W 30-letnim aucie pękła szyba. Ubezpieczyciel zapłaci 132 tys. zł?

Dwie pęknięte przednie szyby i rachunek na - uwaga - 264 tys. zł. Absurd? Niekoniecznie. Ot zwykły dzień z życia właścicieli McLarenów F1, czyli wzorca supersamochodu z początku lat dziewięćdziesiątych.

Każdy właściciel klasycznego czy "kolekcjonerskiego" samochodu wie, że przywrócenie takiego pojazdu do stanu fabrycznego oznacza niekiedy gigantyczne koszty. Warto chociażby przypomnieć słynny zderzak od Ferrari Monza SP1, który do dziś wisi w siedzibie firmy ubezpieczeniowej Warta. W 2021 roku ubezpieczyciel zapłacił za jego wymianę - uwaga - 324 tys. zł po tym, jak włoski supersamochód uszkodzony został przez kierowcę, który wykupił w Warcie polisę za... 400 zł. 

W 30 letnim aucie pękła szyba. Zapłacą za wymianę 132 tys. zł

Tego typu przypadki nie są wcale odosobnione. Amerykańskie media opisują właśnie sprawę dwóch McLarenów F1 uszkodzonych czasie imprezy o nazwie Velocity Invitational, jaka w ubiegły weekend odbyła się na torze Sonoma Raceway w Kalifornii. Internet obiega nagrany w czasie imprezy filmik, na którym widać dwa egzemplarze brytyjskiego supersamochodu z uszkodzonymi szybami czołowymi.

Reklama

Zdaniem serwisu motor1.com, który powołuje się na swoje źródła w McLarenie, koszt samej przedniej szyby do McLarena F1 wynosi dziś 25 tys. dolarów czyli blisko 100 tys. zł. Do tego doliczyć trzeba jeszcze kolejnych 8 tys. dolarów (ok 32 tys. zł) za jej montaż. Oznacza to, że usunięcie szkód w dwóch widocznych na nagranu egzemplarzach kosztować będzie - bagatela - ponad 264 tys. zł.

132 tys. zł za wymianę przedniej szyby. Szkody pokryje ubezpieczyciel?

W tym przypadku nie jest wcale pewne, kto poniesie koszty naprawy uszkodzonych pojazdów. Z jednej strony trudno przypuszczać, by właściciele supersamochodów pokroju McLarena F1 nie mieli wykupionej polisy autocasco.

Z drugiej - filmik z padoku, jaki obiega właśnie motoryzacyjne serwisy na całym świecie, nie wskazuje raczej na uszkodzenia zewnętrzne lecz problemy ze sztywnością skrętną karoserii. Łatwo więc wyobrazić sobie sytuację, w której ubezpieczyciel odmówi uznania szkody wskazując, że nie bierze odpowiedzialności za błędy konstrukcyjne twórców pojazdu...

McLaren F1 czyli Bugatti Veyron lat dziewięćdziesiątych

Przypominamy, że w momencie debiutu (auto zaprezentowano w 1991 roku, jego produkcja ruszyła dwa lata później) McLaren F1 był najszybszym produkcyjnym samochodem na świecie. Napędzany benzynowym silnikiem V12 o pojemności 6,1 l (konstrukcji BMW) pojazd osiągał prędkość maksymalną 372 km/h.

Jednostka napędowa generowała moc około 630 KM (690 KM po zdjęciu fabrycznych ograniczeń), która przenoszona była na koła tylnej osi za pośrednictwem ręcznej, sześciostopniowej skrzyni biegów. Gotowe do drogi auto ważyło zaledwie 1140 kg. McLaren F1 szybko zyskał miano najszybszego seryjnie produkowanego samochodu na świecie, które utracił dopiero w... 2007 roku, gdy na rynek trafiło 1001-konne Bugatii Veyron. W momencie opuszczenia fabryki każdy z egzemplarzy z homologacją drogową kosztował - bagatela - milion dolarów.

Nowe części do klasyków to świetny biznes

Brytyjska marka do perfekcji opanowała sztukę zarabiania na swoich klasycznych modelach. Już w 2018 roku McLaren Special Operations (MSO) ogłosił program certyfikacji - czyli autoryzowanej odbudowy do fabrycznego stanu - modeli F1.

Z informacji, do których dotarł Motor1.com wynika, że w magazynach znajduje się jeszcze zapas oryginalnych szyb do McLarena F1, ale wkrótce brytyjska firma planuje wznowienie ich produkcji. Obecnie właściciele tego modelu mogą np. zamówić fabrycznie nowe zbiorniki paliwa czy koła ze stopów lekkich. McLaren miał niedawno wznowić ich produkcję, by serwisy mogły korzystać z oryginalnych części zamiennych. 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy