Najbardziej niedorzeczny wyścig świata. Stare trójkołowce na 1/4 mili

Na jednym z brytyjskich kanałów motoryzacyjnych został udostępniony film, na którym w wyścigu na 1/4 mili bierze udział… 5 starych trójkołowców.

Na kanale carwow, na którym występuje Mat Watson, prezentowane są różnego rodzaju samochody oraz oryginalne testy, ale projekt, którego ostatnio podjął się dziennikarz, przypomina część scenariusza nigdy niezrealizowanego odcinka Top Gear.

Wyścig na 1/4 mili w starych trójkołowcach

Myśląc o wyścigu na ćwierć mili większość ma przed oczami modele Ferrari, Pagani czy McLarena. Z pewnością nikomu nie przyszły do głowy stare trójkołowce o pojemnościach silnika nieprzekraczających litra. A taki właśnie nietypowy wyścig postanowił zorganizować dziennikarz. Na linii startu ustawiło się 5 pojazdów. 

Reklama

W stawce znalazł się np. Peel P50, który szerszą popularność zyskał za sprawą testu przeprowadzonego lata temu przez Jeremy’ego Clarksona. Auto uważane jest za najmniejszy samochód na świecie (134 cm długości, 132 cm wysokości i 99 cm wysokości). Za napęd Peela P50 odpowiada silnik o pojemności 49 cm sześciennych generujący moc 4,2 KM.

Na starcie ustawił się również Tuk Tuk, który swoją nazwę otrzymał ze względu na charakterystyczny dźwięk, jaki auto z siebie wydaje. Pojazd napędza silnik o pojemności 0,2 litra i generujący 4 KM. Kolejnym pojazdem, jaki znalazł się w tej nietypowej rywalizacji, było włoskie Piaggio Ape, posiadające silnik o mocy 12 KM. Na linii startu znalazło się również BMW Isetta, które posiada silnik o pojemności ok. 0,25 litra generujący 12 KM.

Stawkę zamyka Reliant Robin. Samochód bardzo dobrze znany w Polsce za sprawą brytyjskiego serialu komediowego Jaś Fasola (zazwyczaj interakcja z tytułowym bohaterem kończyła się dla niego przewróceniem się). Żółty egzemplarz Relianta, który stanął na starcie, jest wersją dostawczą. Za napęd tego trójkołowca odpowiada silnik o pojemności ok. 0,85 litra i mocy ok. 40 KM. Nietrudno więc domyślić się, które z aut jest faworytem.

Pojazdy te bez wątpienia odegrały ważną rolę w historii motoryzacji, ponieważ spopularyzowały właśnie ten środek transportu. Niemniej mówienie o nich w kontekście wyścigu jest dość zabawne. Wystarczy spojrzeć na motyw uruchamiania silników przed startem. Zamiast potężnych jednostek mamy małe silniczki, które wydają z siebie mało sportowe dźwięki.

Zwycięzca wyścigu trójkołowców mógł być tylko jeden

Oczywiście zwycięzca w takiej stawce mógł być tylko jeden i utrzymał swoją pozycję. Reliant, za kierownicą którego siedział Watson, dotarł do mety jako pierwszy. Nie był to jednak imponujący czas. Reliantowi zajęło to 22 sekundy. Drugie miejsce zajął Tuk Tuk, który był o 11 sekund wolniejszy (do mety dojechał po 33 sekundach). Podium zamknęło BMW Isetta, które było nieznacznie wolniejsze od wicelidera - na mecie zameldowało się po upływie 33,4 sekundy. Czwarte miejsce zajęło Piaggio Ape z czasem 41,6 sekundy. Wyścigu nie ukończył Peel P50, ba, nawet dobrze go nie zaczął, ponieważ już chwilę po starcie spadł mu łańcuch. Z kolei Reliant zaraz po przekroczeniu mety doznał awarii silnika.

Złośliwi mogliby rzec, że czasy pojazdów lepiej byłoby mierzyć za pomocą kalendarza. Ważniejsze w tym filmie jest jednak coś innego - dobra zabawa. A tę widać od pierwszej do ostatniej minuty.

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wyścig | 1/4 mili
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy