Sprzedaż samochodów: odbijanie się od dna?
Sierpień jest drugim z kolei miesiącem bieżącego roku, w którym sprzedaż samochodów była wyższa niż w analogicznym miesiącu roku poprzedniego. Jak informuje Samar nanotowany wzrost na poziomie prawie 2% nie był wzrostem dużym, jednak pozwolił na zmniejszenie dotychczasowego spadku do poziomu 14%. Sierpień jest pierwszym miesiącem od początku kryzysu, w którym nastąpiło przełamanie dotychczasowego trendu spadkowego.
Linia trendu, przygotowywana na podstawie 12 miesięcznych okresów sprzedaży zaczęła rosnąć, co może świadczyć o tym, że właśnie odbiliśmy się od dna (sprzedaż na koniec lipca ponad 290 tysięcy sztuk, natomiast na koniec sierpnia już ponad 292 tysiące sztuk). Wszystko wskazuje na to, że wrzesień będzie miesiącem lepszym. Sprzedaż powinna przekroczyć poziom 25 tysięcy aut, co w porównaniu z wrześniem ubiegłego roku da nam wzrost o prawie 20%.
Uzyskanie takiego wyniku, pozwoliłoby na dalsze zmniejszenie notowanego spadku, do poziomu około 11%. Utrzymanie obecnego trendu w kolejnych miesiącach roku, pozwala przypuszczać, że formułowana na początku roku prognoza mówiąca o sprzedaży około 320 tysięcy aut ma szansę się sprawdzić. Możemy więc osiągnąć poziom sprzedaży zbliżony do ubiegłorocznego, a to można już uznać za sukces.
Rok przyszły powinien nam przynieść dalszą poprawę wyników. Można spodziewać się wzrostu o około 5 do 6%, jest jednak jedno "ale". Przygotowywane są zmiany uniemożliwiające leasingowanie samochodów z kratką. Wprowadzenie tych zmian spowoduje, że rynek samochodów firmowych w znacznym stopniu zostanie ograniczony, a to znowu może przyczynić się do powrotu tendencji spadkowej sprzedaży. Szansą na poprawę sytuacji i być może jeszcze jeszcze bardziej dynamiczny rozwój, jest zrównanie pod względem podatkowym samochodów osobowych i ciężarowych. Musimy przecież pamiętać, że tak jedne jak i drugie są dla firm narzędziami pracy i zróżnicowanie obecnie istniejące nie jest zrozumiałe (poza chęcią generowania większych dochodów dla budżetu, co jak juz wielokrotnie pokazało życie bardzo często prowadzi do strat). Obawy przed utratą 22% VAT są bezpodstawne. Nastąpiła by zamiana "ciężarówek" na osobówki. Dodatkowo byłaby szansa na dalszy wzrost sprzedaży, co w efekcie końcowym dałoby większe wpływy do budżetu (np. z tytułu sprzedaży paliw, z podatków płaconych przez pracowników, ) i pozwoliłoby na stopniowe zwiększanie poziomu zatrudnienia, a o to przecież rządowi chyba chodzi. (wd)