Kierowca z Polski zachwycił prezentera Grand Tour!

Nowy program byłych prezenterów "Top Gear" - emitowany przez Amazon "The Grand Tour" - okazał się prawdziwym hitem. W krótkim czasie produkcja stała się najczęściej ściąganym z sieci (głównie nielegalnie) programem w historii internetu!

W ostatnim - 13. odcinku - inauguracyjnej serii widzów z całego świata zachwycił utalentowany, niepełnosprawny drifter z Polski - Bartosz Ostałowski, który swoimi umiejętnościami zawstydził Richarda Hammonda. Jak Polak wspomina swój udział w programie i spotkanie z twórcami "The Grand Tour" oraz jakie są jego plany na najbliższą przyszłość?

-  Jak to się stało, że wasze drogi się zeszły? Czy "GT" sam zgłosił się do ciebie, czy była to twoja inicjatywa? Od pomysłu, do realizacji odcinka mija zwykle sporo czasu. Kiedy po raz pierwszy usłyszałeś o tym pomyśle? 

Reklama

Tak, to było bardzo miłe zaskoczenie. Wiosną ubiegłego roku kontaktowali się ze mną producenci nowego serialu "The Grand Tour". Cała otoczka była okryta wielką tajemnicą ponieważ wtedy jeszcze nikt nie wiedział, że Amazon będzie produkował nowy show "Wielkiej Trójki". Gdy rozpoczęliśmy rozmowy o moim udziale w programie pamiętam, że producenci dopytywali o mój udział w zawodach - nie mogli uwierzyć, że startuje na równych zasadach z innymi zawodnikami i jestem w stu procentach tym, co widzieli na materiałach Internecie! Myślę że poniekąd stąd powstał pomysł żeby zorganizować wyścig pomiędzy mną a Hammondem

- W odcinku dałeś świetny popis umiejętności. Ile czasu spędziliście razem na planie, czy masz jakieś szczególne wspomnienia, anegdoty z tym związane?

Nasze nagrania do odcinków zajęły 2 dni zdjęciowe - to była naprawdę świetna przygoda. Cała ekipa filmowa to byli naprawdę ludzie z najwyższymi umiejętnościami - czuliśmy się, jak na planie hollywoodzkiej produkcji. Bardzo miło wspominam też spotkanie z Richardem. Kiedy pojawił się na planie od razu podszedł do mnie i z nieukrywaną radością zapytał, jak to jest możliwe jak, że w ogóle mogę prowadzić ten samochód... Szybko zaczęliśmy rozmawiać o specyfikacji mojego auta i okazał się naprawdę świetnym gościem!

- W programie pojawiłeś się w kategorii "dowcipu" mającego ośmieszyć Hammonda, co oznacza, że masz ogromny dystans do swojego wypadku. Ile czasu zajęło ci podniesienie się po tak ogromnym ciosie? Kiedy zrozumiałeś, że pomimo wypadku nie musisz wcale rezygnować z marzeń? 

Sprawa wygląda świetnie ponieważ pokazaliśmy inne oblicze. Myślę, że do tego programu z chęcią poszliby wszyscy najlepsi kierowcy na świecie. Natomiast producenci wybrali akurat mnie i bardzo mi to zaimponowało. Trzeba pamiętać, że umiejętności, które pokazałem na planie są efektem kilku lat spędzonych na polskiej i europejskiej scenie driftingowej - wielu wyrzeczeń i konsekwentnego dążenia do celu. Na pewno nie byłbym też w tym miejscu, gdyby nie wsparcie sponsorów, którym bardzo dziękuję. Myślę, że po wypadku najważniejsze było, aby uwierzyć, że będę w stanie osiągnąć samodzielność. Po około dwóch latach rozpocząłem intensywne treningi i przystąpiłem do egzaminu na licencję FIA. To niosło ze sobą też wiele wyzwań i trudności, które trzeba było pokonać, aby móc stanąć w szranki ze sprawnymi zawodnikami ale moja wielka pasja do motoryzacji nie pozwalała odpuścić tego tematu i do skutku szukaliśmy odpowiednich rozwiązań.

- Jak gwiazda TG/GT zareagowała na twoje umiejętności i determinację? Czy miałeś okazję poznać się innych prezenterów, członków ekipy? Co szczególnie utkwiło ci w pamięci ze spotkania z Hammondem? Czy planujesz występy w innych odcinkach GT, czy raczej wykluczasz taką możliwość?

Tak, jak wspominałem, Richard był pod dużym wrażeniem. Jako dziennikarz motoryzacyjny widział wszystko, co związane ze sportem i motoryzacją, natomiast wciąż nie było nikogo przedtem, kto prowadził samochód na tym poziomie operując tylko dwiema stopami, więc był zaskoczony i do samego końca nie wiedział, na jakim poziomie będę w stanie prowadzić. Myślę, że jego zdziwienie i radość podczas mojego przejazdu w odcinku nie była udawana. Jest świetnym gościem - z bardzo naturalnym podejściem. Szybko zapomniałem, że jest wielką gwiazdą rozmawiałem z nim, jak ze starym kumplem!

Początkowo podczas nagrania mieli być obecni wszyscy prezenterzy natomiast finalnie przyleciał tylko Richard. Co do kolejnych odcinków "the Grand Tour... Wszystko jest - można powiedzieć - ściśle tajne... więc na razie nie mogę o tym mówić.

- Może przybliżyłbyś naszym czytelnikom swój samochód? Jakie modyfikacje musiałeś wprowadzić w związku ze swoim wypadkiem? Jak wygląda kwestia kosztów i sponsorów? Czy są duże problemy z "zapięciem" budżetu? 

Mój samochód to Nissan Skyline R34 wyposażony w silnik ls3 V8 o zwiększonej pojemności (aż do siedmiu litrów) poddany odpowiedniej modyfikacji, po której jego moc oscyluje w okolicach 600 koni i 700 niutonometrów. Najważniejszą rzeczą w moim samochodzie jest automatyczna skrzynia biegów, która umożliwia mi zmianę biegów bez pedału sprzęgła, ale przez to miałem też problem z hamulcem ręcznym, którego długo nie mogłem używać. Tak naprawdę, od połowy 2016 roku, rozwiązaliśmy ten problem przygotowując własny komputer sterujący skrzynią biegów. Do tego odpowiednio odsunięty fotel kierownicy abym miał miejsce do prowadzenia stopą a pozostałe elementy... Można powiedzieć - standardowo, jak w każdym innym "driftowozie", czyli zwiększony skręt, odpowiednie zawieszenie, odpowiednio ułożony balans samochodu.

Co do kosztów - na tym poziomie, na którym obecnie znalazł się Drift w Polsce, podczas zawodów i treningów generuje bardzo duże koszty i na pewno nie byłbym w stanie startować bez wsparcia sponsorów. Praktycznie od samego początku jest ze mną marka Inter-Cars, która wspiera moją karierę. Cieszymy się też wsparciem takich marek, jak Castrol, Hankook Kayaba ECU Master i FMIC.pl. 

Natomiast chcąc rywalizować na wysokim poziomie w Mistrzostwach Polski i Europy i tak mamy pewne problemy z zapięciem budżetu. Jest to też związane z tym,  że nie mam na kim się wzorować - jestem jedynym takim kierowcą na świecie. Wszystkie elementy musimy opracowywać i wymyślać indywidualnie dla mnie, co też podnosi koszty, bo nie mogę kupić gotowych elementów. Utrzymanie całego teamu i pojazdów jest piekielnie drogie, dlatego cały czas szukamy nowych możliwości i partnerów 

- Jakie plany na nowy sezon? Gdzie będzie cię można oglądać w tym roku? I czego możemy ci życzyć?!

Plany w nowym roku są ambitne. Będziemy startować w zawodach w Polsce ale również w Europie - przymierzamy się do serii King of Europe. Również biorę udział w nowym projekcie Avalon Extreme, który skupia profesjonalnych sportowców niepełnosprawnych, którzy uprawiają ekstremalne sporty. Chcemy łamać stereotypy, pokazywać że możemy nawiązywać walkę sportową nawet ze sprawnymi osobami.

Natomiast cały plan jeszcze się kształtuje - przygotowaliśmy na ten rok nowy samochód, jakim jest BMW E92 M3 i już wkrótce zaprezentujemy go w całej okazałości. Chcielibyśmy podchodzić do sportu bardzo profesjonalnie i dążymy do tego żeby moje starty były dobrze zaplanowane. Czego można życzyć? Na pewno dużo treningów i wielu nowych partnerów, z których każdy będzie mógł wnieść coś nowego do teamu, nowych wyzwań i rozwoju całej naszej ekipy, żebyśmy byli w stanie funkcjonować jak najlepiej!

I tego właśnie, z całego serca, redakcja moto.INTERIA.pl życzy tobie i twojej ekipie!

Rozmawiał Paweł Rygas

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy