Jak szybko i skutecznie rozzłościć Polaków?

Jak szybko i skutecznie rozzłościć Polaków? To łatwe. Na przykład można oznajmić publicznie albo napisać w mediach, że są coraz bogatsi i na dowód przytoczyć wyniki sprzedaży luksusowych samochodów.

Statystyki rzeczywiście robią wrażenie. O ile w pierwszym kwartale 2019 r., w porównaniu do tego samego okresu roku ubiegłego, cały nasz rynek samochodów osobowych wzrósł o mniej niż 1 proc., to w przypadku aut segmentu Premium aż o 12 proc. W liczbach bezwzględnych oznacza to sprzedaż 25,8 tys. pojazdów. Co ważne, ten trend się utrzymuje, bowiem w kwietniu salony dealerów opuściło 1,9 tys. bmw, 1,6 tys. mercedesów czy 1,1 tys. volvo. Polska rośnie w siłę, a ludziom żyje się coraz dostatniej, by przypomnieć propagandowe hasło sprzed lat. A co na to wszystko internauci? Delikatnie mówiąc, nie podzielają entuzjazmu bijącego z oficjalnych, branżowych komentarzy...  

Reklama

"No": "Kupują? Wynajmują? Tak tylko pytam, bo to duża różnica. Jak pojechałem na Mazury, to wynająłem pokój w hotelu, ale nie mówię znajomym, że kupiłem sobie hotel."

"Jurek": "Proszę jeszcze podać, ile jest kupionych za gotówkę, ile w kredyt, ile w leasing. Zastaw się, a pokaż się."

"hmhmhm": "Jasno napisano. 92% zakupiły firmy, 8% właściciele firm. Przeciętny Kowalski kupił sztuk 0, co przy ok. 38,5 mln narodzie mówi samo za siebie." "gorzejżyjący": "26 tys. aut na ponad 35 mln obywateli, no to jest jakieś 0,074 % - tylu Polakom żyje się lepiej..."

"Mark": "Bogaci się bogacą, to i kupują coraz droższe samochody, ale nie każdy może być sekretarką w NBP. Nie każdy ma znajomości, by pracować (za dużo powiedziane) w państwowych spółkach. Reszta kupuje trupy zza zachodniej granicy."

"jcj": "Długoterminowy wynajem, ot  cały cud bogactwa, czyli nic na własność."

"tyle": "To wyraz nędzy i rozpaczy, nie zamożności! Ilu z tych łachmytów stać kupić za gotówkę? Bo to jest wyrazem zamożności."

"dusia": "Leasingi, kredyty i długoterminowy wynajem, no faktycznie, bogactwo całą gębą".

Niektórzy zamiast podważać tezę o wzroście zamożności Polaków, próbują się pocieszać.

"glie": "Nigdy nie wydam więcej niż 20 tys. na auto, chyba że zostanę milionerem. Raz dałem 60 tys. i tylko stres, poobijane drzwi, ukradziona zaślepka na spryskiwacz do lamp, dzisiaj ktoś obrysował mi drzwi, wyjeżdżając z parkingu, lepsze stare i tanie."

"Zen": "Mam 15-letnią Hondę Jazz i mówię wam, że jest bezawaryjny! Poza wymianą części eksploatacyjnych, jak filtry, tarcze, klocki, płyny, wydech, auto nie zawodzi! A u sąsiada mechanika trzy, czteroletnie auta z usterkami i płacz, bo koszty."

"sandman": "Niestety, aktualnych niemieckich aut nie można nazwać premium, szczególnie patrząc na ich awaryjność."

Stawianie równości między wzrostem popytu na luksusowe samochody, a tezą o rosnącej zamożności Polaków jest rzeczywiście ryzykowne. Ile z  reprezentujących segment Premium aut, po chwilowym zarejestrowaniu w kraju wyjeżdża za granicę w ramach reeksportu? Ile zostało zakupionych przez rozmaite wypożyczalnie, floty? Ile przez bogate firmy, jako pojazdy służbowe dla ich menedżerów? Ile przez państwowe instytucje i służby? Ile przez samych dealerów? Dopiero uzyskanie odpowiedzi na te pytania pozwoliłoby wyciągnąć ze statystyk jakiekolwiek wiarygodne wnioski. Z drugiej strony trudno zgodzić się z internautami, którzy twierdzą, że o wysokim statusie finansowym użytkownika auta można mówić tylko wtedy, gdy jest on właścicielem pojazdu. Ze względów podatkowych samochody z wysokiej półki cenowej bardzo rzadko się dzisiaj kupuje, do tego za gotówkę. Bardziej opłaca się skorzystać się z innych form finansowania. Tego rodzaju decyzje nie mają to nic wspólnego z zasobnością prywatnego portfela i wcale nie muszą oznaczać, że ten, kto bierze kosztującą 200 czy 300 tysięcy złotych furę w długotrwały najem, leasing lub posiłkuje się kredytem, w gruncie rzeczy jest żyjącym ponad stan chudopachołkiem. Wszak comiesięczne raty czy opłaty, wynikające z tego rodzaju zobowiązań, są i tak wystarczająco wysokie, że na pewno nie stać na nie kogoś, kto zarabia średnią krajową, nie mówiąc o minimalnej.

Popularność samochodów segmentu Premium może być także efektem postępującego rozwarstwienia społeczeństwa. Bogaci są coraz bogatsi (dotyczy to również firm), a biedni relatywnie coraz biedniejsi. Niestety.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy