pomocą świateł - krótkie mignięcia i sprawa jasna. Pewien 54-latek zdecydował się na coś mniej dyskretnego, bowiem stanął przy drodze z wielkim, kartonowym znakiem. Funkcjonariusze mieli mu to za złe i postanowili go ukarać, jednak kiedy sprawa trafiła do sądu, sytuacja się odwróciła.
Oni czekali na zbyt szybkich kierowców, a on ostrzegał ich przed prowadzonym pomiarem. Jak wynika z udostępnionego nagrania, do kuriozalnej sytuacji doszło w stanie Delaware w marcu, ale sądowy finał znalazła dopiero teraz. Kilkaset metrów przed patrolem prowadzącym pomiar prędkości, na poboczu drogi, z wielkim kartonowym znakiem “Uwaga radar!", ustawił się 54-latek. Kiedy funkcjonariusze zorientowali się, co jest powodem przepisowej jazdy kierowców, szybko zainterweniowali - to nie była miła konfrontacja.
54-latek nie dawał za wygraną. Pokazał środkowy palec
Patrol, który skonfrontował się z 54-letnim Jonathanem Guessfordem, nie był pokojowo nastawiony. Policjanci chcieli za wszelką cenę powstrzymać mężczyznę przed ostrzeganiem innych kierowców, jednak ten nie dawał za wygraną - jak twierdził, miał do tego prawo. Dyskusja szybko przerodziła się w szarpaninę i rzucanie wulgaryzmami. Finalnie policjantom udało się zarekwirować kawałek kartonu i przegonić mężczyznę z drogi. Na tym mogło się zakończyć, jednak gdy Jonathan kierował się do swojego auta, na “do widzenia" pokazał federalnym środkowy palec.
Ruszyli w pościg i złamali prawo. Później grozili aresztem
Policjanci nie zamierzali puścić mu tego płazem i ruszyli w pościg. Jak się jednak później okazało, w pogoni za Subaru 54-latka funkcjonariusz przekroczył dozwoloną prędkość - w strefie, gdzie obowiązywało ograniczenie do 55 mph (88 km/h), rozpędził radiowóz do blisko 100 mph (160 km/h). Po zatrzymaniu mężczyzny federalni pogrozili mu aresztem i odebraniem praw rodzicielskich do syna, który z nim podróżował.
Sąd oddalił zarzuty. Mężczyźnie należy się odszkodowanie
Gdy sprawa trafiła do sądu, nagrania uchwycone przez kamery zamontowane w radiowozach i na mundurach policjantów, wyjawiły całą prawdę. Stróże prawa wypisując mandat wiedzieli już, że tej sprawy nie wygrają, a mimo to zaryzykowali. Zarzuty postawione przeciwko Guessfordowi zostały odrzucone, bowiem jak tłumaczył 54-latek, policja uniemożliwiła mu przeprowadzenie zgodnego z prawem i pokojowego protestu. Ostatecznie funkcjonariusze przegrali sprawę - teraz policja stanowa w Delaware musi wypłacić 54-latkowi odszkodowanie w wysokości 50 tys. dolarów.