To będzie szok dla milionów kierowców
W 2008 roku po polskich drogach jeździło nieco ponad dwa miliony samochodów zasilanych gazem płynnym LPG.
Mimo że wynik ten stawiał nas w ścisłej światowej czołówce, wydawało się, że złota era samochodowych instalacji gazowych odchodzi do lamusa. Wahania cen na światowych rynkach sprawiały, że inwestycja w LPG zwracała się dopiero po 3-4 latach jazdy, wielu kierowców przestało dostrzegać sens przerabiania własnego auta.
Boom na LPG
Sytuacja zmieniła się jednak diametralnie, gdy przez Europę przetoczyły się wstrząsy wtórne, wywołane amerykańskim kryzysem gospodarczym.
Gdy cena litra benzyny zbliżyła się do 5 zł, w warsztatach przerabiających samochody na LPG znów ustawiły się kolejki. W 2009 roku w Polsce zarejestrowanych już było 2 mln 170 tys. aut napędzanych gazem płynnym. W zeszłym roku, na inwestycję w instalację gazową do swojego auta zdecydowało się ponad 180 tys. Polaków (w tym czasie zezłomowano w naszym kraju jedynie 25 tys. wyeksploatowanych aut zasilanych LPG).
Sposób na oszczędzanie
Obecnie - jak wynika z raportu Polskiej Organizacji Gazu Płynnego - po polskich drogach porusza się rekordowe 2 mln 325 tys. samochodów z instalacją gazową. Biorąc pod uwagę ogólną liczbę zarejestrowanych w kraju samochodów osobowych - około 17 mln - łatwo policzyć, że co siódmy polski samochód napędzany jest LPG.
Co więcej, każdego dnia firmy zajmujące się przeróbkami aut opuszcza przeszło 700 pojazdów z nowymi instalacjami, co przy 8-godzinnym tygodniu pracy daje wynik 1,5 konwersji na minutę!
Popularność LPG bierze się wyłącznie z jego ceny. Obecnie litr tego paliwa jest niemal o połowę tańszy niż litr benzyny PB 95 czy oleju napędowego. Dlaczego tak się dzieje?
Na cenę przy dystrybutorach największy wpływ (przeszło 50 proc.) mają obciążenia podatkowe. Polski ustawodawca nie traktuje jednak w równy sposób benzyny, oleju napędowego i LPG. Najwyższą stawką podatku akcyzowego - 1565 zł za 1000 litrów - obłożone są najpopularniejsze benzyny. Niższa stawka podatku, co przekłada się na poziom cen, dotyczy oleju napędowego. Za każde 1000 litrów tego paliwa zapłacić trzeba 1048 zł akcyzy. Takie uprzywilejowanie diesla nie ma żadnego uzasadnienia - to właśnie silniki wysokoprężne emitują najwięcej sadzy i bardzo toksycznych tlenków azotu.
Jednak najmniej budżet państwa zarabia na LPG. 1000 litrów tego paliwa obłożone jest podatkiem akcyzowym w wysokości zaledwie 695 zł - to przeszło dwukrotnie mniej niż w przypadku benzyny. Znów - bez żadnego racjonalnego uzasadnienia.
Oczywiście, na przestrzeni lat, właściciele aut z silnikami napędzanymi LPG nie uniknęli podwyżek. Jeszcze dziesięć lat temu litr autogazu kosztował około 1,7 zł. Dziś cena jest niemal o złotówkę wyższa, ale to wciąż prawie o połowę taniej niż w przypadku benzyny.
To będzie szok
Przez ostatnie dziesięć lat, różne rządy czyniły przymiarki do wyrównania, a przynajmniej głębokiej korekty, stawek podatku akcyzowego na paliwa. Na szczęście dla kierowców, starania te nie przynosiły rezultatu. Widmo stracenia przeszło 2 mln potencjalnych głosów właścicieli aut z LPG skutecznie powstrzymywało zapędy rządzących.
Wygląda jednak na to, że gazowe eldorado wkrótce się skończy - wszystko za sprawą nowych stawek podatków dla produktów energetycznych, wprowadzenia których tym razem chce Komisja Europejska.
Co ciekawe, wiele wskazuje na to, że za dramat właścicieli samochodów z LPG odpowiadać będą, wychwalający to paliwo, ekolodzy. Wzory naliczania nowych podatków skalkulowano w taki sposób, by zmniejszyć emisję dwutlenku węgla, który od kilku lat zdaje się być głównym wrogiem unijnych polityków. Oprócz korekty stawek akcyzy, przedstawiciele Komisji Europejskiej chcą, by kierowców obowiązywał również tzw. "podatek węglowy". Podsumowując - za każdą tonę CO2 powstałą w wyniku spalania konkretnego nośnika energii zapłacić trzeba będzie 20 euro.
Co oznacza to dla kierowców? Niestety, nie mamy zbyt dobrych informacji. Gdyby proponowane przez Komisję Europejską stawki zostały przyjęte, najmniej ucierpieliby właściciele aut z silnikami benzynowymi. Oznaczałoby to bowiem wzrost obciążeń finansowych z 359 euro na tonę do 360 euro. Można śmiało przypuszczać, że taka zmiana nie wpłynęłaby na ceny przy dystrybutorach.
Korektę stawek podatków odczują za to na pewno właściciele aut z silnikami Diesla. W tym przypadku obciążenia podatkowe wzrosną z obecnych 330 euro do 390 euro za tonę, a to już może oznaczać, że olej napędowy będzie kosztował przynajmniej tyle samo, ile benzyna.
Prawdziwy szok czeka natomiast użytkowników aut z instalacjami LPG. W tym przypadku stawka wzrosłaby z obecnych 125 euro, aż do 500 euro za tonę tego paliwa! Przy obecnym kursie, opodatkowanie LPG wzrosłoby zatem z ok. 500 zł aż do 2000 zł za tysiąc litrów.
Nie musimy chyba tłumaczyć, że - przynajmniej w przypadku polskich kierowców - oznaczałoby to koniec samochodów na LPG. Ze wstępnych analiz wynika, że cena litra autogazu wzrosłaby co najmniej o złotówkę. Część ekspertów sugeruje nawet, że ceny przy dystrybutorach mogłyby sięgnąć 4 zł/litr.
Mamy się czego bać?
Czy polscy kierowcy mają się już czego obawiać? Należy podkreślić, że nowe stawki podatków dla produktów energetycznych to na razie wyłącznie propozycja Komisji Europejskiej. Wypada jednak zauważyć, że reforma opodatkowania nośników energii zdaje się być nieunikniona. Unijni urzędnicy chcą, by - w przypadku paliw służących do napędu aut - do przedstawionych stawek dochodzić stopniowo w latach 2013-2018.
Osoby, które zdecydowały się w ostatnim czasie na przeróbkę auta na gaz, mogą więc spać spokojnie - przez najbliższe 5 lat ceny LPG powinny być jeszcze sporo atrakcyjniejsze niż w przypadku benzyny.
Nie zmienia to jednak faktu, że złota era autogazu zdaje się powoli dobiegać końca. Nie mamy bowiem co liczyć na to, że tak, jak działo się to przez ostatnie 10 lat, unijni urzędnicy nie odważą się podnieść akcyzy w obawie o głosy wyborców.
Trzeba pamiętać, że na świecie jeździ obecnie około 17 mln samochodów zasilanych LPG, z czego zaledwie 8 mln porusza się po drogach kontynentalnej Europy (ponad 1/4 z nich w Polsce). W krajach Unii Europejskiej paliwo to nie jest zbyt popularne, wyjątek stanowią jedynie Włochy, gdzie zarejestrowanych jest niecały milion aut napędzanych LPG.