Zostawili rannych bez opieki? Załoga karetki miała do tego prawo?

Załoga karetki przyjechała na miejsce wypadku w Zadrożu, zabrała jedną poszkodowaną kobietę i odjechała do szpitala. Pozostałe osiem osób musiało czekać na przyjazd kolejnego ambulansu - informuje "Dziennik Polski".

 W piątek rano w Zadrożu koło Olkusza zderzyły się cztery samochody, 9 osób zostało rannych. Joanna Sieradzka z Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego przyznaje, że sposób przeprowadzenia akcji ratunkowej w tym wypadku wymaga szczegółowego wyjaśnienia.

"Według przepisów załoga pierwszej karetki powinna poczekać na kolejną i pokierować akcją ratunkową. Decyzja o pozostawieniu ośmiu rannych budzi wątpliwości" - mówi Joanna Sieradzka.   

Eksperci od ratownictwa medycznego twierdzą, że na razie zbyt mało wiadomo o przebiegu akcji, aby jednoznacznie mówić o nieprawidłowościach w działaniach załogi ambulansu.  

Reklama

 "Jeżeli lekarz lub ratownik medyczny nie dokonał dokładnych oględzin wszystkich poszkodowanych, ale po prostu wziął tego, który na pierwszy rzut oka najbardziej ucierpiał, a resztę zostawił, to jest to zachowanie naganne. Jeżeli jednak po badaniu uznał, że tych osiem osób nie wymaga natychmiastowej interwencji, to mógł je zostawić na miejscu" - ocenia ratownik medyczny Wojciech Werbicki.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy