Aplikacja, która uderzyła w kartel taksówkarski

Komisarz UE ds. agendy cyfrowej Neelie Kroes wyraziła we wtorek oburzenie decyzją sądu w Brukseli, który zakazał działalności firmie Uber; stworzona przez nią aplikacja na smartfony łączy pasażerów z najbliższym kierowcą i pozwala im na dzielenie się taksówką.

Komisarz UE ds. agendy cyfrowej Neelie Kroes wyraziła we wtorek oburzenie decyzją sądu w Brukseli, który zakazał działalności firmie Uber; stworzona przez nią aplikacja na smartfony łączy pasażerów z najbliższym kierowcą i pozwala im na dzielenie się taksówką.

Chodzi o samochody, które mogą być zamawiane jedynie SMS-owo i za pośrednictwem internetu, a nie mogą być zatrzymywane bezpośrednio na ulicy. Po stolicy Belgii pojazdy te jeżdżą od niespełna dwóch miesięcy, zdaniem władz - nielegalnie.

Sąd w Brukseli zawyrokował, że taksówki Uber są nielegalne w Belgii, a za każde naruszenie firma zostanie ukarana grzywną 10 tys. euro - podały we wtorek media.

Decyzją brukselskiego sądu oburzona jest komisarz Kroes. "Ta decyzja nie oznacza ochrony czy pomocy dla pasażerów - ona ochrania kartel taksówkowy" - napisała Kroes na Twitterze.

Reklama

Jej zdaniem wielu licencjonowanych taksówkarzy "z otwartymi umysłami" zdaje sobie sprawę z tego, że Uber-taxi to także szansa dla nich na pozyskanie więcej pasażerów. Zadeklarowała, że jej współpracownicy korzystają z usług Uber-taxi na całym świecie, oszczędzając tym samym pieniądze podatników.

Według Kroes regionalna minister odpowiedzialna za mobilność w stolicy Belgii Brigitte Grouwels powinna raczej nazywać się "minister ds. antymobilności", ponieważ doprowadziła do zablokowania w Brukseli rozwoju innowacyjnej formy transportu, jaką oferuje Uber-taxi.

Usługi oferowane przez Uber-taxi wywołują sprzeciw także w innych krajach UE. W połowie stycznia we Francji taksówkarze, którzy strajkowali przeciwko prywatnym firmom oferującym przewóz osób, zablokowali dojazd do Paryża, Marsylii i Lyonu.

Taksówkarze protestowali przeciwko konkurencji ze strony "samochodów dla turystów z kierowcą" (VTC), czyli francuskiej wersji przewozu osób, usługi rozwijającej się w szybkim tempie od 2009 roku. Francuscy taksówkarze skarżyli się, że muszą płacić za licencje znacznie więcej niż kierowcy VTC.

Podobny protest odbył się w marcu w Mediolanie, gdzie protestujący taksówkarze żądali, by władze zakazały działalności tego typu firmom.

Jak podaje Reuters, wyceniana na 3,5 mld dol. firma Uber jest uważana za jedną z najbardziej obiecujących firm w Dolinie Krzemowej; oferuje swoje usługi na ponad 70 rynkach świata. Jednak wraz z rozszerzaniem działalności poza rodzinne San Francisco w wielu krajach spotyka się z wrogością i przeszkodami administracyjnymi.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy