Ministerstwo zgubiło 900 tys. pojazdów!

Po naszej interwencji Ministerstwo Cyfryzacji przyznało się do błędu. Ostatecznie okazało się, że w swoim podsumowaniu roku 2019 państwowi urzędnicy "zgubili" - bagatela - 900 tys. pojazdów!

20 stycznia resort opublikował podsumowanie ubiegłego roku, z którego wynikało, że - tu cytat: "Ogółem w całym 2019 roku przybyło nam ponad 1 016 000 aut, ciągników i przyczep."

Prezentowane dane stały w jawnej sprzeczności z wcześniejszymi informacjami dotyczącymi rejestracji. Przykładowo Instytut Samar donosił, że tylko w ramach tzw. prywatnego importu używanych pojazdów z zagranicy na polskich drogach przybyło w ubiegłym roku 1 009 184 samochodów. Sprzedaż samych tylko nowych aut osobowych (wg danych rejestracyjnych) zamknąć się miała wynikiem 625,5 tys. W stosunku do Samaru (dotyczących wyłącznie aut o dmc do 3,5 tony) zabrakło więc dobrych 600 tys. pojazdów.

Reklama

Zdecydowaliśmy się opublikować komunikat resortu, który opatrzyliśmy stosownym komentarzem. Od razu zwróciliśmy się też do Ministerstwa Cyfryzacji z prośbą o wyjaśnienia rozbieżności.

Po kilku dniach komunikat zniknął z serwisu prasowego resortu. Dziś w naszej redakcyjnej skrzynce znaleźliśmy taką oto wiadomość: "Dziękujemy za czujność i wskazanie rozbieżności w informacjach. Po Pana wiadomości dokonaliśmy ponownej analizy danych za ubiegły rok i sprostowaliśmy niezgadzające się dane".

W poprawionym komunikacie czytamy, że: "Ogółem w całym 2019 roku przybyło nam około miliona dziewięciuset tysięcy aut, ciągników i przyczep". Wniosek? Ministerialni urzędnicy zgubili - bagatela - 900 tys. pojazdów... W poprawionej informacji prasowej możemy też przeczytać, że: " UWAGA! Opublikowane powyżej informacje zostały zaktualizowane. Dane opublikowane w pierwotnej wersji komunikatu (z 20.01.2020 r.) były niepełne. Przepraszamy za zaistniałą sytuację".

Wpadki zdarzają się każdemu - nie myli się tylko ten, który nic nie robi. Samego Ministerstwa Cyfryzacji nie sposób przecież posądzać o bezczynność. Dzięki jego staraniom kierowcy mogą dziś podróżować bez konieczności wożenia ze sobą dowodu rejestracyjnego czy polisy OC. Wkrótce do grona "zbędnych" dokumentów dołączą też prawa jazdy. Dobrze, że przedstawiciele resortu zachowali się z klasą - przyznali się do błędu - bez niepotrzebnych wymówek i zrzucania winy na innych.

Niepokoi nas za to fakt, że wiele mediów bezrefleksyjnie powtórzyło komunikat ministerstwa, mimo że dane mocno kontrastowały z wcześniejszymi informacjami z wiarygodnych źródeł...

Paweł Rygas

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama