Spowiedź z samochodów, msza z głośników. Jak kościoły radzą sobie z pandemią?

Szerząca się pandemia koronawirusa i wynikające z reakcji władz ograniczenia to test na kreatywność dla wielu osób. Wśród nich wymienić można chociażby kapłanów, którzy starają się wesprzeć wiernych w tych trudnych chwilach.

Kilka dni temu internet obiegł filmik prezentujący księdza z parafii św. Trójcy w Legnicy, który - stojąc w otwartym oknie dachowym samochodu - udzielał błogosławieństwa parafianom. Co jednak ciekawe... komuś ten sposób się nie spodobał, więc doniósł na policję, że ksiądz podróżuje bez pasów. Policjanci wyjścia nie mieli, wezwali duchownych (drugi siedział za kierownicą) na komisariat, gdzie udzielono im pouczenia. Bez mandatów się obeszło, jednak księżą zapowiedzieli, że akcji będą kontynuować.

Drogą wytyczoną przez legnickiego duchownego poszli za to inni księża. Jednym z nich jest ks. Adam Pawłowski - proboszcz parafii św. Marceliny w Rogalinie (Wielkopolska), który zaoferował parafianom możliwość spowiedzi z samochodu.

Reklama

Duchowny nie ukrywa, że do wprowadzenia takiego rozwiązania zainspirowały go popularne restauracje sprzedające posiłki wprost do samochodów. By wspomóc wiernych w potrzebie ksiądz wyznaczył więc stosowne miejsca do parkowania - o zachowanie bezpiecznej odległości dbają pachołki i łańcuch. Sama spowiedź do złudzenia przypomina zamawianie jedzenia przy okienku, z tą tylko różnicą, że zamiast budynku restauracji mamy samochód i siedzącego w nim księdza - oczywiście w ochronnej maseczce.

Taka forma spowiedzi jest nie tylko bezpieczna dla uczestników, ale - dzięki zachowaniu odpowiednich odległości od oczekujących w pojazdach kierowców - zapewnia parafianom maksimum dyskrecji. Oczekujący w kolejce do sakramentu nie słyszą trwającej między księdzem a spowiadającym się konwersacji.

Alternatywne formy posługi duszpasterskiej nie dotyczą jedynie Polski. W Stanach Zjednoczonych, gdzie ze względu na koronawirusa również wprowadzono dodatkowe środki bezpieczeństwa, coraz większą popularnością cieszą się właśnie msze "samochodowe". Lokalne parafie różnych wyznań chętnie wprowadzają tego typu posługę wzorującą się na popularnych niegdyś za oceanem kinach samochodowych. Msze odprawiane są na parkingach z wykorzystaniem nadajników radiowych. Ustawiając samochodowe radio na konkretną częstotliwość możemy wysłuchać kazania bezpośrednio z samochodowych głośników. Duchowni dbają też o odpowiednią oprawę muzyczną i wokalną.

Jak sądzicie, czy tego typu nabożeństwa trafią też wkrótce do Polski?

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy