​"Chcesz zobaczyć ciało? Chodź, zrobisz zdjęcie..."

Zmorą służb ratowniczych są gapie, utrudniający pracę przy usuwaniu skutków wypadków drogowych. Policja prosi, aby mijając miejsce takiej akcji nie zatrzymywać się, nie zwalniać ponad miarę, nie filmować, ani nie fotografować. Czy tego rodzaju apele mają jednak jakiekolwiek szanse powodzenia?

Ludowa mądrość powiada, że ciekawość jest pierwszym stopniem do piekła. Z drugiej strony stanowi nieodłączną część ludzkiej natury. Trudno pozostać obojętnym, widząc, że dzieje się coś niezwykłego. Trudno nie odwrócić głowy (co skądinąd może być przyczyną kolejnego nieszczęścia), mimowolnie nie zdjąć nogi z gazu. Takie zachowania są całkowicie zrozumiałe. Chcemy zobaczyć, co się stało. Tym bardziej, że jako kierowcy, z czego choćby podświadomie doskonale zdajemy sobie sprawę, sami moglibyśmy znaleźć się w sytuacji ofiar wypadku. Obserwacja skutków drogowych tragedii działa wstrząsowo i prewencyjnie. Mając przed oczami obraz rozbitych samochodów, krwi i leżących na jezdni ciał, stajemy się ostrożniejsi. Przynajmniej przez pewien czas. Dobre i to...

Reklama

Poniekąd zrozumiała jest także chęć fotografowania i filmowania. Żyjemy w dobie powszechności Internetu. Wielu z nas wykształciło w sobie odruch utrwalania za pomocą telefonu komórkowego każdego odbiegającego od rutyny wydarzenia. Lubimy pochwalić się takimi nagraniami przed znajomymi, wrzucić je do mediów społecznościowych. Do nadsyłania amatorskich zdjęć i filmików, dokumentujących klęski żywiołowe, ale też wypadki drogowe, zachęcają stacje telewizyjne. 

Istnieje jednak pewna nieprzekraczalna granica. Tą cienką linią jest moment, w którym ciekawość staje się ordynarnym wścibstwem, a gapie hienami, nie potrafiącymi uszanować powagi ludzkiej śmierci. Rozmawialiśmy ze strażakami, którzy wydobywają zakleszczone w samochodach ofiary wypadków. Przyznali, że takie właśnie zachowania świadków drogowych tragedii doprowadzają ich do skrajnej irytacji.

Ponad 200 tysięcy odtworzeń doczekał się film, pokazujący interwencję niemieckiego policjanta, osłaniającego miejsce wypadku na autostradzie A6 pod Norymbergą. W zniszczonej wskutek zderzenia ciężarówce zginął tam jej 47-letni szofer. Powstał ponad ośmiokilometrowy korek. Mnóstwo kierowców zatrzymywało się, by zrobić zdjęcia i sfilmować akcje ratunkową. Do jednego z nich podszedł wspomniany funkcjonariusz. "Chcesz zobaczyć ciało? Chodź, zrobisz zdjęcie, które będzie cię kosztowało 128 euro" - powiedział, wyraźnie zdenerwowany. "Schowaj ten telefon, bo inaczej podejdę i wyrwę ci go z ręki. Nie rozumiesz tego, co mówię? - pytał innego.

W Niemczech od pewnego czasu naganne zachowania ciekawskich są karane. W szczególnie drastycznych przypadkach nawet więzieniem. Każda z 20 osób, które filmowały telefonami komórkowymi wypadek na autostradzie w Bawarii, otrzymała mandat w wysokości 60 euro i po jednym punkcie karnym.

To nie zawsze pomaga. W niemieckiej telewizji można było obejrzeć nagranie, pokazujące pracujących na miejscu wypadków strażaków, którzy mając dość gapiów zaczęli... polewać ich wodą.

 "Chcesz zobaczyć ciało?" Niestety, okazuje się, że wielu chce. Na autostradzie A8 w okolicy Pforzheim (to też za naszą zachodnią granicą) gapie próbowali otworzyć drzwi karetki, bo chcieli sfotografować znajdującego się w niej jednego z poszkodowanych.



 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy