Zakaz jazdy samochodem w niedzielę. Pomysł wraca w dziwnych okolicznościach

Zakaz jazdy prywatnym samochodem w niedzielę oraz ograniczenie prędkości na autostradach i drogach ekspresowych. To tylko kilka z pomysłów Międzynarodowej Agencji Energetycznej na obniżenie konsumpcji paliw płynnych w Europie. Warto jednak zdawać siebie sprawę z pierwotnego kontekstu tych pomysłów który, paradoksalnie, nie ma nic wspólnego z promowanym przez UE ograniczeniem emisji CO2.

W lipcu w serwisach motoryzacyjnych pojawiły się analizy raportu Międzynarodowej Agencji Energetycznej dotyczącego zmniejszenia światowego zużycia ropy naftowej. Sprawa wróciła na tapet za sprawą pogłębionej analizy raportu o jaką pokusiła się fundacja WiseEuropa, która przyjrzała się szansom i zagrożeniom płynącym z pomysłów MAP i możliwości ich implementacji w Polsce. 

Zakaz jazdy samochodem w niedzielę. Ten pomysł ma już dwa lata

Oburzenie kierowców wywołały m.in. pomysły na zakaz jazdy prywatnymi samochodami w niedzielę i zmniejszenie limitów prędkości na europejskich drogach. Rzeczywiście - pomysły MAE zdają się wpisywać w ogólny trend do rezygnacji z indywidualnej motoryzacji na rzecz transportu zbiorowego i zdrowszego trybu życia (np. promocja rowerów). Nie dziwi więc, że kierowcy i część polityków doszukuje się ich źródła w strukturach Unii Europejskiej. 

Reklama

Tymczasem sama Międzynarodowa Agencja Energetyczna nie jest organem unijnym, a opracowany przez MAE raport powstał dwa lata temu i - paradoksalnie - autorom nie chodziło wcale o ślad węglowy. Skąd wzięły się pomysły ograniczenia indywidualnej mobilności? 

W niedzielę nie pojedziesz prywatnym samochodem? Nie ma takich planów

Sprawą domniemanego zakazu korzystania z prywatnych samochodów w niedzielę zajęła się też redakcja Konkret24 . Autorzy ciekawej analizy starają się rzucić na temat nowe światło i osadzić zalecenia MAP w nieco innym kontekście.

Przy okazji zrzucają jednak serwisom motoryzacyjnym nierzetelność i wytykają politykom (temat podjęli m.in. przedstawiciele prawicy), że próbują zbijać kapitał na nieprawdziwych informacjach. Czy mają rację? 

Dziennikarze konkret24 słusznie zauważają, że MAP nie jest instytucją unijną, więc mówienie o "unijnym" pomyśle jest ewidentnym nadużyciem. Zwracają też uwagę na okoliczności powstania samego raportu, który liczy sobie obecnie ponad dwa lata. 

Zakaz jazdy w niedzielę to plan. Nie chodziło o CO2

To nie przypadek, bo zalecenia MAP pojawiły się w pierwszych miesiącach po rosyjskiej inwazji na Ukrainę i miały charakter doraźny. Cel przyświecający autorom raportu polegał na ograniczeniu importu paliw kopalnych z Rosji i - co za tym idzie - odcięciu Kremla od napływu twardej waluty z UE. 

Z drugiej strony trudno jednak pominąć fakt, że raport WiseEuropa zatytułowany "Noga z gazu" opublikowano 20 czerwca bieżącego roku, więc alarmistyczne tytułu w serwisach motoryzacyjnych trudno uznać za przesadzone. Nie sposób też mieć pretensję do dziennikarzy i polityków o to, że łączą zalecenia MAE z polityką klimatyczną UE, bo właśnie w ten sposób podeszli do tematu autorzy raportu "Noga z gazu".

Podsumowując, warto pamiętać, że pomysł ograniczenia jazdy prywatnymi samochodami w niedzielę zrodził się w konkretnych okolicznościach geopolitycznych i przynajmniej obecnie nie jest brany na poważnie, ani przez instytucje unijne, ani tym bardziej - polskie władze. Sytuacja na rynku paliw jest obecnie zupełnie stabilna, więc zalecenia MAP należy traktować jedynie jako rady na "trudną przyszłość", która - miejmy na dzieję - nigdy nie nadejdzie.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: emisja CO2 | zakaz ruchu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy