Hakerzy przejęli ładowarki do elektryków w Rosji?
Wojna w Ukrainie uruchomiła ogólnoświatową falę empatii. Firmy z różnych branż starają się okazywać wsparcie broniącym się Ukraińcom. Dotyczy to np. operatorów ładowarek do samochodów elektrycznych. Nie wszyscy mogą jednak liczyć na wsparcie. Na nietypowe kłopoty narażeni są bowiem właściciele samochodów elektrycznych w Rosji...
Informacje o wybuchu wojny na Ukrainie i krwawych walkach u naszych wschodnich sąsiadów momentalnie trafiły do serc Polaków. Szybko powstały oddolne inicjatywy mające na celu zebranie i dostarczenie pomocy broniącej się Ukrainie i zapewnienie godnych warunków uchodźcom. W stronę ukraińskiej granicy ruszyły tysiące wypełnionych darami prywatnych aut. Wśród nich były też samochody elektryczne.
W odpowiedzi na wzmożony ruch sieć ładowarek GreenWay poinformowała, że przez dwa tygodnie od 27 lutego wszyscy kierowcy elektryków, którzy zadeklarują niesienie pomocy uchodźcom, będą mogli bezpłatnie korzystać z ich ładowarek. Dotyczy to również Ukraińców podróżujących samochodami elektrycznymi do Polski. By uruchomić bezpłatną usługę wystarczy skontaktować się z infolinią lub biurem obsługi klienta.
Na podobny krok, acz w zdecydowanie mniejszej skali, zdecydowała się też Tesla. W Trzebowisku (okolice Rzeszowa i autostrady A4), za darmo można obecnie naładować każdego elektryka wyposażonego we wtyczkę CCS oraz - oczywiście - każdy z modeli Tesli. Obecnie znajdują się tam cztery superchargery o mocy 150 kW.
W czasach gdy uciekający przed koszmarem wojny Ukraińcy i osoby niosące pomoc mogą bezpłatnie korzystać z ładowarek w Polsce, właściciele samochodów elektrycznych w Rosji mierzyć się muszą z nietypowymi sytuacjami. Internet obiega właśnie nagranie z telefonu komórkowego pewnego Rosjanina podróżującego swoim elektrycznym autem między Petersburgiem a Moskwą. To, co zobaczył na ekranie ładowarki wprawiło go w osłupienie...
Wyświetlany komunikat wspominał o niedostępności portów do ładowania, wychwalał stawiających zacięty opór Ukraińców i... obrzucał wyzwiskami Władimira Putina.
Przypominamy, że do czynnej walki z rosyjskim okupantem Ukrainy włączyli się hakerzy z międzynarodowej grupy Anonymous. Całkiem prawdopodobne, że zablokowanie rosyjskiej ładowarki to właśnie ich zasługa. Warto przypomnieć, że wczoraj hakerom udało się włamać do systemu automatycznej identyfikacji statków (AIS) i zmienić informacje dotyczące jachtu Władimira Putiuna. System wskazywać miał na rozbicie się jednostki w okolicach słynnej Wyspy Węży, a jako miejsce docelowej podróży wskazywać "piekło".
***