Trump pokazał Kimowi swoją "Bestię"

Uwagę mediów podczas wtorkowego szczytu w Singapurze przyciągnęły nieoczekiwane momenty i gesty, m.in. pokazanie przez prezydenta USA Donalda Trumpa przywódcy Korei Północnej Kim Dzong Unowi prezydenckiej limuzyny.

Kim i Trump to teraz niemal przyjaciele
Kim i Trump to teraz niemal przyjacieleGetty Images

Takie momenty zmniejszyły napięcie podczas spotkania liderów, którzy dotychczas byli zaciekłymi wrogami - zauważa południowokoreańska agencja Yonhap.

Jak relacjonuje agencja AP, wychodząc z sali w hotelu Capella na wyspie Sentosa, w której odbył się historyczny szczyt, Trump i Kim podeszli do limuzyny amerykańskiego prezydenta, zwanej Bestią. Na znak Trumpa jeden z agentów Secret Service otworzył drzwi od strony pasażera, a Kim zajrzał do środka kuloodpornego pojazdu - relacjonuje agencja AP.

Trump jeździ "Bestią" z 2009 roku, którą otrzymał "w spadku" po Baracku Obamie. Samochód zbudowany został na solidnej ramie typowej dla pojazdów ciężarowych. Masa auta oscyluje w okolicach 8 ton.

"Bestia" TrumpaGetty Images

Właśnie z tego względu źródłem napędu jest potężny, dwunastocylindrowy, turbodoładowany silnik wysokoprężny(!). Pojazd zapewnia pełną ochronę przed ostrzałem z broni ręcznej i maszynowej oraz różnego rodzaju ładunkami wybuchowymi. Auto pochwalić się też może zupełnie szczelną kabiną z systemami podtrzymywania życia zapewniającego ochronę przed bronią chemiczną i biologiczną.

Konstruktorzy "Bestii" z dumą podkreślali, że projektując opancerzenie brano pod uwagę każdy - nawet najmniej prawdopodobny - rodzaj zagrożenia. Przykładowo - dach zbudowano w taki sposób, by chronił pasażerów przed uderzeniem niewielkiego meteorytu...

Przedłużony Mercedes klasy S KimaGetty Images

Media zwróciły też uwagę na wypowiedź Trumpa przed roboczym lunchem przywódców. Według CNN amerykański prezydent zwrócił się do fotoreporterów czekających na niego i Kima, by zrobili im "dobre zdjęcie, takie, na którym wyjdziemy ładnie, przystojnie i szczupło". Trump zażartował w ten sposób kilka godzin przed podpisaniem wraz z Kimem oświadczenia po szczycie. Kim zobowiązał się w nim do starań o "całkowitą denuklearyzację" Półwyspu Koreańskiego, a Trump - do udzielenia KRLD gwarancji bezpieczeństwa. W dokumencie nie sprecyzowano jednak, o jakie konkretnie gwarancje chodzi, ani nie podano konkretnego harmonogramu likwidacji północnokoreańskiego arsenału jądrowego.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas