450 zł mandatu za parkowanie pod sklepem. To nowy rekord Polski?

Ile kosztuje niepobranie biletu parkingowego? Jeden z posłów przekonał się, że chwila nieuwagi może kosztować prawie 100 zł. Krzysztof Lisek miał szczęście, że nie trafił na parking pod centrum handlowym w Żorach (woj. śląskie), ponieważ tam przy ul. Bankowej kara za brak biletu wynosi nawet 450 zł. Czy to zgodne z prawem?

Kiedy działamy w pośpiechu, zaczynamy popełniać błędy. Zwłaszcza, kiedy wpadamy na parking marketu, myśląc już tylko o zrobieniu zakupów i kierowaniu się w stronę domu. Z takich sytuacji korzystają zarządcy placów, którzy w rękawie przygotowane długie i szczegółowe regulaminy. 

Po świętach Bożego Narodzenia na własnej skórze przekonał się o tym poseł Krzysztof Lisek, gdy za brak biletu pod sklepem sieci Lidl dostał mandat w wysokości 95 zł. O sprawie zrobiło się głośno, a wyjaśnieniem okoliczności i legalności takiego działania zajmie się UOKiK.

Reklama

W Żorach żerują na klientach. Kara za brak biletu to 450 zł

Pod historią posła Liska internauci zaczęli dzielić się swoimi doświadczeniami z parkingami nadzorowanymi przez prywatnych zarządców. Faktem jest, że najczęściej parkowanie jest darmowe - dla klientów sklepu, przynajmniej pierwsza godzina -  jednak kto nie pobierze papierka z biletomatu, naraża się na wysoki “mandat". O jakiej kwocie mowa? Wiedzą tylko ci, którzy wczytają się w szczegółowy regulamin albo dostaną karę.

Raz to 100 zł, innym 250, ale rekordowe kary padają w Żorach (woj. śląskie) przy ul. Bankowej. Jak wynika z historii Pani Aleksandry, która została opisana na łamach “Faktu", tam zarządca karze zapominalskich grzywnami w wysokości do 450 zł, które trzeba opłacić w terminie do 14 dni. Osoby, które zdążą zapłacić do 7 dni, wówczas muszą wysłać na konto firmy 195 zł.

Pracownicy parkingu pilnują interesu. Wzrokiem śledzą wszystkich kierowców

Pani Aleksandra otrzymała już dwie grzywny na tym parkingu - za pierwszym razem po prostu zapomniała biletu, ale za drugim już się nauczyła. Niemniej, kiedy wróciła do auta, za wycieraczką - mimo pobranego biletu - znowu została ukarana. Dlaczego tak się stało? Ponoć pracownik parkingu wytknął pani Aleksandrze, że zaczęła zakupy w złej kolejności. Po pobraniu biletu najpierw poszła do weterynarza, który nie znajduje się w centrum handlowym, a dopiero potem do odwiedziła piekarnię znajdującą się w budynku. Wygląda więc na to, że pracownik od początku do końca ją obserwował.

Jakby tego było mało, okazuje się, że parking podzielony jest na dwie części. Czym się różnią? Na jednym pierwsza godzina po pobraniu biletu jest darmowa, ale na drugim za pierwszą godzinę płaci się już 5 zł. Pani Aleksandra podkreśliła, że łatwo się pomylić i wpakować w kłopoty.

Żorski urząd umywa ręce. To sprawka prywatnych firm

Sprawą wreszcie zainteresował się sam Urząd Gminy w Żorach, jednak jak można było się spodziewać, w tej kwestii burmistrz nic nie poradzi. Miasto Żory podkreśla tylko, że na terenie miasta funkcjonują także prywatne parkingi. W przypadku nieścisłości lub problemów to właśnie do tych zarządców należy kierować skargi.



INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: opłata parkingowa | Żory
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy