Nowa funkcja Tesli przyczyną kolizji!

W ubiegłym tygodniu Tesla udostępniła aktualizację oprogramowania swoich pojazdów. Jedną z nowych możliwości jest funkcja Smart Summon pozwalająca "przywołać" auto za pośrednictwem smartfona. Niestety, nie działa ona zbyt dobrze...

Smart Summon pozwala "wezwać" swoją Teslę, która - na niewielkich dystansach - może samodzielnie dojechać do właściciela. Wykorzystuje w tym celu dane GPS z jego smartfona. To całkiem przydatna funkcja, gdy nie chcemy np. szukać w deszczu swojego auta na marketowym parkingu. Wówczas wystarczy jedynie kilka ruchów kciukiem i nasza Tesla sama zjawi się przy wejściu do sklepu.

Problem w tym, że zaledwie tydzień wystarczył, by w internecie zaroiło się od filmików, których autorzy nie mają wątpliwości, że działanie nowej funkcji nie zostało dokładnie przetestowane...

Reklama

Kilku właścicieli pojazdów amerykańskiej marki podzieliło się nagraniami z własnych testów Smart Summon. Auto jednego z nich uszkodzone zostało przez wyjeżdżającego z miejsca parkingowego Lexusa. Inne wjechało w ścianę garażu, jeszcze inne uniknęło kolizji z jadącym drogą SUVem wyłącznie dzięki nagłemu hamowaniu kierowcy tego ostatniego...

Oczywiście Tesla przypomina właścicielom, że pozostają w pełni odpowiedzialni za swój pojazd, a korzystanie ze Smart Summon wymaga wzmożonej uwagi. Nie zmienia to jednak faktu, że znajdujący się poza autem kierowca ma raczej niewielki wpływ na tor jazdy samochodu, a czujniki Tesli mają wyraźne problemy z wykrywaniem poruszających się obiektów, czego dowodem są zamieszczone w sieci filmiki.

Cała sytuacja przypomina trochę zamieszanie, jakie wprowadziła funkcja Autopilota, pozwalająca na (teoretycznie) autonomiczną jazdę na drogach szybkiego ruchu. W sieci szybko pojawiły się nagrania kierowców Tesli śpiących za kierownicą, a nawet przesiadających się na tylną kanapę w czasie jazdy! Cały problem polega na tym, że inni producenci wcale nie dysponują gorszą technologią, niż Tesla. Często nawet lepszą. Po prostu nie mają tyle odwagi (głupoty?), żeby modele z systemami wsparcia, które poradzą sobie w większości sytuacji, nazwać "autonomicznymi" i pozwolić kierowcy jechać bez trzymania rąk na kierownicy. Po prostu zdają sobie sprawę z nadal istniejących ograniczeń i myślą przede wszystkim o bezpieczeństwie, a nie popisywaniu się. Tak samo ma się sprawa z funkcją Smart Summon - są na rynku modele samodzielnie manewrujące (np. Mercedesa, BMW), ale kierowca w każdej chwili ma możliwość natychmiastowego zatrzymania ich. Tak na marginesie, działają one lepiej, niż to, co widać na zamieszczonych filmikach z Teslami w rolach głównych.

Problemy z funkcją Smart Summon są o tyle zastanawiające, że od lat modele Tesli posiadają funkcję przyzwania samochodu z własnego garażu pod wejście do domu. Wtedy ograniczenie korzystania do prywatnych posesji tłumaczono względami bezpieczeństwa. Kilka lat później wydaje się, że system wcale nie został rozwinięty, a czasami działa wręcz gorzej (jedna z Tesli na powyższym wideo przerysowała sobie bok wyjeżdżając z garażu). Dodamy tylko na koniec, że możliwość puszczenia samochodu "samopas" po parkingu, a następnie wzywanie go, wprowadził niedawno Mercedes. Ale zrobił to wyłącznie na parkingu przy własnym muzeum w Stuttgarcie i uzyskał specjalną zgodę władz na uruchomienie takiej funkcjonalności. Tesla natomiast po prostu pozwoliła swoim samochodom na swobodne jeżdżenie bez kierowcy w dowolnym miejscu. I efekty widać...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy