Zwierzęcy pysk Clarksona...

Zanim brytyjskim "Top Gear'em" zaopiekował się na dobre Jeremy Clarkson, programy motoryzacyjne były równie interesujące, co transmisje obrad sejmu i programy kulinarne razem wzięte.

Wprawdzie ich autorzy zawsze skupiali się na ważnych z punktu widzenia użytkownika kwestiach, jak ceny, osiągi czy koszty eksploatacji, ale forma, w jakiej przekazywano te informacje z ekranu potrafiła uśpić nawet ośmiolatka z ADHD.

Clarksonowi i jego ekipie udało się tchnąć w magazyny motoryzacyjne nowego ducha. Dzięki temu, że "Top Gear" nader wybiórczo podchodzi do kwestii technicznych, z przyjemnością oglądają go nawet kobiety, których wiedza na temat samochodów ogranicza się do tego, że "czerwone są najszybsze". Pod wodzą "Jezzy" brytyjski magazyn urósł do miana kultowego, kolejne odcinki emitowane są w dziesiątkach telewizji na całym świecie.

Co jakiś czas w Internecie pojawiają się tworzone przez fanów programu "podróbki", w których kilku pryszczatych młodzieńców stara się zazwyczaj parodiować oryginalne poczucie humoru Clarksona, "Chomika" i "Kapitana Snuji". Zadanie nie jest łatwe, bowiem żarty Anglików są trudne do podrobienia a na klimat programu składają się też specyficzne ujęcia i sposób montażu.

Reklama

By stworzyć dobrą parodię nie wystarczy więc domowa kamera i komputer - potrzebny jest też całkiem pokaźny budżet. Tym ostatnim dysponują np. producenci samochodów. Co więcej, niektórzy z nich nie wahają się go użyć...

Poniżej prezentujemy jedną z ciekawszych parodii "Top Gear", jakie widzieliśmy. Oba filmiki to część zakrojonej na szeroką skalę akcji promocyjnej nowego hyundaia ix35. Co ciekawe, w rolę prezenterów programu tym razem wcieliły się... zwierzęta. Richard Hammond jest oczywiście chomikiem, miłośnik karawaningu i spacerowych prędkości - James May - stał się żółwiem, a sam Clarkson występuje pod postacią antylopy gnu.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: top gear
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama