14 lat czekania na auto...

Chociaż MG kojarzona jest głównie z produkcji obwieszonych plastikowymi spoilerami roverów, firma pochwalić się może długoletnią tradycją w budowaniu własnych pojazdów.

Korzenie marki sięgają aż 1924 roku. Brytyjski producent przez wiele lat słynął głownie z produkcji dwumiejscowych aut sportowych, o czysto angielskim stylu. Ostatnio marka borykała się jednak z dużymi trudnościami. Zdegradowano ją do miana tunera wiekowych modeli Rovera, nad firmą zawisło widmo bankructwa. Właściciel MG Rover borykał się z poważnymi kłopotami finansowymi, przyszłość jawiła się w żałobno-czarnym kolorze.

Wybawienie, przynajmniej teoretycznie, przyjść miało w 2005 roku. Resztkami prężnej niegdyś firmy zainteresował się bowiem chińczycy. W czerwcu podpisano umowę z Nanjing Automobile, ale przez kolejne dwa lata nie działo się praktycznie nic. W 2007 roku w fabryce Longbrigde w Birmingham (dawniej Rover) rozpoczęto montaż przywożonych w skrzyniach z Chin wiekowych modeli MG-TF, czyli zmodyfikowanego kabrioletu MG-F (z centralnie umieszczonym silnikiem), który wszedł do produkcji dwanaście lat wcześniej.

Reklama

Wydawało się, że chińska interwencja zepchnęła markę na równię pochyłą. Z dawnej potęgi nie pozostało nic, fabrycznie nowe, acz mocno posunięte w latach samochody, bardzo trudno było sprzedać. Ostatnio coraz częściej wspominano jednak o planowanej restrukturyzacji. Wielu analityków spodziewało się, że Chińczycy skupią się na opracowaniu nowego samochodu, następcy popularnego również w Polsce rovera 75 (MG-ZT).

Zgodnie z przewidywaniami, czternaście lat od debiutu ostatniego, nowego pojazdu z logiem MG obecny właściciel marki - koncern Shanghai Automotive Industry Corp (który przejął Nanjing Automobile) zaprezentował właśnie zupełnie nowe auto spod znaku brytyjskiej legendy - zaprojektowanego od podstaw - MG6.

Przypominający nieco mieszankę mazdy6 z volkswagenem golfem samochód, to reprezentant niższej klasy średniej. Na rynku europejskim przyjdzie więc mu rywalizować m.in. ze skodą octavią. Auto w pierwszej kolejności trafi na rynek chiński. Na Starym Kontynencie możemy się go spodziewać za około dwa lata. Szefostwo koncernu planuje, że rozpoczęcie jego produkcji w fabryce w Wielkiej Brytanii rozpocznie się pod koniec przyszłego roku.

Póki co, wypada jedynie wierzyć zapewnieniom, że auto opracowane zostało z zachowaniem wszelkich światowych standardów bezpieczeństwa, i w czasie cash-testu nie rozleci się na kawałki. By się o tym przekonać trzeba jednak poczekać na wyniki prób zderzeniowych.

Niestety, niewiele wiadomo na temat rozwiązań technicznych nowego auta. Możemy być jednak pewni, że do napędu posłużą sprawdzone, benzynowe silniki rovera (serii K). Do wyboru będą: 1,8 l o mocy 133 KM, oraz jego wariant z turbodoładowaniem osiągający 160 KM. Napęd przenoszony ma być za pomocą pięciostopniowej, automatycznej skrzyni biegów.

Jeśli Chińczycy na poważnie myślą o wprowadzeniu modelu na europejski rynek, niezbędny okaże się zapewne silnik wysokoprężny oraz manualna skrzynia biegów. W obecnej specyfikacji, biorąc również pod uwagę niezwykle ubogą sieć serwisową, nie wróżymy autu świetlanej przyszłości na drogach Starego Kontynentu.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Chińczycy | auto
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy