4,65 za litr paliwa. Nie można też wykluczyć, że będzie jeszcze taniej

"Pod koniec tego i na początku przyszłego roku paliwo będzie kosztować około 4,65 jeśli chodzi o benzynę i olej napędowy. Będziemy mieli do czynienia z bliskością cen obu tych paliw na stacjach. Nie można też wykluczyć, że będzie jeszcze taniej" - mówi w rozmowie z reporterem RMF FM Jakub Bogucki analityk e-petrol.


Jakub BoguckiRopa naftowa jako czysty surowiec rzeczywiście potaniała od początku roku o ponad 30 procent. Przypomnijmy w czerwcu to było 115 dolarów za baryłkę, w tej chwili to jest średnio poniżej 70, więc ta zmiana jest niebagatelna. Natomiast na polskich stacjach rzeczywiście te spadki są nieco mniejsze procentowo. To jest około czterdziestu kilku groszy dla benzyny i dla oleju napędowego. Ale tutaj musimy pamiętać, że porównywanie cen ropy z cenami paliw jako takich jest nie do końca współmierne. To jest jedynie surowiec do produkcji. Tu jeszcze wchodzą w grę koszty produkcyjne, chociażby taki czynnik jak kurs waluty, który na początku ubiegłego roku sporo się różnił od obecnego. Rzeczywiście podatkowe opłaty są stałe, natomiast trzeba też powiedzieć, że czynnik marżowy jest zmienny w czasie.

Reklama

Bartłomiej Paulus: Dlaczego ceny na światowych rynkach spadają, a na stacjach spadają, ale bardzo powoli?

Na świecie ceny ropy spadają dlatego, że ropy jest za dużo. To znaczy produkują ją kraje OPEC, Rosja, czy Stany Zjednoczone. USA od niedawna eksportują też ropę łupkową. Zmniejszyło się też zapotrzebowanie ze strony mniejszych gospodarek. Ale to fakt, że na stacjach obniżki zachodzą wolniej niż w przypadku podwyżek.

Sprzedawcy tłumaczą często, że te ceny spadają powoli, bo oni sprzedają stare zapasy paliwa. Ile w tym jest prawdy?

Rzeczywiście tutaj nie można powiedzieć, że to jest nadużycie. Stare zapasy paliwa są wymieniane z pewnym opóźnieniem w porównaniu do tego jak możemy chociażby w dobie internetu patrzeć na zmiany bieżące cen ropy, czy paliw gotowych. Tutaj można zakładać kilkunastodniowy termin wprowadzenia tych zmian o których słyszymy na bieżąco. Także to może w jakiś sposób spowalniać obniżki cen i je opóźniać.

Kiedy spadki cen ropy przełożą się w końcu na ceny paliw na stacjach?


Spodziewamy się, że te spadki systematycznie, będą się przekładać na ceny w ciągu najbliższych kilkunastu tygodni. Sytuacja globalna będzie cały czas podażowo korzystna. Będzie można kupić stosunkowo tanią ropę i tym samym będziemy cały czas obserwować spadki myślę o 2-3 grosze tygodniowo. Taki bezpieczny poziom możemy założyć.

Ile może kosztować paliwo na początku przyszłego roku? Wiosną? Latem?

Myślę, że końcówka roku 2014, początek 2015 będzie okresem kiedy za paliwo będziemy płacić około 4,65 jeśli chodzi o benzynę i olej napędowy. Będziemy mieli do czynienia z bliskością obu tych paliw na stacjach. Jeśli będziemy mieli do czynienia z większymi obniżkami cen surowca i jego produktów, to pewnie te spadki będą trwać dłużej.

Jeżeli chodzi o prognozy cen ropy mówi się nawet o cenach od 40 do 100 dolarów za baryłkę?

Spodziewam się, że średnia dla pierwszego półrocza będzie od 50 do 60 dolarów za baryłkę. Musimy tutaj pamiętać, że dla wielu krajów, nawet tych produkujących ropę, jest nieopłacalne zejście poniżej tych poziomów. Taki postulat wysuwali ostatnio specjaliści z Arabii Saudyjskiej, którzy mówili, że do 60 dolarów jest to jak najbardziej opłacalne. Wiele krajów będzie miało problem ze zbilansowaniem budżetu, jeśli ropa będzie tak tania. Ale spodziewam się, że w tym rejonie będzie lokować się ta średnia globalna.

Załóżmy 55 dolarów za baryłkę, jak to się przełoży na nasze stacje benzynowe?

Ja spodziewałbym się zejścia do 4,40, 4,50 za litr benzyny i oleju napędowego. Myślę, że byłaby to perspektywa pierwszej połowy przyszłego roku. Myślę, że to pożądany kierunek dla kierowców.

Czy spadające ceny ropy mogą powstrzymać rozwój wydobycia ropy z łupków w Stanach Zjednoczonych?

Niewątpliwie takie ryzyko jest, przynajmniej jeżeli te ceny będą spadać jeszcze mocniej, bo w 2014 roku niespodziewanie zobaczyliśmy zmianę na poziomie ponad 30 procent ze 115 dolarów do prawie 70. To jest gigantyczny ruch. Wydobycie to związane z wydobyciem ze struktur łupkowych jest mocno angażujące technologicznie. Jest stosunkowo kosztowne w porównaniu z odwiertami realizowanymi na Bliskim Wschodzie, gdzie jest to technicznie czy geologicznie dużo prostsze. Także wydaje się, że nadmierne obniżki mogą zahamować zarówno produkcję jak i eksport ropy naftowej, natomiast do tego mamy jeszcze spory zapas i czasu i możliwości.

OPEC ma jeszcze szansę istnienia?

Tak. Niewątpliwie OPEC musi w jakiś sposób przedefiniować swoją rolę. To jest organizacja odpowiadająca mniej więcej za 40 procent światowego wydobycia i cały czas jest postrzegana jako opiniotwórczy gracz jeżeli chodzi o światowy rynek ropy. Myślę, że Saudyjczycy utrzymując wysoki poziom wydobycia, wypowiadają wojnę amerykańskiemu eksportowi, chcą powalczyć o swoje miejsce na rynku. Mówią, że poziom 60 dolarów za baryłkę jest dla nich akceptowalny, więc myślę, że ta konkurencja na rynku światowym powoduje, że OPEC będzie potrzeby i dobrze wróży kierowcom, którzy będą mieli okazję tańszego tankowania w przyszłym roku.

RMF FM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy