GPS zaprowadził go przed... sąd

Kilkaset funtów grzywny i pokrycie kosztów rozprawy - tak zakończyło się dla pewnego Brytyjczyk bezgraniczne zaufanie technice.

W Wielkiej Brytanii zakończył się właśnie pierwszy proces kierowcy, który zdał się na swojego GPS-a, a ten wywiódł go... nad przepaść.

Robert Jones bezgranicznie zaufał urządzeniu. Popełnił jednak kardynalny błąd, zbaczając z asfaltowej szosy na dróżkę, która zakrętami prowadziła przez góry. Brytyjczyk zrezygnował z satelitarnej pomocy dopiero, gdy jego mercedes uderzył w drewniany płot i zawisł nad 30-metrową przepaścią.

Uznając, że znalazł się w sytuacji bez wyjścia, kierowca zadzwonił po pomoc. Prawie 8 godzin zajęło służbom ratunkowym odholowanie mercedesa w bezpieczne miejsce.

Reklama

W tym przypadku zwykłe "dziękuję" nie wystarczyło. Sprawę skierowano do sądu, a ten skazał niefrasobliwego kierowcę na kilkaset funtów grzywny i pokrycie kosztów rozprawy.

RMF
Dowiedz się więcej na temat: sady | brytyjczyk | GPS
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy