Wiesz co robić, gdy zabraknie prądu?
Awaryjny rozruch auta z użyciem kabli ratuje z opresji. Warto jednak wiedzieć, jak to robić, aby nie uszkodzić samochodu.
Gdy w trakcie mrozów wydajność akumulatora spadnie na tyle, że nie możemy uruchomić silnika - najlepiej poradzić sobie "pożyczając" prąd z innego auta.
Ryzyko wybuchu wodoru
W teorii istnieje ryzyko wybuchu wodoru w akumulatorze, jeżeli nastąpi iskrzenie np. podczas rozpinania kabli rozruchowych. Eliminujemy tę możliwość odpowiednią kolejnością podłączania kabli (zaczynamy od "dawcy") i rozłączania (kończymy na "dawcy").
Jeżeli pojawi się jakakolwiek iskra, to tylko po stronie "biorcy", a tam przecież, w rozładowanym akumulatorze, nie wygeneruje się w kilka sekund wybuchowy wodór.
Dodatkowo część producentów akumulatorów zaleca, aby zacisk ujemy u "biorcy" mocować do masy (np. metalowego elementu silnika). Dzięki temu ewentualne iskrzenie przy odpinaniu kabli pojawi się daleko od akumulatora.
Czy gasić silnik "dawcy"?
W teorii, jeżeli próbujemy autem z alternatorem o niskiej mocy uruchomić duży samochód, może dojść do przepalenia diod alternatora, gdy silnik "dawcy" pracuje podczas pożyczania prądu. Dlatego część producentów zaleca, aby rozruch przeprowadzać przy wyłączonym silniku w samochodzie "dawcy".
Ryzyko usterki jest jednak bliskie zeru, jeżeli stosujemy się do zasady, że nie pożyczamy prądu do dużego samochodu od znacznie mniejszego pojazdu. W praktyce można zwykle uruchamiać drugie auto przy pracującym silniku, z podniesionymi obrotami, aby zapewnić dodatkową porcję prądu.
Oto jak prawidłowo uruchamiać samochód za pomocą kabli rozruchowych.
1. Wybieramy samochód i kable. Jako "dawcę" prądu wybieramy tylko samochód z porównywalnym lub większym akumulatorem od tego, który jest u "biorcy". W przypadku diesla kable muszą mieć dopuszczalny prąd do 500 A, a auta z silnikiem benzynowym - do 300 A, aby nie doszło do ich spalenia.
2. Podłączamy przewód plusowy. Przy wyłączonym silniku podłączamy przewód łączący bieguny dodatnie obu akumulatorów. Kolejność, w jakiej podłączamy zaciski kabla dodatniego, nie ma znaczenia. Upewnijmy się, że oba auta nie dotykają się, gdyż to niebezpiecznie zamknęłoby obwód prądu.
3. Podłączamy przewód minusowy. Zaczynamy od auta "dawcy" i przypinamy zacisk do bieguna ujemnego akumulatora. Teraz podłączamy drugi zacisk kabla do akumulatora "biorcy" lub masy (podłączanie masy z daleka od akumulatora wykluczy ryzyko wybuchu gazów z powodu iskrzenia przy rozłączaniu).
4. Uruchamiamy silnik. Podczas próby uruchamiania "biorcy" teoretycznie silnik "dawcy" powinien być wyłączony, gdyż w skrajnych przypadkach może dojść do przepalenia diod alternatora. Po rozruchu natychmiast rozłączamy kable, zaczynając od masy po stronie "biorcy".
Marcin Klonowski
Tekst pochodzi w tygodnika