Auto pielęgniarki pomalowano farbą i przebito opony. Przez koronawirusa?
Policja zaapelowała we wtorek o kontakt do świadków zniszczenia samochodu użytkowanego przez pracownicę Szpitala Miejskiego nr 4 w Gliwicach. Kobieta ogłosiła wcześniej w mediach społecznościowych, że padła ofiarą hejtu w związku z koronawirusem.
"Tych, do których sąsiedzi się nie odzywają, pomijają milczeniem, którzy mają malowane ściany, drzwi, samochody, palone wycieraczki, są wypraszani ze sklepów!!! Dziś to dotknęło mnie. A jutro kolejnych pracowników służby zdrowia? NIE DAJMY SIĘ ZASTRASZYĆ. Nie dajmy się zastraszyć tym prymitywnym ludziom, którzy nie widzą w nas wsparcia, a widzą tylko wrogów, którzy zarażają. Róbmy swoje. Mimo wszystko pomagajmy i nieśmy pomoc tym, którzy tego od nas oczekują" - napisała kobieta, która pracuje w dziale administracji gliwickiego szpitala. Podobny wpis zamieściła w sieci jej córka.
Oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gliwicach podisnpektor Marek Słomski poinformował we wtorek, że policja przyjęła w poniedziałek zgłoszenie o uszkodzeniu Renault Kadjara, zaparkowanego na osiedlu zamieszkiwanym przez właściciela auta i jego rodzinę. Mąż pracownicy szpitala, którego firma leasinguje pojazd, odkrył, że samochód został zniszczony - ktoś pomalował go farbą oraz prawdopodobnie przebił opony.
Na miejsce zdarzenia pojechał patrol. Mundurowi pouczyli zgłaszającego, że ściganie sprawcy następuje zawsze na wniosek pokrzywdzonego. Wniosek taki skierował on do właściwego komisariatu we wtorek przed południem.
Leasingowany pojazd został już odstawiony do serwisu. Oględziny wykażą, czy ciecz, którą pomalowano białe auto, trwale uszkodziła jego powłokę. Ustalone zostanie również, czy doszło do innych strat materialnych - wstępne oględziny nie wykazały przecięcia powłoki opon.
"Wobec pojawiających się spekulacji i opinii o powodzie zajścia, gliwicka policja informuje, że na tę chwilę jest zdecydowanie za wcześnie, by podawać jakąkolwiek z możliwych hipotez co do motywów działania sprawcy" - podkreślił podinspektor Słomski.
"W tej sytuacji działanie sprawcy wyczerpuje znamiona czynu określonego jako zniszczenie mienia. Jakie były dokładne okoliczności zdarzenia, wykaże postępowanie. Niewykluczone, że kwalifikacja prawna czynu może się zmienić, jeśli w toku postępowania wyjdą na jaw potwierdzone fakty, iż zachowanie sprawcy było motywowane nienawiścią" - dodał.
Zainteresowanie medialne tym zdarzeniem policja chce wykorzystać jako pomoc w rozwiązaniu sprawy, apeluje więc do osób, które mogły coś widzieć lub mają podejrzenia, kto dopuścił się opisanego czynu, o kontakt z gliwicką policją. Informacje można przekazywać też anonimowo na skrzynkę "Powiadom nas".
Marek Słomski przypomniał, że uszkodzenia aut to duży problem polskich miast. Motywy sprawców są różnorakie, więc policjanci stawiają różne hipotezy. "Nie można wyróżniać żadnej z nich, ponieważ profesjonalizm nakazuje sprawdzenie wszystkich i kolejne eliminowanie tych niepotwierdzających się" - zaznaczył.