Takiej autostrady jeszcze nie widziałeś. Powstała w Niemczech

Kwestia zapewnienia bezpieczeństwa niechronionym uczestnikom ruchu drogowego to poważny problem polskich dróg. Dotyczy to w szczególności rowerzystów.

Każdego roku na polskich drogach ginie około ćwierć tysiąca cyklistów. W ubiegłym wypadki z ich udziałem kosztowały życie 251 osób. To przeszło 8,5 proc. wszystkich ofiar śmiertelnych. Zatrważająco dużo, jeśli wziąć pod uwagę, że rowery stanowią około 1 proc. ogółu pojazdów poruszających się po drogach.

Jednym ze sposobów poprawy bezpieczeństwa cyklistów jest odseparowanie ruchu rowerowego i samochodowego. Tu sprawdzić się mogą np. powstające właśnie u naszych zachodnich sąsiadów rowerowe autostrady.

Największa z nich liczyć ma aż 100 km i łączyć dziesięć miast (w tym cztery duże ośrodki uniwersyteckie), m.in. w Duisburgu, Bochum i Hamm. Pierwszy, liczący około 5 km odcinek nietypowej trasy, został już oddany do użytku.

Reklama

Obiekt jest całkowicie odizolowany od ruchu pojazdów mechanicznych. Podobnie jak na prawdziwej autostradzie, w ciągu autostrady rowerowej znajdziemy np. pasy ruchu (w tym służące do wyprzedzania) czy wiadukty. Projektanci przewidzieli nawet przejścia podziemne, by chronić pieszych przed rozpędzonymi rowerami. To nie żart - trzeba bowiem pamiętać, że "niedostosowanie prędkości do warunków" jest jedną z najczęstszych przyczyn powodowanych przez rowerzystów wypadków, po nieudzieleniu pierwszeństwa przejazdu i nieprawidłowym manewrze skrętu! Docelowo, na wielu odcinkach, jezdnia będzie oświetlona przez latarnie uliczne.

Już w 2017 roku niemiecki rząd przeznaczył na budowę tego typu dróg kwotę 25 mln euro. Celem było m.in. zachęcenie kierowców do przesiadki na dwa kółka i prowadzenie zdrowszego trybu życia. Nie jest to jednak proste, bowiem z analiz Federalnego Instytutu ds. Badań Budownictwa, Miast i Przestrzeni (BBSR) wnika, że przeciętna długość drogi do pracy w Niemczech wynosi blisko 17 km. Badania prowadzone przez Uniwersytet Techniczny w Hamburgu dowiodły natomiast, że z samochodu skłonni są zrezygnować głównie ci kierowcy, których od miejsca pracy dzieli nie więcej niż 5 do 10 km.

Odseparowanie ruchu samochodów i rowerów to świetny pomysł, znacznie poprawiający bezpieczeństwo. Niestety, władze polskich miast postępują w sposób dokładnie przeciwny. W Krakowie czy Warszawie, ale i innych miastach wytycza się drogi dla rowerów często po prostu, poprzez wymalowanie linii na asfalcie, co jest pomysłem o tyle tanim, co niebezpiecznym. Jeszcze "lepszym" pomysłem są tzw. kontrapasy, na których rowerzystów puszcza się czołowo na samochody poruszające się drogami jednokierunkowymi...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy