Afera wokół wypadku na Sokratesa. Eksperci są zgodni: Sąd miał rację

W opinii Sądu Apelacyjnego ofiara wypadku na Sokratesa mogła przyczynić się do jego powstania
W opinii Sądu Apelacyjnego ofiara wypadku na Sokratesa mogła przyczynić się do jego powstaniaPiotr Malecki/East NewsAgencja SE/East News

"Jak sąd obwinił ofiarę z ulicy Sokratesa"

“Wyrok był zaskakujący, bo sędzia przypisał część winy zmarłemu pieszemu, choć dwie opinie biegłych (jedną zamówił sam Sąd Apelacyjny) wykluczały, aby pieszy zabity na środku przejścia w jakikolwiek sposób przyczynił się do swojej śmierci."
- czytamy w publikacji Onetu.
Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze mają prawo liczyć, że inni uczestnicy tego ruchu przestrzegają przepisów ruchu drogowego, chyba że okoliczności wskazują na możliwość odmiennego ich zachowania.

Niewygodne fakty z sądowego wyroku. Każdy musi myśleć za siebie?

Czy sąd rzeczywiście obwinił ofiarę?

Biegły sądowy o wypadku na Sokratesa w Warszawie

“Art. 3 Prd zawiera ważne stwierdzenie mianowicie, że zaniechanie rozumie się jako działanie. W powiązaniu z art. 4, który jest w istocie zasadą dostosowania zaufania wskazuje jasno, że jeśli zaistnieje taka sytuacja, że dany uczestnik ruchu, w chwilach trwania stanu zagrożenia, mógł i powinien był wypadku lub kolizji uniknąć, to dane zaniechanie oceniamy jako nieprawidłowe działanie - mówi w rozmowie z Interią dr inż. Piotr Krzemień - biegły z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych.
Takim przykładem jest przecież choćby gwałtowne i intensywne hamowanie, co do zasady zabronione przez Prd, natomiast w chwilach krytycznych konieczne i wymagane" - tłumaczy biegły sądowy.
Polskie prawo karne wymaga uwzględnienia przyczynienia się drugiego uczestnika wypadku w wymiarze kary, a zatem choćby symbolicznego zmniejszenia “winy" - tłumaczy wyrok dr Piotr Krzemień.

Eksperci o wypadku na Sokratesa. "Surowy wyrok"

Wiem, ze opinia publiczna nie jest zadowolona, ale w polskim kodeksie karnym nie ma takiego przestępstwa, jak zabójstwo drogowe. Proszę zauważyć, że często sprawcy wypadków drogowych, w których ktoś ginie lub zostaje poważnie ranny, a sprawca jest trzeźwy - otrzymują wyroki w zawieszeniu, a niekiedy nie zatrzymuje się im nawet prawa jazdy
- zwraca uwagę w rozmowie z Interią insektor Marek Konkolewski
Nie dziwie się, że opinia publiczna jest zbulwersowana, bo naturalnym jest, że trzymamy stronę ofiary. Doszło do wielkiej tragedii, zginał niewinny człowiek na przejęciu dla pieszych. Z wyrokiem na pewno nie godzi się rodzina, ale też kwestionuje go sam sprawca i jego najbliżsi
zaznacza Konkolewski w rozmowie z Interią.
Przez cały czas musimy być skupieni, uważni i zachowywać szczególna ostrożność na całym odcinku, który pokonujemy
- tłumaczy ekspert od BRD.

Największy dramat BRD w Polsce - gdy religia miesza się z fizyką

Na drodze nie możesz czuć się bezpiecznie

"Niesłusznie twierdzi się, że pieszy na przejściu ma czuć się bezpiecznie, to jest bardzo złudne ponieważ stan szczególnej ostrożności także w trakcie przekraczania przejścia nie ma nic wspólnego ze stanem błogiego relaksu. Z ustawy wprost wynika, że polega on na takim wzmożeniu ostrożności i uwagi, aby umożliwić sobie odpowiednio szybkie reagowania na zmieniającą się sytuację drogową. W powiązaniu z obowiązkiem zachowania szczególnej ostrożności także w trakcie przechodzenia przez przejście oznacza to, konieczność utrzymania stałego napięcia psychicznego, a także co słusznie jest eksponowane w literaturze fachowej, “upewnienia się". Upewnienie to ma więc trwać podczas znajdowania się pieszego na jezdni, a zatem na przejściu dla pieszych, które w myśl definicji jest częścią jezdni.
podsumowuje w rozmowie z Interią dr Piotr Krzemień
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?