Zabił ją naćpany kierowca tira. Dostał siedem lat
24 stycznia 2013 r. Sąd Rejonowy w Oławie skazał na 7 lat Mariusza B. oskarżonego o spowodowanie po amfetaminie wypadku, w którym zginęła 29-letnia mieszkanka Wrocławia.
Sąd orzekł wobec oskarżonego zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych na zawsze. Prokurator domagał się 10 lat pozbawienia wolności. Wyrok nie jest prawomocny.
Do tragedii doszło 2 stycznia 2012 roku na autostradzie A4, na 186. kilometrze trasy, w okolicach Oławy. Młoda kobieta (29 lat) nie miała żadnych szans: samochód ciężarowy, obciążony wielotonowym ładunkiem, wjechał z pełną prędkością na pas awaryjny, staranował prawidłowo ustawiony i oświetlony samochód osobowy oraz zabił stojącą przy nim kobietę.
Jak wynika z opinii biegłych, kobieta nie była uczestnikiem ruchu drogowego, a jej śmierć należy traktować jak zabicie pieszego (stała między swoim samochodem a barierką, sygnalizowała awarię wystawionym trójkątem ostrzegawczym). W procesie sądowym, toczącym się w sądzie w Oławie, biegli sądowi w sposób nie budzący żadnych wątpliwości orzekli, że sprawca wypadku był pod wpływem amfetaminy. Dla tego typu zdarzenia Kodeks karny przewiduje 12 lat więzienia dla sprawcy.
W wystąpieniu końcowym prokurator stwierdził, że nie ma żadnych okoliczności łagodzących dla sprawcy, bowiem od kierowcy zawodowego, który prowadzi ciężki samochód ciężarowy, wymaga się dochowania szczególnej ostrożności i przestrzegania przepisów.
Jeżeli kierowca zawodowy ma zaplanowany kurs dostarczenia towaru w 2 stycznia, tj. zaraz po Nowym Roku, to jest zobowiązany do odpoczynku i odpowiedniego przygotowania się do jazdy. Jeżeli natomiast sprawca, jak sam zeznał, świętował Nowy Rok, to nie powinien wyjechać w trasę.
Kobietę zabiła wielka i ciężka masa wielotonowej stali, która staranowała, na pasie awaryjnym, oczekującą na pomoc. Zdaniem prokuratora było to zabójstwo.
Zrozpaczeni rodzice, pełni bólu i cierpienia, dla których śmierć córki jest największą tragedią, domagali się 12 lat dla sprawcy. W mowie końcowej podkreślili, że w tej sprawie zapadły już 2 wyroki:
1. wyrok dożywocia - dożywotni ból, żal i cierpienie - dla rodziców, brata i narzeczonego;
2. wyrok śmierci - dla córki, która miała prawo do życia, nie naruszyła żadnych przepisów, nie stworzyła zagrożenia w ruchu drogowym, nie była uczestnikiem ruchu drogowego, stała na pasie awaryjnym i czekała na pomoc, a nie na śmierć.
To były wyroki za niewinność, zapadły i zostały wykonane, bez prawa do obrony i bez procesu. Natomiast sprawca, oskarżony Mariusz B. (wypuszczony z aresztu 26 listopada 2012 roku), dostał zaledwie 7 lat więzienia (prawdopodobnie wyjdzie po odbyciu połowy kary).
"Pokrzywdzeni podnieśli, że nie ma takiej kary, która byłaby sprawiedliwa, nie ma w polskim prawie odpowiedniego paragrafu. Bo jaki może być wyrok za śmierć?. To było zabójstwo, nieważne czy zostało zaplanowane, czy też było nieświadome. Nieświadomość nie może być kategorią łagodzącą tylko obciążającą. Kierowca zawodowy nie może być nieświadomy skutków jazdy pod wpływem narkotyków. Ponieważ zawsze kierowca zawodowy wielotonowej ciężarówki w zderzeniu z pieszym (a taka była sytuacja ) będzie zabójcą, nie ma innej możliwości. Ponieważ wielotonowa ciężarówka uderzając w pieszego nie daje mu żadnej szansy, dlatego ta okoliczność obciąża dodatkową odpowiedzialnością kierowcę zawodowego. Przecież Mariusz B. doskonale wiedział, że jemu nic nie może się stać.
Dlatego pokrzywdzeni uważają, że nie ma w tej sprawie żadnych okoliczności na korzyść oskarżonego. Z przeprowadzonych opinii, badań i zeznań samego oskarżonego wynika, że 2 noce i cały dzień Mariusz B. świętował Nowy Rok, skoro nawet nie pamięta, o której godzinie wstał w dniu 2 stycznia 2012 roku. Zamiast odpocząć zażył amfetaminę, usiadł za kierownicą, pojechał i zabił.
Mamy do czynienia z bezgranicznym okrucieństwem bezmyślności, głupoty, braku wyobraźni i arogancji. Jest to dodatkowa kategoria obciążająca kierowcę zawodowego.
Dlatego pokrzywdzeni stawiają pytanie: Czy świat by się zawalił, gdyby Mariusz B. w tym dniu nie usiadł za kierownicą i nie wyruszył w trasę? Otóż nie. Ponieważ nie zrobił tego, to świat skończył się dla zabitej młodej kobiety i zawalił się dla osieroconych rodziców, którzy już nigdy nie zobaczę swojej ukochanej córki".
Pokrzywdzeni będą składali apelację. Magda była dziewczyną nieprzeciętną i niezwykłą. Była bardzo wesoła, zawsze uśmiechnięta...