Bugatti Chiron z gliny, gipsu i taśmy klejącej? Imponujący efekt
Oprac.: Paweł Rygas
Marzy wam się własne Bugatti Chiron, ale nie macie 4 mln dolarów, by móc rozglądać się za jakimś używanym egzemplarzem? Nic straconego. Za ułamek tej kwoty w Wietnamie zbudują wam replikę, którą będziecie mogli zadawać szyku pod lokalną dyskoteką. Warunek? Poczekajcie aż się ściemni, a bawiący się skonsumują pierwsze drinki...
- 365 dni zajęło ekipie jednego z czołowych wietnamskich youtuberów motoryzacyjnych stworzenie imponującej repliki Bugatti Chirona.
- Ogrom poświęconej pracy jest imponujący, chociaż ostateczny efekt jest - dyplomatycznie rzecz ujmując - taki sobie.
- W rzeczywistości łatwo go jednak poprawić.
Bugatti Chiron z giopsu i taśmy klejącej?
Twórcom nietypowej repliki należą się ogromne słowa uznania nie tylko za zapał i ogrom włożonej pracy, ale i pomysłowość. Samodzielnie - przy wykorzystaniu najprostszych narzędzi, jak chociażby spawarka elektrodowa - stworzyli ramę przestrzenną czy elementy zawieszenia.
Szczególnie imponująco prezentują się na filmie etapy pracy nad karoserią. Kształty pojazdu najpierw ulepiono z gliny w oparciu o szczątkowy stalowy szkielet, za którego wypełnienie, czyli podkład pod glinę, posłużyła... taśma klejąca.
Na uzyskany, kształtowany godzinami, model wylano litry masy gipsowej, którą wzmocniono zmyślnie skonstruowanym egzoszkieletem. W ten sposób, po usunięciu glinianego wypełnienia, powstało twarde kopyto, które posłużyło do wymodelowania kształtów karoserii z żywic poliestrowych wzmacnianych włóknem szklanym. Następnie całą gipsową skorupę trzeba było rozbić i usunąć, a powstałe w ten sposób nadwozie wymodelować ostatecznie przy pomocy szpachlówek. Wszystko wymagało tytanicznego wręcz nakładu pracy.
Bugatti za 4 mln dolarów ze stodoły? Mogło być gorzej
Własnym sumptem, oprócz ramy z profili stalowych, powstały też np. takie elementy jak regulowane wahacze, zawieszenie - pozyskanego ze starej Toyoty silnika czy - uwaga - tarcze hamulcowe!
Chociaż z chałupniczych sposobów radzenia sobie z problemami można się śmiać, nie sposób odmówić twórcom pojazdu uporu i pomysłowości. Efekt nie jest może idealny, ale wbrew pozorom - by znacznie poprawić prezencję pojazdu wystarczyłoby jego ponowne lakierowanie, a ściślej - lepsze przygotowanie karoserii. "Płynące" kształty i cienie jasno dowodzą, że powierzchnia została po prostu słabo wyprowadzona. Biorąc jednak pod uwagę warunki... czapki z głów!
Nie zmienia to jednak faktu, że proces powstawania niecodziennego auta ogląda się z zapartym tchem. Zobaczcie sami!