Autostrada A4 droższa. Nowe opłaty za 70 kilometrów od 3 kwietnia
Już od poniedziałku kierowcy zapłacą więcej za przejazd autostradą A4 Kraków - Katowice. Na nic zdały się protesty GDDKiA, UOKiK czy interpelacje poselskie.
O planowanej podwyżce spółka Stalexport Autostrad Małopolska (SAM) poinformowała 1 lutego. Poprzednią podwyżkę na A4 wprowadzono w lipcu ubiegłego roku, stawki za przejazd nie utrzymały się więc nawet rok.
We wniosku złożonym do Generalnego Dyrektora Dróg Krajowych i Autostrad SAM wystąpił o zgodę na zmianę od 3 kwietnia stawek opłat za przejazdy (na każdej z bramek): dla kategorii 1 (pojazdów innych niż motocykle) - o 2 zł, z kwoty 13 zł do kwoty 15 zł; dla kategorii 2, 3, 4 i 5 (czyli samochodów ciężarowych o różnych liczbach osi oraz autobusów) - o 6 zł, z kwoty 40 zł do kwoty 46 zł.
Przejazd całego odcinka Kraków - Katowice oznacza, że kierowca poniesie opłatę dwukrotnie, a więc koszt przejazdu autem osobowym wyniesie 30 zł, pozostałymi pojazdami - 92 zł.
Kierowcy samochodów osobowych korzystający z płatności automatycznych będą objęci rabatem w wysokości 13 proc., czyli 2 zł (chodzi o elektroniczny pobór opłat A4Go i Telepass, a także videotolling z aplikacjami: Autopay, SkyCash, mPay, IKO oraz transakcje z kartami ORLEN Flota).
To oznacza zmniejszenie rabatu o złotówkę. Obecnie kierowca przejeżdżający cały odcinek płaci elektronicznie 20 zamiast 26 zł. Od kwietnia będzie to 26 zamiast 30 zł. Podwyżka dla takich kierowców wyniesie więc 30 proc; znacznie powyżej inflacji.
Poprzednią podwyżkę, która weszła w życie 4 lipca 2022 roku koncesjonariusz motywował "wzrostem kosztów utrzymania autostrady i prowadzenia inwestycji, związanym m.in. z szybko rosnącymi w ostatnim czasie cenami usług, materiałów budowlanych czy nośników energii". Obecną - głównie inflacją oraz ogólną sytuacją gospodarczą.
Zgodnie z obowiązującą umową koncesyjną, GDDKiA do której SAM SA wnioskuje o zmianę stawek, nie ma realnych uprawnień do ich blokowania, może jedynie je zatwierdzić. Obecna umowa koncesyjną wygasa w 2027 r. i wg zapowiedzi obecnego rządu po tym czasie autostrada A4 na odcinku Kraków - Katowice stanie się autostradą państwową.
Sprawą podwyżki na A4 zainteresował się m.in. UOKiK, który zwrócił się do wszystkich operatorów płatnych autostrad dane dotyczące opłat i kosztów, jakie ponoszą na zarządzanych przez siebie odcinkach. Trop okazał się ślepy, bowiem niemal w tym samym czasie, na początku marca podwyżkę wprowadził koncesjonariusz autostrady A2, również uzasadniając ją inflacją.
Pod koniec lutego interpelację ws. podwyżek na A4 do ministra infrastruktury wystosowało kilkunastu posłów opozycyjnych. Do tej pory nie doczekali się odpowiedzi. A zadali bardzo interesujące pytania:
- Jakie działania przez 7 lat podjęło ministerstwo, aby odzyskać wpływ na cenę opłat za przejazd autostradą A4 na odcinku Kraków-Katowice?
- Czy zgodnie z umową koncesyjną, spółka Stalexport Autostrada Małopolska, przy ruchu ok. 47,5 pojazdów dziennie, powinna rozbudować autostradę o dodatkowy pas ruchu oraz wybudować węzeł Byczyna?
- Jakie działania podjęło ministerstwo, aby zablokować lub przynajmniej radykalnie obniżyć skalę proponowanych od kwietnia br. podwyżek opłat za przejazd autostradą A4 na odcinku Kraków-Katowice?
Zgodnie z ostatnimi informacjami Grupy Stalexport Autostrady, w skład której wchodzi spółka zarządzająca odcinkiem A4 Katowice - Kraków, w 2022 roku średni dobowy ruch na koncesyjnym odcinku autostrady A4 Katowice-Kraków wyniósł 46 770 pojazdów i był o 9,1 proc. wyższy niż ruch odnotowany w roku 2021 (42 857 pojazdów).
Czytaj dalej pod materiałem wideo
Przychody z poboru opłat w 2022 roku wyniosły 409,2 mln. zł, co stanowiło wzrost o 15% w stosunku do 2021 roku (355,7 mln zł).
Dla autostrady A4 na odcinku Kraków - Katowice nie ma realnej alternatywy, a paradoksalnie zadbała o to sama GDDKiA, tak przebudowując drogę krajową nr 94 na odcinku Kraków - Olkusz, że na wielu kilometrach nie da się wyprzedzić nawet ciągnika. W efekcie przejechanie 40 km z ronda Ofiar Katynia w Krakowie do Olkusza zajmuje często nawet godzinę.
Kierowcy nie mają więc wyjścia, płaczą, płacą i jeżdżą.