Spóźnisz się z przeglądem, zapłacisz więcej. Co jeszcze planuje rząd?

Kilka dni temu Rada Ministrów opowiedziała się za projektem zmian w przepisach dotyczących obowiązkowych badań technicznych pojazdów. Chodzi m.in. o przejęcie nadzoru nad stacjami kontroli pojazdów przez Transportowy Dozór Techniczny. Co w konsekwencji oznacza to dla kierowców?

Teoretycznie dla szeregowego właściciela samochodu nie powinno to mieć większego znaczenia. Tyle tylko, że zaakceptowany przez rząd projekt zmian w prawie o ruchu drogowym wprowadza też kilka innych nowości. Jakich?

W art. 84. 1. czytamy, że: "Badanie  techniczne  przeprowadza  się  po  uiszczeniu  przez  właściciela lub posiadacza pojazdu opłaty:

1) za przeprowadzenie badania technicznego;

2) ewidencyjnej (obecnie 1 zł wliczone w cenę przeglądu - przyp. red);

3) za    przeprowadzenie   badania technicznego po  wyznaczonej dacie - w przypadku przeprowadzania badania technicznego po upływie 45 dni od wyznaczonej daty tego badania; opłaty nie pobiera się za  przeprowadzenie badania technicznego pojazdu, dla którego wyznaczony termin badania technicznego upłynął w okresie czasowego wycofania tego pojazdu z ruchu, zgodnie z art. 78a (przypominamy, że polskie przepisy nie przewidują możliwości czasowego wycofania z ruchu samochodu osobowego - przyp. red).

Reklama

Oznacza to, że nowe przepisy zakładają kary finansowe dla kierowców, którzy spóźnią się z wykonaniem obowiązkowego przeglądu na czas, przy czym podwyższona opłata obowiązywać będzie osoby bardzo spóźnialskie (o ponad półtora miesiąca). Ile dokładnie kosztować nas będzie zwłoka?

Wątpliwości wyjaśnia punkt 9. cytowanego artykułu. Przewiduje on, że "Opłatę za przeprowadzenie badania technicznego po wyznaczonej dacie pobiera się niezależnie od opłaty za przeprowadzenie badania technicznego w wysokości odpowiadającej 50% wysokości opłaty za przeprowadzenie badania technicznego". Kolejny punkt wyjaśnia, że "Opłata za przeprowadzenie badania technicznego po wyznaczonej dacie stanowi przychód Transportowego Dozoru Technicznego". W opinii rządzących właśnie opłata za badanie techniczne wykonane po terminie ma być "głównym źródłem finansowania systemu zapewnienia wysokiej jakości badań technicznych pojazdów."

Jakie jeszcze zmiany w kodeksie drogowym forsowane są przy okazji podporządkowania SKP pod TDT? Rządzący postanowili wykorzystać ją do ujednolicenia - budzącej dziś pewne kontrowersje - definicji "pojazdu zabytkowego".

Zgodnie z proponowanym brzmieniem art. 2 pkt 39: "pojazd zabytkowy spełniać musi łącznie następujące warunki:

a)         jest  wpisany,  na  podstawie  odrębnych  przepisów,  do  inwentarza

muzealiów albo do rejestru zabytków lub znajduje się w wojewódzkiej ewidencji zabytków,

b) ma co najmniej 30 lat,

c) jego typ nie jest już produkowany,

d) nie dokonano w nim zasadniczych zmian konstrukcyjnych;

Przypominamy, że aktualnie obowiązująca definicja mówi o pojeździe, który "na podstawie odrębnych przepisów został wpisany  do  rejestru  zabytków  lub  znajduje  się  w wojewódzkiej  ewidencji zabytków,  a także  pojeździe wpisanym  do  inwentarza  muzealiów,  zgodnie z odrębnymi przepisami". Jak czytamy w uzasadnieniu "zmiana definicji była  konieczna ponieważ  kategoria pojazdów historycznych przyjęta przez dyrektywę

2014/45/UE różni się zakresowo od kategorii pojazdów zabytkowych przyjętej na gruncie obecnie obowiązującego krajowego prawodawstwa".

Dla miłośników klasyków oznacza to, że po wejściu w życie znowelizowanej ustawy rejestracja auta "na żółte tablice" będzie trudniejsza niż do tej pory. Przypominamy, że od stycznia 2018 roku panuje w tej kwestii dość duży bałagan. Wcześniejsze (obowiązujące) przepisy o pojazdach zabytkowych określały minimalny wiek pojazdu na 25 lat (i 15 od końca wytwarzania konkretnej generacji modelu). Takie brzmienie kłóciło się jednak ze wspomnianą dyrektywą unijną, przez co kilku wojewódzkich konserwatorów zabytków "samowolnie" podniosło  minimalną granicę wieku do wspomnianych 30 lat. Spowodowało to zamieszanie wśród miłośników starszych pojazdów, bowiem okazało się, że ten sam samochód spełnia (bądź nie) stawiane przez konserwatora wymagania w zależności od tego, w którym województwie chcielibyśmy go zarejestrować... Nowe prawo ukróci tego rodzaju "samowolkę" tyle tylko, że  dla właścicieli aut w wieku 25, którzy planowali w nadchodzących miesiącach rejestrację na "żółte tablice",  oznacza to kolejne 5 lat obowiązkowych badań technicznych i ciągłości OC (pojazdy zabytkowe są zwolnione z tych obowiązków).

Paweł Rygas

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama