"Szczur" na drodze
Pomimo że swój żywot już dawno powinny zakończyć na złomowisku, na przekór wszystkiemu i wszystkim ruszają w trasę.
Na drodze wywołują o wiele większe poruszenie niż seryjne modele. Niektórzy, co prawda, uważają je za jeżdżące śmietniki, ale one pomimo wszystko trwają i - co ważniejsze - zmieniają się w zadziorne "szczury". Samochody w stylu rat look, bo właśnie o nich mowa, bez wątpienia mają bardzo specyficzne cechy. Jakie, oceńcie sami.
Ta historia zaczęła się od wygrania aukcji internetowej. Jak nietrudno odgadnąć, jej przedmiotem był Volkswagen Polo 86C w wersji Steilheck albo raczej to, co z niego zostało. Ale o tym chwilę później. Decydując się na zakup auta, nabywca brał pod uwagę "darmową" cenę - jedyne pięćset dwadzieścia złotych, oraz fakt, że może je odebrać osobiście w mieście, w którym mieszka, a także obecność najważniejszego wówczas dla niego elementu, jakim był szyberdach. Powody mogą być przecież różne. Kiedy przybył na miejsce transakcji, okazało się, że Polo w niczym nie przypomina kolorowego autka ze zdjęcia w Internecie. Rdza i przegniłe wnętrze oraz silnik niedający oznak życia - taki obraz nikogo nie wprawiłby w dobry humor, zwłaszcza w zimny listopadowy wieczór. Ten pesymistyczny początek historii nie wróżył nic dobrego.
Ciąg dalszy na następnej stronie
A jednak Polo stało się własnością Marcysia, który wraz z kolegami przetransportował nowego "szczura" pod dom. Autko spędziło kolejne dwa miesiące pod chmurką w oczekiwaniu na decyzję nowego właściciela. Wreszcie zapadła. Polo stanie się "szczurem" z prawdziwego zdarzenia! Od tej chwili obowiązywała pełna mobilizacja. W budowaniu nowego projektu pod nazwą "Szczur" swoją pomoc zaoferowali koledzy ze Style Poznań.
Prace rozpoczęto od usunięcia zniszczonego, cuchnącego i przegniłego wnętrza. Na śmietniku wylądowały wszystkie dywaniki i wykładziny, elementy wygłuszenia i przednie fotele, tylna kanapa oraz komplet boczków. Po dokładnym oczyszczeniu i wysprzątaniu auta przyszedł czas na naprawy, mające na celu przysposobienie Polówki do jazdy. Naprawiona została instalacja elektryczna i uruchomiony silnik. Stare zawieszenie było zupełnie nieprzydatne. Zastąpiono je więc gwintowanymi amortyzatorami, pochodzącymi z innego tuningowanego Polo.
Patryk, właściciel dawcy, czyli pomarańczowej Polówki z ekipy Style Poznań, którą prezentowaliśmy jakiś czas temu w VW TRENDS, także aktywnie uczestniczył w pracach nad "szczurem". Dodatkowo dla usztywnienia karoserii w aucie zamontowano rozpórki przednich i tylnych kielichów amortyzatorów. Wymieniono również elementy układu hamulcowego, ponieważ seryjne nadawały się wyłącznie do zamontowania w aucie typu "suicide kid".
Ciąg dalszy na następnej stronie
Nowe graty, czyli zaciski i przewody od Polo GT oraz tarcze Brembo i klocki Ferrodo, także zapożyczono z Polówki Patryka. "Szczur" został wyposażony w felgi od Polo G40 w rozmiarze 6x13 cali, wykonane przez BBS-a. Założono na nie opony Dunlop 195/45R13.
Po doprowadzeniu "szczura" do stanu używalności należało zająć się jego ogołoconym wnętrzem. W efekcie przeprowadzonych wielkich porządków ostały się w nim bowiem jedynie deska rozdzielcza i pedały. Po zmianach Polo jest autem, w którym podróżować mogą wyłącznie dwie osoby. Jednak nie maksymalna liczba pasażerów jest tutaj najważniejsza.
Szczerze mówiąc, jest ona na ostatnim miejscu, podobnie jak kwestia pojemności bagażnika. Nowe fotele również wymontowano z Polo, tyle że z o wiele młodszego egzemplarza. Oprócz nich w środku Polówki znajdziemy też szelkowe pasy i nakładki na pedały Sparco, dwa dywaniki, obrotomierz wykonany własnoręcznie na bazie puszki po Red Bullu i wskaźnika VDO oraz, oczywiście, jeden z najważniejszych elementów wyposażenia - małą kierownicę o średnicy 320 milimetrów.
Oprócz tego jest także mnóstwo gołej blachy i jedna kalifornijska tablica rejestracyjna. Mówiąc krótko, jest tam tylko to, co "szczury" lubią najbardziej.
Ciąg dalszy na następnej stronie
Nie spodziewajcie się szczególnych fajerwerków na zewnątrz. Na karoserii pozostała, rzecz jasna, obowiązkowa w tym przypadku rdza oraz ślady długiego i intensywnego użytkowania. Oprócz tych "szczurzych" ozdób na karoserii pojawiło się kilkanaście naklejek kojarzących się z dwiema deskami surfingowymi. Ten sport jest bowiem jedną z pasji właścicieli. Pusta beczka po kapuście została znaleziona na drodze, a że los naszej planety, jak również stopień jej zaśmiecenia, nie są kolegom obojętne - beczka pojechała z nimi. I już została.
Do ukończenia prac nad "szczurem" z wyższymi sportowymi aspiracjami brakuje jednego, aczkolwiek bardzo ważnego punktu. W fazie przygotowań jest bowiem silnik o pojemności 1,3 litra i sprężarką mechaniczną z wersji G40. Kiedy tylko dopieszczony motorek trafi pod maskę pomarańczowego "szczura", jego metamorfoza zostanie uznana za zakończoną i pełną. Warto będzie wtedy przejechać się nim po mieście, by zobaczyć miny niektórych wyprzedzanych spod świateł kierowców.
Mikołaj Urbański. Fot. autor
Oceń swoje auto. Wystarczy wybrać markę... Kliknij TUTAJ.