Samochody są coraz droższe. Powody? Zdziwisz się jak jest ich wiele

Skoda ogłosiła cennik swojego nowego modelu o nazwie Scala. Zaczyna się on od kwoty 66 500 zł. Za auto z segmentu C. I pomyśleć, że jeszcze nie tak dawno o numer większą Octavię można było kupić za mniej 60 000 zł...

Skoda zaczęła się cenić. Dzisiaj najtańsza Octavia kosztuje 75 050 zł (po uwzględnieniu stałego rabatu w wysokości 1000 zł). Generalnie o cenach poniżej 60 000 zł za fabrycznie nowy kompakt możemy zapomnieć. Wspomniana Scala bywa nazywana "czeskim Golfem". Za oryginalnego, niemieckiego pięciodrzwiowego Golfa trzeba zapłacić obecnie co najmniej 72 000 zł.

Identyczna kwota widnieje na początku cennika Forda Focusa. Nowa Honda Civic kosztuje minimum 72 900 zł, Peugeot 308 - 68 000 zł, Renault Megane - 62 900 zł, Kia Ceed - 61 990 zł, a Seat Leon - 61 600 zł.

Reklama

Warto pamiętać, że są to pojazdy z reguły na stalowych felgach, z czarnymi klamkami, manualnymi skrzyniami biegów i podstawowymi silnikami. Zazwyczaj skonstruowanych wedle idei downsizingu. A zatem: trzy cylindry, niewielka pojemność, w okolicach jednego litra, oraz turbodoładowanie. Moce w granicach od 85 koni mechanicznych (VW Golf 1.0 TSI), choć normą w tej grupie aut jest równe 100 KM. W sumie, jak na oczekiwania współczesnej klienteli, tzw. minimum minimorum. 

Dlaczego samochody drożeją? Jedną z przyczyn jest inflacja w krajach ich pochodzenia. Niby jej nie widać, mówimy w końcu o Francji, Niemczech czy Hiszpanii, a nie o Wenezueli, ale jednak postępuje. Dostrzega to każdy, komu zdarza się wyjeżdżać do państw strefy euro, choćby na narciarskie urlopy. Pamiętacie, ile parę lat temu kosztował 6-dniowy skipass w Alpach, a ile kosztuje teraz? No właśnie...

Wyjściowe ceny aut narzucają producenci. Muszą się do nich dostosować importerzy, a do importerów dealerzy. Do tego dochodzi nasza własna, polska inflacja i systematyczne słabnięcie złotego wobec eurowaluty. I znowu: niby nic wielkiego, ot parę groszy w skali roku, ale w dłuższej perspektywie czasowej nie da się owych zmian zignorować.

Do wzrostu cen samochodów z pewnością przyczynia się poprawa ich wyposażenia. Współczesne "golasy" w segmencie C mają z reguły manualną klimatyzację, pokładowy komputer, elektrycznie sterowane szyby i lusterka, radioodtwarzacz z MP3, centralny zamek obsługiwany pilotem w kluczyku. Często dochodzą do tego tempomat, głośnomówiąca instalacja telefoniczna, oraz nowoczesne systemy bezpieczeństwa.

Szczególnie obficie jest w nie zaopatrzona nowa Kia Ceed, ale również nabywca najtańszego Golfa, przedstawiciela marki, która nigdy nie słynęła z rozpieszczania klienteli bogactwem standardowego wyposażenia, otrzyma w swoim "wymarzonym Volkswagenie" (cytat z firmowego konfiguratora) systemy: Front Assist z funkcją awaryjnego hamowania, rozpoznawania pieszych i wykrywania zmęczenia kierowcy. Nie wspominając o całym zestawie poduszek powietrznych.

Stale rozszerzany jest zakres wyposażenia obowiązkowego, ostatnio uzupełniony o funkcję e-call, zapewniającą automatyczne wezwanie pomocy w razie wypadku. W najbliższych latach przybędą na tej liście kolejne pozycje. A to wszystko kosztuje.

Na pocieszenie dwa spostrzeżenia. SUV-y są wyraźnie droższe od niemal identycznie skonfigurowanych kompaktów, lecz mimo to zdobywają coraz większą popularność. Warto też zauważyć, że samochodów z bazowymi silnikami i podstawowym wyposażeniem, chociaż jako się rzekło wcale nie tanich, praktycznie nikt nie kupuje. Polacy kupujący fabrycznie nowe auta są zamożniejsi niż się nam wydaje...   


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy