Ceny paliw na majówkę pójdą w dół

Spadająca cena ropy i mocna złotówka dla kierowców w Polsce oznaczają mniejsze rachunki za tankowanie. Niestety wyraźniejsze obniży na stacjach możemy zobaczyć dopiero po przedłużonym weekendzie majowym.

.
.Adrian ŚlazokReporter

Rozwój wydarzeń na globalnych rynkach daje kierowcom powody do optymizmu. Tak mocną złotówkę, w relacji do amerykańskiego dolara, jak w mijającym tygodniu, ostatni raz mieliśmy w październiku ubiegłego roku. Do tego notowania ropy Brent na koniec kwietnia ustanowiły nowe miesięczne minima.  Skutki tych zmian widać już wyraźnie w hurtowej części rynku paliw, a na początku maja powinniśmy je zobaczyć także na stacjach. Rafinerie obniżają ceny Hurtowe notowania paliw spadają systematycznie od połowy kwietnia.

Na przestrzeni mijającego tygodnia przecena nabrała jeszcze tempa i dzisiaj metr sześcienny 95-oktanowej benzyny jest o 127 złotych tańszy, niż w ubiegły piątek. Jego średnia cena w rafineriach to aktualnie 3571,60 PLN. Podobnej skali obniżkę zanotowaliśmy w przypadku oleju napędowego. Dzisiaj średnia cena diesla w hurcie wynosi 3420,40 PLN/metr sześc. i jest o 127,20 PLN niższa, niż przed tygodniem. Stabilizacja cen na stacjach Ostatni tydzień kwietnia w detalicznej części rynku paliw przyniósł niewielkie zmiany cen. Na poziomie 4,69 PLN/l utrzymała się średnia cena benzyny bezołowiowej 95. O grosz taniały olej napędowy i autogaz. Aktualna średnia cena diesla w Polsce według cotygodniowego notowania e-petrol.pl wynosi 4,52 PLN/l. Tankując autogaz kierowcy płacą średnio 2,15 PLN/l. Nasza prognoza detalicznych cen paliw na początek maja zakłada zauważalne obniżki na stacjach. Przedziały cenowe dla  poszczególnych gatunków paliw wyglądają następująco: 4,57-4,68 PLN/l dla benzyny 95-oktanowej, dla diesla 4,41-4,52 PLN/l oraz  2,09-2,16 PLN/l dla autogazu.

W tym tygodniu na rynku pojawiały się sprzeczne doniesienia o sytuacji rynkowej - przede wszystkim pojawiają się plotki o możliwości przedłużenia OPEC-owskich ograniczeń produkcyjnych. Saudyjskie plany mogą jednak spełznąć na niczym, bowiem fakty mówią dość wyraźnie o zwiększaniu produkcji na przykład w Stanach Zjednoczonych oraz w krajach OPEC, które były wykluczone z dotychczasowych porozumień (jak choćby Libia). W USA produkcja wzrosła o 10 procent od połowy 2016 r., do poziomu 9,27 mln baryłek dziennie, a więc możemy spodziewać się wzrostu znaczenia amerykańskich producentów, a na taką "zmianę jakościową" w globalnej grze o miejsce rynkowe kraje OPEC nie bardzo mogą sobie pozwolić.

W mijającym tygodniu z pewnością warto też przypomnieć, że pojawiła się spora niespodzianka w kontekście zapasów przewidywanych przez Energy Information Agency: zaskoczyła ona analityków spodziewających się ruchu na poziomie ok. 1,5 mln baryłek, podczas gdy skala zmian sięgnęła 3,6 mln w dół. Tego rodzaju informacja nie pozostała bez wpływu na rynek.

Oprócz tego mamy jeszcze głosy płynące z Rosji, w myśl których produkcja ropy może sięgnąć 548-551 mln ton w 2017 roku, co stanowiłoby najwyższą średnią od 1987 roku. W tej sytuacji trudno byłoby nie odbierać tego jako zapowiedzi, wygłaszanych tylko po to, aby zasugerować, że Rosja po okresie ograniczeń bynajmniej nie zamierza rezygnować z dominującej rynkowej pozycji w świecie. Mimo tak różnorodnych głosów w ostatnich dniach, wbrew pozorom zmienność realnych cen ropy Brent nie była bardzo dynamiczna - lokowały się one w przedziale 51-52,1 USD.

Źródło: e-petrol.pl

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas