Inaczej nazwać nie można. Premier bredzi o podwyżkach OC
Czekam na rozstrzygnięcia z UOKiK, który przygląda się sprawie podwyżek OC - powiedziała premier Beata Szydło, pytana na czwartkowej konferencji prasowej, czy rząd planuje interwencję na rynku obowiązkowych polis komunikacyjnych OC w związku z gwałtownym wzrostem ich cen.
"Ta podwyżka jest wynikiem działań poprzedniego rządu, rządu PO i PSL, i w poprzedniej kadencji takie zmiany zostały wprowadzone, że w tej chwili następuje podwyżka." - radośnie ogłosiła pani premier, na szczęście szybko uspokajając kierowców: "Natomiast już postępowanie prowadzi i przygląda się całej sprawie UOKiK, czyli ta instytucja, która jest do tego jak najbardziej upoważniona. Czekam na rozstrzygnięcia, które z UOKiK zostaną przedstawione".
W niedawnym wywiadzie dla IAR prezes UOKiK Marek Niechciał mówił, że podwyżki OC mogą być przynajmniej częściowo uzasadnione i nie są związane z samą konkurencją.
"Przez wiele lat ubezpieczyciele ponosili straty i to coraz większe na tym produkcie. Łącznie w ciągu paru lat stracili 4 mld zł. To nie oznacza, że mają prawo też do podwyżki, ale są wzywani zarówno przez nadzór finansowy, jak i przez prawo, które wymaga, że nie można sprzedawać polis ze stratą" - zaznaczył.
Jak powiedział, UOKiK sprawdza nie tylko to, czy ubezpieczyciele teraz działają w zmowie, ale też czy wcześniejsze niższe ceny nie były efektem nielegalnego porozumienia.
"Wydaje się, że może być kuriozalną teza, że może być zmowa cenowa, która służy temu, żeby obniżyć ceny. Ale popatrzmy sobie np. na kartel OPEC - tam, ograniczenie wydobycia ropy, które narzuca kartel, nieraz ma na celu nie podwyższenie ceny, tylko utrzymanie bieżącego poziomu lub zapobieżenie większym spadkom lub zmniejszenie tempa spadku cen ropy" - dodał.
Natychmiastowej interwencji ws. podwyżki ubezpieczeń OC domagali się we wtorek od premier Beaty Szydło posłowie PO, którzy podkreślali, że w Polsce jest zarejestrowanych 31 mln aut objętych takim ubezpieczeniem, a więc ponad 20 mln osób w Polsce musi zmierzyć się z drastyczną podwyżką cen, średnio o 36 proc., w skrajnych przypadkach nawet o 500 proc.
Według wiceprezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów Doroty Karczewskiej, która powołała się na wyliczenia KNF, na skutek podwyżki średnio ceny AC i OC wzrosły dotychczas o 20-30 proc.
Karczewska, odpowiadając w połowie listopada w Sejmie na pytania posłów PO w sprawie gwałtownego wzrostu cen ubezpieczeń komunikacyjnych, podkreśliła, że jeśli cena polis nie wzrośnie, to nastąpi petryfikacja stanu nierentowności ubezpieczeń komunikacyjnych, co w dalszej perspektywie może stanowić zagrożenie dla stabilności systemu ubezpieczeń i wypłaty odszkodowań. Jej zdaniem nie sposób ponadto nie dostrzec korelacji wielkości składki z jakością wypłacanych świadczeń.
Karczewska przekazała dane, z których wynika, że na koniec 2015 r. miała miejsce "najwyższa strata techniczna w historii polskiego rynku ubezpieczeniowego w wysokości prawie jednego miliarda złotych". Wiceprezes UOKiK zaznaczyła, że łączna strata w OC za lata 2011-16 wyniosła prawie 4 mld zł.
Od redakcji:
Premier Beata Szydło nie pojęcia o czym mówi. Jak widać, cała branża ubezpieczeniowa od lat na OC ponosiła straty. Dodatkowo w ostatnich latach znacząco wzrosły koszty wypłacanych odszkodowań osobowych, przez co straty zaczęły się pogłębiać. Taka sytuacja nie mogła trwać w nieskończoność. I nie trwała. Żadne decyzje, żadnego rządu, ani PiS ani PO, nie mają na to żadnego wpływu. Bo żadnych decyzji nie było.
Szkoda, że premier ze sprawy, która faktycznie dotyka kierowców i jest dla nich problemem, robi sprawę polityczną, dodatkowo obrażając ich inteligencję.