Masz sprowadzone auto? Dla ubezpieczyciela to śmieć! Aktualizacja

W zeszłym roku dealerzy dostarczyli polskim nabywcom 331 665 nowych samochodów. W prywatne ręce trafiła jednak niespełna połowa tej liczby. Przeszło 50 proc. zakupów dokonują w salonach firmy...

Dla porównania w tym samym czasie w ramach prywatnego importu trafiło na polskie drogi niemal 712 tys. używanych pojazdów z zachodu. Największą miłością rodacy pałają do Volkswagenów, Opli i Audi. Wśród importowanych bestsellerów znów przeważają auta starsze niż dziesięcioletnie - to aż 48 proc. całości importu.

Sumarycznie każdego roku na naszych drogach przybywa więc ponad milion samochodów, z czego ledwie 30 proc. stanowią auta z polskich salonów. Pojazdy z importu, z reguły, nie są jednak tańsze niż auta "krajowe". Wielu nabywców decyduje się na nie licząc na lepsze wyposażenie czy - naiwnie - lepszy stan techniczny i niższy przebieg. Importowe wozy stanowią też zdecydowaną większość oferty rynkowej więc, z prostej matematyki wynika, że - po prostu - najłatwiej je kupić.

Reklama

Niestety, entuzjazmu nabywców nie podzielają firmy ubezpieczeniowe. W przypadku szkód komunikacyjnych właściciele sprowadzanych aut często mogą czuć się pokrzywdzeni. Przy wycenach pojazdów, z uwagi na ich zagraniczne pochodzenie, powszechnie stosowane są ujemne korekty wartości. Dlaczego tak się dzieje?

Spieszymy wyjaśnić, że nie jest to wcale wynik złej woli likwidatorów szkód dokonujących oględzin i wycen pojazdów. Ci posługują się bowiem specjalistycznymi programami typu Info-Expert czy Eurotax, które automatycznie stosują korekty wartości w przypadku aut z prywatnego importu. Z czego to wynika?

Powodów jest kilka. W instrukcjach dotyczących wycen przeczytać można m.in., że korekty stosowane są ze względu na niską wiarygodność dokumentów pojazdu, nieznany charakter wcześniejszej eksploatacji czy trudny do określenia przebieg. Korekta wartości sprowadzonego auta wynosić może nawet 8 proc. Jeśli dodamy do tego kolejne wynikające chociażby z dużej liczby właścicieli (do - 5 proc.) czy wcześniejszych napraw blacharskich (do -15 proc.), może się okazać, że dla ubezpieczyciela nasze auto warte jest aż o 20 proc. mniej, niż wynika to z notowań rynkowych!

Oznacza to, że w przypadku szkód całkowitych, które często orzekane są w zdarzeniach z udziałem wiekowych aut (starszych niż dziesięcioletnie) na duże odszkodowanie nie mamy co liczyć. Te stanowić będzie różnicę w wartości auta przed szkodą (po zastosowaniu korekt) i po szkodzie. Jeśli więc nasz pojazd warty jest wg notowań rynkowych około 10 tys. zł niewykluczone, że ubezpieczyciel wyceni go maksymalnie na 8 tys. Przy wartości wraku ocenionej na 3,5 tys. w ramach zadośćuczynienia otrzymamy jedynie 4,5 tys. zł plus to, co zostało z auta po wypadku...

Oczywiście trudno się dziwić ubezpieczycielom, że nie spieszą się z obsypywaniem pokrzywdzonych pieniędzmi. Zgodnie z prawem ubezpieczeniowym odszkodowanie nie może przecież być dla pokrzywdzonego formą zysku. Problem w tym, że skoro przeszło 70 proc. rynku aut używanych w Polsce stanowią auta z prywatnego importu stosowanie ujemnych korekt wartości wydaje się - łagodnie mówiąc - niestosowne. Napisane przez ekspertów od wycen algorytmy nie biorą bowiem po uwagę specyfiki polskiego rynku, który - w zdecydowanej większości bazuje właśnie na pojazdach z prywatnego importu...

Przykładowo, jeśli wierzyć znanym serwisom aukcyjnym, w przypadku wielbionego przez polskich nabywców Volkswagena Passata B5 z silnikiem Diesla (wersja po liftingu) na terenie Polski do sprzedania jest obecnie nieco ponad 1380 egzemplarzy tego modelu. Aż 1131 z nich to auta sprowadzone. Oznacza to, że ceny rynkowe aż w 82 proc. opierają się o auta z prywatnego importu, i to zakładając, że wszyscy sprzedający od razu zaznaczyli, że auto nie pochodzi z polskiego salonu! Pojazd sprowadzony nie jest więc w Polsce "anomalią", a standardem. W takim przypadku korekty wartości (dodatniej) wymagają raczej nieliczne auta pochodzące z naszych salonów...

Paweł Rygas

Sprostowanie firmy Eurotax.  Korekta ze względu na pochodzenie w produktach firmy Eurotax jest korektą absolutnie dobrowolną i nie narzucaną przez algorytm. Instrukcja wyceny firmy Eurotax nie zawiera żadnych sugestii odnośnie wielkości tej korekty ani reguł jej stosowania. Jeśli pojawia się na wycenach w systemie Eurotax to została użyta zgodnie z wiedzą operatora systemu lub jest wymagana przez procedurę wyceny danego użytkownika. Z naszego doświadczenie wynika, że jest często wykorzystywana przez firmy ubezpieczeniowe, które stosują ją bez sprawdzenia jej rzetelności, co zaprzecza większości wniosków autora artykułu (poza ostatnim). W związku z tym uważamy za nieuprawnione publikowanie zasłyszanych (bo nie sprawdzonych) opinii oraz stwierdzenia, że produkty firmy Eurotax nie odpowiadają realiom polskiego rynku. Firma Eurotax nie może brać odpowiedzialności za sposób wykorzystania jej danych lub oprogramowania. Ze swojej strony dokładamy wszelkich starań, żeby maksymalnie oddać bieżącą sytuację rynkową w Polsce w postaci precyzyjnych notowań rynkowych.

Marcin Kardas, Eurotax

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: ubezpieczenia komunikacyjne | odszkodowania
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy