Dopłaty do elektryków w Europie. Oto jak podatki "wykończą" auta spalinowe

Na zachęty w wysokości ponad 14 tys. euro (ponad 67,5 tys. zł) liczyć mogą prywatni nabywcy samochodów elektrycznych w Holandii. Okazuje się jednak, że tylko 1/4 tej sumy stanowi bezpośrednia dopłata do zakupu. Pozostała kwota to podatki, jakie musiałby zapłacić właściciel auta spalinowego. W których europejskich krajach kupując samochód na prąd liczyć można na największe "bonusy"?

Ciekawe zestawienie dotyczące dopłat do zakupu nowych aut bateryjnych przygotowała firma analityczna Dataforce . Jej eksperci przeanalizowali "rządowe" wsparcie dla kupujących samochody elektryczne w sześciu krajach Starego Kontynentu.

Rządowe wsparcie to nie tylko dopłaty

Do kalkulacji przyjęto wspólny model, w ramach którego nabywca indywidualny szuka dla siebie nowego kompaktowego suva z napędem elektrycznym. Wybór segmentu nie jest przypadkowy. Z danych Dataforce za ubiegły rok wynika, że udział kompaktowych suvów w ogóle europejskiego rynku, co rozumieć należy jako kraje UE, EFTA i Wielką Brytanię, osiągnął w ubiegłym roku aż 22,6 proc.

Reklama

Wypada jeszcze dodać, że w kalkulacji uwzględniono sporo więcej niż tylko "dotację bezpośrednią" do zakupu samochodu. Analitycy Dataforce wzięli też pod uwagę takie aspekty, jak chociażby zachęty podatkowe.

To właśnie one potrafią mieć decydujący wpływ na opłacalność zakupu samochodu elektrycznego, czego najlepszym przykładem zdaje się być sklasyfikowana na pierwszym miejscu Holandia. Po uwzględnieniu wszystkich bonusów podatkowych całkowita wysokość "dotacji" do zakupu okazuje się tam aż dwukrotnie wyższa niż we Francji, chociaż dopłata bezpośrednia jest niemal dwukrotnie mniejsza. Resztę stanowią właśnie zwolnienia z podatków, jakie musiałby uiścić właściciel samochodu z silnikiem spalinowym.

W tych krajach dopłaty do elektryków są najwyższe

Pierwsze miejsce w krótkim zestawieniu zajęła wspomniana już Holandia, gdzie całkowita wartość państwowych dotacji określona została na poziomie - bagatela - 14 383 euro. W przeliczeniu na złotówki daje to kwotę - uwaga -  ponad 67 533 zł. Pamiętajmy jednak, że mowa o sumarycznym wsparciu dotyczącym chociażby zwolnienia z podatku naliczonego przy rejestracji samochodu spalinowego oraz podatku "drogowego", którego wysokość uzależniona jest m.in. od emisji CO2.

Drugie miejsce w zestawieniu zajęła Francja, gdzie sumaryczna kwota benefitów wynosi 7 773 euro czyli 36,5 tys. zł. Również w tym przypadku w grę wchodzą zwolnienia z podatków od samochodów spalinowych, których wysokość jest wprost proporcjonalna do emisji spalin.

Ostatnie miejsce podium zajęły Niemcy, gdzie nabywca kompaktowego elektrycznego suva liczyć może na państwowe wsparcie o sumarycznej wielkości 4 987 euro (23,4 tys. zł). Na dalszych miejscach uplasowały się kolejno:

  • Belgia (1 480 euro - około 6,9 tys. zł),
  • Wielka Brytania (855 euro - około 4 tys. zł),
  • Włochy (786 euro - około 3,7 tys. zł). 

Tak podatki "wykończą" samochody spalinowe

O gigantycznym wpływie podatków na zachowania konsumentów i rynek pojazdów najlepiej świadczy zestawienie dotyczące wyłącznie dopłat do zakupu. W tej klasyfikacji prowadzi Francja, gdzie maksymalna dopłata wynosi aż 5 tys. euro. Dalej są Niemcy (4500 euro) oraz Holandia (2950 euro).

Oznacza to, że zwolnienia podatkowe odpowiadają aż za 3/4 ogółu wysokości zachęt, jakie lokalny rząd zapewnił holenderskim nabywcom samochodów elektrycznych.

Z opublikowanej analizy jasno wynika też, że to właśnie podatki i dopłaty w najwyższym stopniu - by nie powiedzieć - sztucznie - kształtują popyt na samochody z napędem elektrycznym.

Trzy kraje z najwyższym poziomem dopłat i benefitów, czyli Holandia, Niemcy i Francja, są też trzema krajami UE, w których zainteresowanie "zeroemisyjnymi" samochodami jest największe. W każdym z tych państw udział samochodów elektrycznym w ogóle zakupu nowych aut przez klientów indywidualnych znacznie przewyższa 15,4 proc, czyli unijną średnią.

Pozostałe kraje ujęte w zestawieniu plasują się zauważalnie lub - w przypadku Belgii i Włoch - "znacząco" poniżej średniej. 

W Polsce też mamy dopłaty do samochodów. Jak "mój elektryk" wypada na tle innych?

Warto przypomnieć, że polscy nabywcy indywidualni również liczyć mogą na państwowe dotacje do zakupu samochodów elektrycznych. Chodzi o program "mój elektryk" finansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.

Maksymalna kwota dofinansowania dla osoby prywatnej ustalona została na 18 750 zł, czyli niespełna  4000 euro. To więcej niż wynosi maksymalne dofinansowanie do samego zakupu auta w Belgii, Wielkiej Brytanii i Włoszech. Na większe wsparcie - maksymalnie do 27 tys. zł (około 5 750 euro) - liczyć mogą nabywcy dysponujący kartą dużej rodziny.

***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy