Zwrot akcji ws. akcyzy od samochodów
Wszystko wskazuje na to, że rząd PiS na dobre porzucił pomysł karkołomnych zmian w sposobie naliczania podatku akcyzowego od samochodów.
Informujemy o tym z nieskrywaną satysfakcją. To - po części - zasługa licznych publikacji serwisu motoryzacja.interia.pl obnażających rządowe pomysły na wyciśnięcie z kieszeni kierowców dodatkowych pieniędzy.
Rzecznik Prasowy Ministerstwa Finansów - Łukasz Świerżewski - w odpowiedzi na zapytanie wystosowane przez Instytut Samar - stwierdził, tu cytat, że: "Aktualnie nie prowadzimy prac związanych ze zmianami w podatku akcyzowym od samochodów. Analiza wpływów z ostatnich lat wykazała, że dochody z tego podatku systematycznie wzrastają. Nie ma presji na uzyskanie z tej daniny jeszcze wyższych kwot".
Oznacza to, że wypracowywany miesiącami projekt - autorstwa kierowanego przez senatora PiS Grzegorza Peczkisa zespołu parlamentarnego - trafił "ad acta", czyli do kosza.
Prace nad zmianami w sposobie naliczania akcyzy trwały przez cały ubiegły rok. Pierwsze czytanie projektu odbyło się 16 maja 2016. 14 czerwca ubiegłego roku senatorowie zadecydowali o kontynuacji prac. Perypetie związane z wypracowywaniem kompromisu wstrząsnęły społecznością kierowców. Nie można zapominać, że pierwotny projekt autorstwa Grzegorza Peczkisa zakładał obniżenie(!) podatku akcyzowego na samochody osobowe o pojemności silnika powyżej 2000 cm3 z obecnych 18,6 proc. do 4,6 proc.
Gdy w prace nad kształtem ustawy włączyli się przedstawiciele Ministerstwa Finansów i lobbyści związani z producentami samochodów, pierwotne założenia wywrócono do góry nogami.
W początku listopada dziennikarze "Rzeczpospolitej" dotarli do nowych stawek akcyzy proponowanych przez autorów projektu. Okazało się wówczas, że na niższe podatki liczyć mogą tylko nabywcy najnowszych pojazdów, głównie luksusowych. Pozostali, kupujący starsze auta, mieliby zapłacić zdecydowanie więcej niż do tej pory.
Z naszych wyliczeń wynikało m.in., że w przypadku wartej niespełna 10 tys. zł nastoletniej Astry z silnikiem 1,6 l stawki wzrosną z obecnych 310 zł do... 2481 zł! Oznaczałoby to podwyżkę o - uwaga - 800 proc. Dla porównania - w przypadku nowego Mercedesa klasy S - podatek spadłby z ponad 70 tys. do... około 3 tys. zł!
Proponowane rozwiązanie obudziło w kierowcach poczucie solidarności. W internecie pojawiły się liczne protesty, w serwisach społecznościowych powstały grupy sprzeciwu.
Po kilku tygodniach autorzy projektu - z rozbrajającą szczerością - przyznali, że nie uwzględnili w nim faktu, iż samochody używane, z wiekiem, skokowo tracą na wartości... W ten sposób powstała kolejna odsłona nowej akcyzy bazująca na specjalnym algorytmie i "współczynniku deprecjacji". Z pierwotnego planu obniżenia akcyzy i uproszczenia sposobu jej naliczania nie pozostało nic. Zamiast obecnych 2 stawek, projekt przewidywał wprowadzenie aż 32...
Festiwal niekompetencji związany z planowanymi zmianami w podatku odcisnął się głębokim piętnem na polskim rynku pojazdów używanych. Gdy wprowadzenie nowego prawa nabrało realnych kształtów, pod koniec ubiegłego roku rodacy rzucili się do kupowania samochodów. Wszyscy chcieli kupić pojazd przed wprowadzeniem zaporowych stawek. Importerów i kupujących nie powstrzymały ani święta Bożego Narodzenia, ani zimowa auta. W grudniu 2016 roku trafiło do Polski rekordowe 133 tys. używanych samochodów osobowych. To najwyższy wynik od sierpnia 2004 roku! Dla porównania, w styczniu bieżącego roku, gdy wiadomo już było, że projekt nowej akcyzy utknął w senacie, do kraju sprowadzono... zaledwie 65 474 używanych aut!
Ostatecznie, w zeszłym miesiącu, sprawą nowej akcyzy zajęło się najwyższe kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości. Biorąc pod uwagę ostry sprzeciw zmotoryzowanych uznano, że nowe prawo, które najsilniej uderzyłoby w najbiedniejszą cześć społeczeństwa, jeżdżącą najstarszymi samochodami, mogłoby zachwiać wizerunkiem ugrupowania. Mówiąc krótko - dzięki solidarności kierowców, a także za sprawą interwencji mediów - rząd wycofał się z absurdalnych pomysłów.
Okazało się, że - wspierana przez media - solidarności dużych grup wyborców potrafi skutecznie przeciwstawić się politycznej pokusie wyciśnięcia z kieszeni obywateli dodatkowych pieniędzy. Kierowcy powinni zapamiętać tę lekcję zwłaszcza w obliczu galopujących cen ubezpieczeń i - odrzuconego niedawno przez rząd (w pierwszym czytaniu!) - projektu przywrócenia możliwości czasowego wyrejestrowania samochodu osobowego...
Paweł Rygas