Jak jeżdżą szejkowie tajemniczego emiratu Szardża?

Zjednoczone Emiraty Arabskie, często błędnie utożsamiane z Dubajem, składają się z siedmiu prowincji. Każda ma swoją specyfikę, pomysł na rozwój, prawo i motoryzację. Jednym z najbardziej tajemniczych jest emirat Szardża, gdzie spędziłem pięć intensywnych dni.*

Tuż po wylądowaniu na lotnisku w Dubaju, udałem się na wschodnie wybrzeże. Szardża, jako jedyny emirat, ma dostęp do plaż wschodniego (Zatoka Omańska), jaki i zachodniego (Zatoka Perska) wybrzeża. Zanim ruszyłem w podróż zanalizowałem mapę. Okazało się, że obszar tej prowincji nie jest w jednym kawałku. Co i rusz trzeba będzie przekraczać "granicę". I trudno jest się zorientować, gdzie właściwie jest ta granica. Jest bardzo dobre oznakowanie dróg, ale próżno szukać na drogowskazach informacji, w jakim emiracie w danym momencie się znajdujemy. 

Reklama

Zupełnie nowa autostrada zaprowadzi nas na wschód. Na początku jest zupełnie płasko, ale pod koniec około dwugodzinnej podróży zaczynają się góry. I to nie byle jakie góry, bo by sprawnie poprowadzić przebieg trasy szybkiego ruchu, trzeba było przebić kilka tuneli. Nocą ruch jest niewielki i bez problemu utrzymujemy maksymalną dopuszczalną prędkość 120 km/h. Emiratczycy jeżdżą bardzo dobrze, spokojnie i przewidywalnie. Jednak dużym problemem dla nich są sporadycznie pojawiające się opady deszczu. Co ciekawe, pracownicy biur i urzędów są zwalniani wcześniej z pracy, gdy zaczyna padać. Uznaje się, że warunki na drodze stały się ekstremalne, bo ulice nie mają kanalizacji deszczowej.

Między miastami jeździ się po autostradach o świetnej nawierzchni i dobrze oznakowanych (wszystkie napisy są po arabsku i angielsku). Tylko jedna autostrada jest płatna; to ta łącząca wielkie aglomeracje Dubaju i Abu Dhabi. Za wjazd do tego drugiego miasta też pobierana jest opłata. Na obszarze miejskim znajdziemy wszystkie elementy infrastruktury, które znamy z Polski. Są przejścia dla pieszych, sygnalizacja świetlna, przystanki autobusowe, strefy płatnego parkowania i "leżący policjanci". Jest jednak pewna specyfika. Przejść dla pieszych jest mniej, dlatego często przemykają oni między samochodami. Przystanki autobusowe są.....klimatyzowane. Płatne godziny stref parkowania wyróżniają specyficzny okres Ramadanu. W tym, świętym dla wyznawców islamu, miesiącu nie można spożywać posiłków podczas dnia. Gdy słońce zajdzie, wszyscy ruszają na obfite kolacje i zaczynają się korki. Dlatego wtedy nietypowo, bo nocą parkowanie będzie płatne.

W Szardży jest dużo stacji benzynowych, ale żadna z nich na pylonach nie pokazuje cen paliwa. Dlaczego? Po pierwsze, jest ono bardzo tanie. A po drugie, ceny dystrybucyjne są ustalane centralnie, raz w miesiącu przez specjalny rządowy komitet. To ile kosztuje litr etyliny? Tu nie ma zaskoczenia, bo paliwo jest bardzo tanie: benzyna ok. 2,5 złotego, a diesel 3 złote.

Mieszkańcy Szardży preferują japońskie samochody. Uważa się tu, że inne mogą nie poradzić sobie z letnimi, ekstremalnie wysokimi temperaturami. Wśród kolorów króluje biały, a pozostałe pojazdy są zwykle w różnych odcieniach szarości. Widać dużo wielkich SUVów. Toyoty Land Cruiser i Nissany Patrole są na każdym kroku. Raz na rok auto musi przejść przegląd techniczny. Przy okazji przeglądu mamy obowiązek zapłacić za wszystkie mandaty, które zebraliśmy przez cały rok. Wśród nich będę zapewne także te naliczone przez często spotykane fotoradary. Obywatele 32 państw - w tym Polacy - mogą poruszać się po drogach Zjednoczonych Emiratów Arabskich na podstawie narodowego prawa jazdy.

Charakterystycznym zjawiskiem porannego szczytu komunikacyjnego jest obecność wielu szkolnych autobusów. Są one, na modę amerykańską, pomalowane na żółto i wyraźnie oznaczone. Często zatrzymując się by zabrać uczniów wysuwają rozświetlony znak STOP powstrzymujący ruch innych aut.

Wspomniałem o tym, że każdy z siedmiu emiratów ma swoje zasady. W emiracie Szardża nie sprzedaje się alkoholu; ani w sklepach, ani w hotelach. Kierowcy z promilami są tu zjawiskiem nieznanym. I Szardża jest generalnie emiratem spokojniejszym niż nieco szalony i kiczowaty, sąsiadujący Dubaj. Tu, prócz wieżowców, znajdziemy miejsca zaciszne i parki. Niedawno zrewitalizowano piękną, zieloną wyspę, wokół której poprowadzono ścieżki i miejsca relaksu, a centralnie znajduje się pawilon z minizoo pełnym egzotycznych motyli. Na wyspie obowiązuje wyłącznie ruch pieszy.

Emiratczycy uwielbiają samochody i budują wielkie parkingi przy budynkach użyteczności publicznej. W Szardży jest prawie 20 obiektów muzealno-edukacyjnych. Niezależnie czy podjedziemy do miejskiego akwarium, muzeum techniki, morskiego czy archeologicznego mamy gwarancję, że znajdziemy tuż przy nim miejsce parkingowe. Dwa razy spotkałem nowo wybudowane stacje ładowania samochodów elektrycznych. To też charakterystyczne dla Szardży, że aspekty ekologiczne brane są pod uwagę przy rozwoju emiratu. Po pustynnym centrum reintrodukcji dzikich zwierząt turyści są obwożeni elektrycznymi "melexami".

Czy można poruszać się w inny sposób niż autem? Oczywiście, że tak. Choć mieszkańcy Szardży będą rekomendować przejazd tanią taksówką, to po aglomeracji można bardzo wygodnie podróżować metrem (trzy linie) czy autobusem. Całkiem niedawno otwarto połączenie promowe z Szardży do Dubaju; rejs z centrum jednego miasta do centrum drugiego trwa pół godziny. Po drodze podziwiamy wieżowce i bulwary nadmorskie. A z taksówkami też związana jest pewna specyfika. Mogą one poruszać się po obszarze całych Emiratów, ale te przypisane do Dubaju czy Szardży, gdy zawiozą klienta "za granicę" muszą wracać na pusto. 

Emirat Szardża jest mało nam znany, ale wart odwiedzenia. Gdy u nas zima i ciemno, w Emiratach możemy cieszyć się słońcem i egzotyką. Tanie paliwo i dobra infrastruktura drogowa zachęcają, by pożyczyć samochód i samemu poruszać się po drogach, by podziwiać pustynną dziką przyrodę, korzystać z ciepłego morza i cieszyć się smacznym jedzeniem.

Krzysztof Kowalski

(*) tekst otrzymaliśmy od kochającego podróżować autora strony justKowalski.pl


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama