Całe szczęście, że taki samochód nie istnieje!

W tradycji chrześcijańskiej poświęcone pamięci zmarłych święto 1 listopada ma podniosły, poważny charakter. Z każdym rokiem do europejskiej świadomości coraz mocniej przebija się jednak obraz "radosnego", amerykańskiego Halloween.

To prawdziwy samochodowy koszmar...
To prawdziwy samochodowy koszmar...Informacja prasowa (moto)

Do spopularyzowanej przez amerykańskie firmy zabawy przyłączyła się jedna z brytyjskich firm ubezpieczeniowych - MotorEasy, której pracownicy postanowili przestraszyć kierowców samochodową wersją potwora przypominającego twór doktora Frankensteina...

Oferowane przez firmę usługi dotyczą kompleksowego serwisowania pojazdów, wliczając w to wykonywanie okresowych przeglądów technicznych czy pomoc w razie awarii. MotorEasy jest też jednym z rynkowych potentatów ubezpieczeniowych oferujących tzw. "przedłużoną gwarancję", w postaci ubezpieczenia od kosztów napraw. Właśnie w oparciu o dane dotyczące kosztów usuwania usterek w poszczególnych modelach przedstawiciele MotorEasy stworzyli, na szczęście wirtualną, hybrydę najkosztowniejszych w naprawach samochodów.

Do stworzenia "samochodu Frankensteina" posłużono się statystykami obejmującymi takie elementy, jak: silnik, zawieszenie, skrzynia biegów, hamulce, układ elektryczny, układ kierowniczy i klimatyzacja. Listę "dawców" stworzono w oparciu bazę danych około 40 tys. ubezpieczonych aut, które w ostatnich 12 miesiącach wygenerowały największe koszty związane z nieplanowanymi naprawami. Co ciekawe, zestawienie zdominowały marki brytyjskie i... niemieckie!

Zdaniem ekspertów z MotorEasy silnik "samochodu Frankensteina" pochodziłby z Range Rovera rocznik 2011. Za naprawę tej jednostki w jednym z pojazdów firma zapłaciła aż 15 689 funtów. Z Range Rovera (rocznik 2012) pochodziłoby również pneumatyczne zawieszenie. Najwyższy rachunek wystawiony przez mechaników opiewał na kwotę 2 050 funtów.

Kolejne pozycje na liście dawców "najgorszych z możliwych" narządów okupują już auta made in Germany. Hamulce zapożyczono by z BMW Z4 z roku 2007. Naprawa układu w jednym z ubezpieczonych aut pochłonęła kwotę blisko 1300 funtów. Z BMW - tym razem serii 3 rocznik 2007 - pochodziłby również układ kierowniczy (koszt naprawy ponad 782 funtów).

Reszta podzespołów - zdaniem Brytyjczyków - pochodziłaby z różnych modeli Audi. Dotyczy to m.in. skrzyni biegów z Audi A5 rocznik 2010. Koszt naprawy to w jej przypadku blisko 900 funtów (firma nie precyzuje, o jaką przekładnię chodzi). Z większego brata A5 - modelu A6 (rocznik 2007) zapożyczono by układ klimatyzacji. Jeden z rachunków za jego naprawę opiewał na ponad 718 funtów.

Zaskakiwać może zwłaszcza zastosowana w "najdroższym w serwisowaniu" samochodzie instalacja elektryczna. Wbrew obiegowej opinii do "pojazdu Frankensteina" nie trafiłaby wcale wiązka z Alfy Romeo, Citroena czy Renault. Zamiast niej tworząc "najgorsze auto" powinniśmy sięgnąć po... elektrykę z Audi A3 z rocznika 2009. Przywrócenie sprawności wyposażenia elektrycznego samochodu z Ingolstadt w jednym z przypadków pochłonęło aż 3 167 funtów!

Gdyby wszystkie z przytoczonych przez MotorEasy usterek przydarzyły się w jednym roku w jednym samochodzie, koszt ich usunięcia zamknąłby się kwotą blisko 25 tys. funtów. (ok 120 tys. zł).

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas