Button zarobi rekordowo mało, ale chce zostać
Zmierzający po mistrzostwo świata Jenson Button przyznał, że z chęcią przedłuży kontrakt z Brawn GP na kolejny sezon, choć istnieją nieporozumienia co do jego wynagrodzenia.
Brytyjczyk ma 14 punktów przewagi nad kolegą z zespołu Rubensem Barrichello i w ostatnich czterech wyścigach nie powinien stracić prowadzenia.
Button nie ukrywa, że chętnie pozostanie w ekipie Brawna. "Jestem tu bardzo szczęśliwy - wyjaśnił Button na łamach magazynu "Auto Bild Motorsport". - Mamy tu wspaniałą atmosferę i wiele już razem przeszliśmy. Jesteśmy na szczycie i chcemy tu pozostać. Wierzę, że w najbliższych miesiącach będziemy kontynuować tę owocną współpracę i ciągle będziemy w czołówce" - dodał.
29-letni kierowca występował ostatnio w barwach Hondy, która została przekształcona w Brawn GP. Aby pomóc znajdującemu się w trudnej sytuacji finansowej zespołowi Button zgodził się na obniżenie pensji z ośmiu milionów funtów do zaledwie trzech. Teraz, po opanowaniu kryzysu, szefowie odmawiają mu jednak powrotu do dawnego wynagrodzenia, proponując jedynie obniżoną stawkę. Takie podejście frustruje menedżera Buttona, Richarda Goddarda. "Kiedy podpisywaliśmy umowę w zeszłym roku zakładaliśmy, że jeśli sprawy się unormują, Jenson znów otrzyma należne mu pieniądze" - wyjaśnił na łamach "Daily Mail".
Oprócz tego kierowca nie dostaje premii za wyniki osiągane za swoje osiągnięcia na torze, a także sam zatrudnia trenera przygotowania fizycznego, towarzyszącego mu podczas rywalizacji na torze. Gazeta twierdzi, że sprawia to, iż Button w porównaniu do poprzednich mistrzów świata, za swój triumf może otrzymać rekordowo niską wypłatę.
Lewis Hamilton, Kimi Raikkonen i Fernando Alonso za zdobycie mistrzostwa zarobić mieli odpowiednio 12, 25 i 12 milionów funtów. "Nie jesteśmy zachłanni i nie patrzymy tylko na pieniądze. Liczę jednak, że Jenson dostanie takie uposażenie, na jakie zasługuje" - powiedział jego menedżer.