Braki paliwa w Wielkiej Brytanii. Czy Polsce grozi taki sam los?
Koniec września przyniósł kiepskie wiadomości z Wielkiej Brytanii. Na stacjach benzynowych pojawiły się kolejki kierowców, a paliwa... zabrakło. Niektóre punkty racjonowały jego sprzedaż. Na pomoc wezwano wojsko. Czy Polskę czeka podobny los? A może najczarniejszy scenariusz to "jedynie" podwyżka cen paliwa do 6 zł za litr?
Pod koniec września świat obiegła informacja o problemach z dystrybucją paliwa w Wielkiej Brytanii. Sieć EG Group, która zarządza około 350 stacjami benzynowymi w kraju, wprowadziła limit zakupu benzyny do progu 30 funtów na osobę. Średnia cena litra benzyny to 1,39 funta ( 7,76 zł), a więc chętni mogli zatankować jedynie 21 litrów. Z kolei koncern BP podjął decyzję o zamknięciu niektórych punktów dystrybucji paliw. Klienci Shell oraz ExxonMobile również mieli problemy z tankowaniem auta. Co się dzieje?
Brytyjski rząd zapewnił swoich obywateli, że nie jest problemem brak paliwa, gdyż zapasy są wystarczające. Przyczyną całej sytuacji jest natomiast brak kierowców ciężarówek, którzy mogą je przetransportować z rafinerii do stacji benzynowych. Aktualnie w Wielkiej Brytanii brakuje ok. 100 tysięcy kierowców transportowych. Po Brexicie kraj opuściło 25 tys. wykwalifikowanych kierowców, a pandemia koronawirusa skutecznie wstrzymała proces uzyskania kwalifikacji nowych pracowników.
"W Polsce również zaczyna brakować kierowców transportowych. Coraz mniej osób decyduje się na wykonywanie tego zawodu, głównie dlatego, że perspektywa wielodniowych wyjazdów za granicę nie kusi. Nie da się ukryć również, że segment e-commerce jest znacznie atrakcyjniejszy dla młodych kierowców, którzy wolą pracować jako kurier lub dostawca, zyskując tym samym więcej czasu wolnego po pracy oraz normowane godziny jej wykonywania" - informuje Julia Langa z Yanosik Autoplac.
Problem braku kierowców w Wielkiej Brytanii grozi brakiem paliwa w okresie świąt Bożego Narodzenia. A to, jak wiadomo powszechnie, jest czas w którym ludzie podróżują do domów rodzinnych na święta lub na spotkania z bliskimi. Już od pierwszego październikowego poniedziałku 200 żołnierzy, w tym 100 kierowców, wyruszyło wspomóc stacje benzynowe i dowieźć do nich zapas paliwa. W poprzednim tygodniu żołnierze przeszli szkolenie w firmach transportowych, w których nauczono ich jak napełniać cysterny i obsługiwać pompy paliwowe. Zdaniem brytyjskiego rządu - paliwa nie powinno zabraknąć, jeśli ludzie będą je kupować w normalnych ilościach. Nie da się jednak nie zauważyć, że niektóre obszary kraju są w gorszej sytuacji, niż inne. Największy problem występuje w Londynie i w rejonie Anglii Południowo-Wschodniej oraz Wschodniej i East Midlands. Rząd proponuje również pracę 300 kierowcom cystern, którzy będą mogli wjechać do kraju z wizą tymczasową i pozostać w nim do końca marca 2022 roku. Ponadto brytyjski minister transportu zapowiedział już zwiększenie liczby egzaminów na kierowców ciężarówek.
W Polsce podobny scenariusz wydaje się obecnie skrajnie mało prawdopodobny. Paliwa nie brakuje, ale - co do tego nie ma już żadnych wątpliwości - szykują się kolejne podwyżki cen. Wielu Polaków zadaje sobie pytanie nie, czy ceny za 1 litr benzyny wzrosną do 6 zł, ale kiedy to się stanie? Obecnie PB 95 kosztuje już przeciętnie 5,71 zł za litr, a olej napędowy 5,46 zł. Kierowcy wciąż nerwowo oczekują podwyżek, choć nie da się ukryć, że obecne ceny również ich nie satysfakcjonują. W dobie pandemii koronawirusa ceny paliw na stacjach benzynowych były rekordowo niskie. W tym okresie za 1 litr benzyny płaciliśmy ok. 4 zł, za autogaz mniej niż 2 zł, a za olej 4,2 zł. Z pewnością wielu kierowców bardzo ucieszyłoby się z takich cen na stałe, jednak nie da się ukryć, że obecnie już wzrosły o prawie 2 zł w przypadku benzyny i 1,26 zł za litr oleju napędowego.
Trzeba mieć na uwadze, że światowe ceny ropy wciąż się zmieniają i wiele zależy od sytuacji na świecie i słabego kursu złotego. Koncerny paliwowe nie mają powodów, aby obniżać ceny paliw do podobnego poziomu jak za czasów pierwszej fali pandemii. Pozostaje nam być optymistami i cieszyć się, że - póki co - w naszym kraju nie występują tak poważne problemy z transportem paliwa jak w Wielkiej Brytanii oraz, że sytuacja na świecie wydaje się stabilna. Na pocieszenie można jeszcze dodać, że w Polsce mamy obecnie jedne z najniższych cen paliwa w całej Unii Europejskiej. Przynajmniej do momentu, gdy nie zestawimy ich z poziomem średniego wynagrodzenia...
***