Nowych nie chcemy

Branża motoryzacyjna z pewnością nie zaliczy lutego do udanych. Według wstępnych szacunków, dealerzy sprzedali w tym miesiącu blisko 20,5 tys. nowych samochodów osobowych..

Jest to wynik słabszy od stycznia, kiedy polscy klienci kupili 22,3 tys. aut. Katastrofalnie wygląda porównanie z lutym ubiegłego roku, dealerzy znaleźli wówczas nabywców na 30,3 tys. nowych aut. Zdaniem producentów, wyniki lutowe mogą jeszcze ulec niewielkiej zmianie. Do ostatecznego podsumowania brakuje danych kilku producentów. Największe znaczenie będą miały ostateczne dane FIAT, największego gracza w tym gronie.

Narty, a nie salony

Większość producentów spodziewa się wyników gorszych od zanotowanych w styczniu tego roku.

- Wiele osób, które chciały kupić auto na początku roku, zrobiło to już w styczniu. Wtedy wszyscy producenci kusili promocyjnymi cenami aut z 2004 r. - przyznaje Wojciech Tomaszkiewicz, dyrektor handlowy Citroen Polska. W lutym wyprzedaże nadal trwały, jednak liczba aut dostępnych w atrakcyjnych cenach była już mocno ograniczona. Nowe auta są droższe i już tak nie zachęcają Polaków do odwiedzania salonów sprzedaży.

Reklama

To jednak nie jedyny powód słabej lutowej sprzedaży.

- Winne są ferie. Wielu potencjalnych klientów jeździło na nartach, a nie odwiedzało salony sprzedaży - mówi Paweł Miszkowski, dyrektor sprzedaży Ford Polska.

Gdyby jednak tylko ferie były odpowiedzialne za mniejszą sprzedaż, branża miałaby się lepiej niż pączek w maśle. Dyrektor Mieszkowski przypomina, że od wielu miesięcy główne źródła kryzysu mają poważniejszy charakter. Rynek nadal psują auta używane oraz niekorzystne dla przedsiębiorców przepisy VAT. - Do zakupu auta osobowego najbardziej zniechęca firmy brak możliwości odliczenia VAT zawartego w cenie paliwa - podkreśla Paweł Miszkowski.

Nos na kwintę

Z miesiąca na miesiąc spada też optymizm dotyczący wielkości rynku w 2005 r. Mało kto już ma nadzieję, że zostanie przekroczony ubiegłoroczny poziom 318 tys. sztuk. Prognozy wielu firm zaczynają oscylować wokół 300 tys. sztuk. - Szacujemy, że rynek wchłonie 294 tys. aut - mówi Wojciech Tomaszkiewicz. Są też jednak bardziej pesymistyczne oceny.

- Nasze prognozy wskazują, że w tym roku sprzedaż może spaść nawet do 270 tys. sztuk - informuje Łukasz Paździor, zastępca kierownika działu handlowego Skoda Auto Polska.

A wydawało się niedawno, że gorzej już być nie może.

Porozmawiaj na Forum.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: dealerzy | Auta | branża
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy