Akcyza na samochody mniejsza o połowę? Będzie rewolucja w salonach?

Szykują się zmiany w podatku akcyzowym. Wygląda na to, że polski rząd dostrzegł wreszcie rozbieżność miedzy deklarowanymi, a rzeczywistymi działaniami mającymi przyspieszyć poziom elektryfikacji i ograniczyć ilość spalin wydobywających się z rur wydechowych aut spalinowych.

Chodzi o samochody z napędem hybrydowym. Przypominamy, że w ramach głośnej ustawy o elektromobilności tego typu pojazdy zostały w zasadzie całkowicie pominięte. Oznacza to, że nie tylko nie zezwolono im na korzystanie z przywilejów dla aut elektrycznych (np. jazda po buspasach, darmowe parkowanie itd.), ale też utrzymano wysokie, a w licznych przypadkach - wręcz zaporowe - stawki podatku akcyzowego.

Ówczesne zachowanie polskich władz śmiało określić można typowym strzałem w stopę. Wygląda na to, że politycy nie wzięli pod uwagę, że najchętniej wybierany przez polskich nabywców producent hybryd - Toyota - stanowi dziś jeden z filarów "polskiego" przemysłu motoryzacyjnego. W naszym kraju powstają m.in. przekładnie do najpopularniejszych hybrydowych aut japońskiego koncernu (Wałbrzych). Na Dolnym Śląsku wkrótce ruszyć ma też produkcja silników elektrycznych. Wyłączenie hybryd poza nawias ustawy o elektromobilności stanowiło więc potężne faux pas w kierunku Japończyków i - pośrednio - cios w pracowników polskich fabryk Toyoty.

Reklama

Wkrótce może się to jednak zmienić. Jak informuje "Rzeczpospolita" do sejmu wpłynął właśnie projekt obniżenia akcyzy dotyczącej hybrydowych pojazdów. Według założeń, podatek mógłby zmaleć nawet o 50 proc!

Przypomnijmy, w przypadku samochodów osobowych obecnie obowiązują dwie stawki podatku akcyzowego uzależnione pojemnością skokową jednostki napędowej. Są to odpowiednio 3,1 proc. (pojemności do 2000 cm3) i 18,6 proc. (pojemność powyżej 2000 cm3). Problem w tym, że w wielu przypadkach (np. zyskujące na popularności SUVy) hybrydowe auta wyposażone są w silnik o pojemności przekraczającej 2,0 l (z reguły pracujący w oszczędnym cyklu Atkinsona), więc podlegają wyższej stawce podatku.

Według nowego projektu, autorstwa posłów PiS, stawka podatku ma zostać zmniejszona o połowę. Oznacza to, że w autach hybrydowych z silnikiem spalinowym o pojemności do 2000 cm3 wynosić on będzie 1,55 proc. W pojazdach powyżej 2000 cm3 - 9,3 proc. W tym przypadku pojawia się jednak nowa górna granica - 3600 cm3, powyżej której importer zapłacić będzie musiał pełną 18,6 proc. stawkę podatku.

Proponowane zmiany mogą mieć duże znaczenie dla polskiego rynku. Tylko w ubiegłym roku Toyota i Lexus sprzedały u nas ponad 19,2 tys. tego typu aut. Cały rynek pochłonął blisko 24 tys. hybryd. Najpopularniejszą z ich była Toyota C-HR z wynikiem 5218 zarejestrowanych egzemplarzy.

W przypadku Toyoty nowe prawo może oznaczać szansę ataku na pozycję wicelidera polskiego rynku. Przypominamy, że marka od dłuższego czasu toczy z Volkswagenem bój o drugie miejsce zestawienia najchętniej kupowanych aut w naszym kraju. Ubiegłorocznym zwycięzcą okazał się Volkswagen, ale według danych Instytutu SAMAR niemiecka marka zarejestrowała dokładnie o 12 - słownie DWANAŚCIE - samochodów więcej niż japońska. Rok 2018 zamknął się dla polskiego oddziału Volkswagena sprzedażą 56 049 samochodów. Dealerzy Toyoty zanotowali wynik... 56 037 sztuk.

Póki co projekt jest jeszcze przed pierwszym czytaniem, więc jest bardzo mało prawdopodobne, by wszedł w życie przed końcem roku. Wiele wskazuje jednak na to, że nadchodzący 2020 rok może być dla klientów całkiem interesujący. Obniżenie cen hybryd spowoduje zapewne reakcję ze strony konkurencji, można się więc spodziewać ciekawych rabatów...

W tym miejscu warto przypomnieć, że na mocy ustawy o elektromobilności z podatku akcyzowego zwolnione są obecnie (czasowo) hybrydy typu plug-in.

Opr. Paweł Rygas


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy