Rośnie sprzedaż samochodów. Ale co dziesiąty od razu wyjeżdża z Polski
W ciągu jedenastu miesięcy tego roku, od stycznia do listopada włącznie, zarejestrowano w Polsce około 372,5 tys. nowych samochodów osobowych - o 38,5 tys. więcej niż w tym samym okresie niezłego przecież 2015 r. Zacierają ręce importerzy, dealerzy, właściciele firm zajmujących się transportem aut do salonów sprzedaży itd. Dla przedstawicieli obecnie rządzącego obozu rosnący rynek motoryzacyjny jest jednym z dowodów na skuteczność "dobrej zmiany". Polska rośnie w siłę, a ludzie żyją coraz dostatniej. Mają więcej pieniędzy, m.in. dzięki podwyżkom płac oraz programowi 500+, które mogą wydać je na kupno nowego wozu. I byłoby pięknie, gdyby oficjalne statystyki pokazywały rzeczywisty, pełny obraz sytuacji, uwzględniający tzw. reeksport pojazdów. Nie jest tajemnicą, że co dziesiąty nowy samochód kupiony w Polsce bardzo szybko trafia do klientów za granicą.
Polacy, przy wszystkich autentycznych czy rzekomych sukcesach społeczno-gospodarczej polityki rządu, wciąż zarabiają dużo mniej niż Niemcy, Francuzi, Włosi czy Holendrzy. Na nowy pojazd muszą pracować znacznie dłużej niż mieszkańcy Europy Zachodniej. Podobnie wypada porównanie możliwości finansowych wielu firm tu i tam. Wiedząc o tym, importerzy starają się wynegocjować jak najlepsze, specjalne ceny hurtowe sprowadzanych do naszego kraju aut. To warunkuje podtrzymanie motoryzacyjnego biznesu.
W Polsce najtańsza, bardzo ubogo wyposażona Dacia Duster - SCe, z silnikiem 1.6 16 V 115 KM - kosztuje 39 900 zł (za 1000 zł można dokupić pakiet Komfort, obejmujący m.in. centralny zamek i elektryczne sterowanie przednich szyb). W Niemczech rumuński SUV w bardzo zbliżonej, o ile nie identycznej konfiguracji kosztuje 10 690 euro, czyli, przy kursie 4,30 zł za 1 euro - około 46 000 zł.
Kupno pięciodrzwiowego Volkswagena Golfa z silnikiem 1.2 TSI 110 KM w wersji Start (manualna klimatyzacja, autoalarm, radio, komputer pokładowy, alufelgi 15") oznacza w Polsce wydatek co najmniej 69 630 zł (pozycja z cennika VW, bez uwzględnienia okazjonalnych rabatów). W Niemczech rachunek za podobny kompakt (1.0 TSI 110 KM Trendline, z klimatyzacją automatyczną, ale stalowymi felgami) wyniósłby co najmniej 19 625 euro, a zatem 84,4 tys. zł.
Różnice w cenach (na poziomie hurtowym mogą być jeszcze wyraźniejsze) zachęcają do kupowania samochodów w Polsce, czasowego ich rejestrowania nad Wisłą (na tzw. miękki dowód rejestracyjny), a następnie wywozu za granicę i ponownej sprzedaży. Taką działalnością zajmują się sporadycznie osoby indywidualne, co w Unii Europejskiej jest dozwolone, ale przede wszystkim wyspecjalizowane firmy - na dużą skalę, co w tym wypadku oznacza co najmniej balansowanie na granicy prawa.
Nic dziwnego, że szkodliwy z ich punktu widzenia proceder jest zwalczany, mniej lub bardziej skutecznie przez oficjalnych importerów aut. Gromadzą oni własne dane, dotyczące skali i szczegółów reeksportu samochodów. Na ich podstawie udało się nam ustalić, że od stycznia do listopada 2016 r. za granicę wywieziono łącznie prawie 38 500 aut z polskich salonach dilerskich. 9,5 proc. całkowitego wolumenu sprzedaży! Co istotne, reeksport był o prawie 10 000 pojazdów większy niż w analogicznym okresie roku 2015.
Nie przypadkowo dla zilustrowania różnicy cen detalicznych samochodów w Polsce i w Niemczech posłużyliśmy się przykładami Volkswagena Golfa i Dacii Duster, bowiem to te marki i te modele cieszą się największym zainteresowaniem reeksporterów. Volkswagen: ponad 8 500 wywiezionych za granicę aut, w tym 3 600 golfów; Dacia: 7 100 pojazdów, w tym 3 850 dustery.
Poziom 1000 kupionych w Polsce i samowolnie wyeksportowanych za granicę pojazdów przekraczają, w kolejności: Volkswagen, Dacia, Skoda, Ford, Nissan, Renault, Audi, Peugeot, Seat i Volvo. Pierwszą dziesiątkę najpopularniejszych modeli tworzą: Dacia Duster, Volkswagen Golf, Skoda Fabia, Skoda Octavia, Nissan Qashqai, Ford B-Max, VW Golf Sportsvan, Dacia Sandero, Ford Focus i Renault Clio.
Zwraca uwagę znikome zainteresowanie reeksportem modeli takich marek jak: Mazda, Toyota, Honda, Fiat i Jeep, nie wspominając nawet o Alfa Romeo czy Subaru. Wbrew obiegowym opiniom przedmiotem wtórnej sprzedaży za granicę nie są też pojazdy luksusowe: Lamborghini, Ferrari, Maserati, Bentley itp. Te auta, zakupione w kraju, w kraju też zostają.
Ciekawie wygląda struktura geograficzna reeksportu. Tu przoduje województwo mazowieckie (ponad 8700 auta; liderem Dacia Duster - prawie 1000), przed śląskim (ponad 7600; Ford B-Max - 1 100) i małopolskim (ponad 4100; Dacia Duster - 420). Wcale nie jest tak, że im bliżej zachodniej granicy, tym reeksport jest większy. Z woj. pomorskiego wywozi się dziesięciokrotnie więcej pojazdów niż z zachodniopomorskiego, a z podkarpackiego prawie trzy razy więcej niż z opolskiego.
Odliczenie reeksportu mocno zmienia tegoroczną czołówkę najpopularniejszych w Polsce marek nowych samochodów. Co prawda na pozycji lidera sprzedaży pozostaje Skoda, ale na drugie miejsce z trzeciego wchodzi Toyota, a z czwartego na trzecie Opel. Volkswagen obsuwa się z miejsca drugiego na czwarte - niemal co czwarty (22,6 proc.) nowy VW po chwilowej rejestracji w Polsce jest wywożony za granicę. Z TOP 10 wypadają Dacia i Nissan, zastąpione przez... BMW i Mercedesa.
Optymistycznym zakończeniem niech będzie informacja, że nawet po uwzględnieniu reeksportu w ciągu 11 miesięcy br. sprzedano w Polsce o 49 tys. nowych samochodów osobowych więcej niż od stycznia do listopada 2015 r.