2 mln złotych przychodu dziennie!

Ponad 430 milionów złotych zysku przyniósł w 2011 roku elektroniczny system poboru opłat drogowych.

Osiem miesięcy temu e-myto zastąpiło winiety.

Od stycznia do połowy lutego tego roku system przyniósł ponad 80 milionów złotych zysku. Oznacza to, że codziennie przewoźnicy płacą 2 miliony złotych.

Jak mówi wicedyrektor Generalnej dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad Magdalena Jaworska, wprowadzenie e-myta było bardzo dobrą decyzją. Przychody, jakie system dostarcza skarbowi państwa zgadzają ze wcześniejszym prognozami. Na koniec zeszłego roku Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad naliczyła 700 tysięcy użytkowników systemu.

W czasie pierwszych tygodni funkcjonowania systemu e-myta, wielu przewoźników próbowało uciekać przed opłatami. Ciężarówki niszczyły lokalne drogi. Za ich naprawę płaciły lokalne samorządy.

Reklama

Zdaniem przedstawiciela firmy, która jest operatorem systemu, Marka Cywińskiego, większość przewoźników pogodziła się już z koniecznością opłat. Jego zdaniem kierowcy sprawdzali, czy inną drogą nie da się przejechać szybciej i bez opłat. Z danych operatora systemu wynika, że najczęściej dotyczyło to przewoźników okazjonalnych. Natomiast zawodowi przewoźnicy szybko zorientowali się, że przejazd drogami alternatywnymi kosztuje drożej; zajmuje więcej czasu i powoduje większe zużycie paliwa. Poza tym okazywało się, że nie dostarczają towaru na czas, co w konsekwencji wpływa na ich przychody.

Kilka tygodni temu minister transportu Sławomir Nowak powiedział, że w resorcie trwają prace nad zmianą przepisów, która umożliwi zwolnienie z opłat samochodów przewożących osoby niepełnosprawne. E-myta nie będą też musieli płacić użytkownicy samochodów osobowych z przyczepami.

IAR/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy