Z drogi śledzie, bo Pan (Pani) Poseł jedzie

Wiele miejsca i czasu media poświęcają ostatnio zaostrzeniu kar za łamanie przepisów ruchu drogowego. Niestety, nikt nie wspomniał, że - jak to już wcześniej bywało - i tym razem parlamentarzyści zapomnieli o sobie...

Przykład? Od wielu lat mówi się w Polsce o zmianach przepisów dotyczących immunitetów w kontekście wykroczeń drogowych. No właśnie - mówi, a nie robi...

Nie dalej, jak dwa lata temu przygotowywałem dla telewizji reportaż poświęcony politykom, którzy - złapani na łamaniu przepisów ruchu drogowego - zasłaniają się swoimi immunitetami. Pamiętam, że była zima, a powód tego, że zająłem się tym tematem był prosty: Mieliśmy wówczas serię spektakularnych akcji tego typu (wystarczy wspomnieć wyczyny Władysława Serafina, Jacka Kurskiego, Wojciecha Penkalskiego i innych). Nie, nie byłem wtedy jedynym, który zajął się tą sprawą - trąbiły o tym wszystkie media.

Reklama

Rozmawiałem wówczas z wieloma politykami i wszyscy - od prawa do lewa i z powrotem - deklarowali, że z immunitetami "trzeba coś zrobić". Zadziwiająca zgodność, jak na polskie realia i standardy polityczne, prawda? Teraz wiem, że najprawdopodobniej wynikała ona z prostego faktu -  "pogadać" nic przecież nie kosztuje...

Żeby nie być gołosłownym - pamiętam, że wypowiedzi do kamery udzieliła mi Pani Marszałek Sejmu Ewa Kopacz, która twierdziła, że politycy to nie święte krowy i powinny ich obowiązywać na drodze te same prawa, co w wszystkich. Poseł Mroczek (to nie ten Mroczek o którym myślicie, a nawet nie jego brat bliźniak), który akurat, jako przewodniczący sejmowej komisji regulaminowej i spraw poselskich (gdzie trafiają wnioski o ukaranie za wykroczenia drogowe) jest dosyć istotną osobą tego dramatu, również był za zniesieniem immunitetów i zapowiadał rychłą zmianę prawa i zakończenie prac w tej sprawie.

Słynący z ciężkiej nogi europoseł Kurski też był za, choć nie dlatego, że nagle zapałał miłością do przepisów ruchu drogowego. Argumentował wówczas, ze chciałby "honorowo" uregulować  nałożone na siebie mandaty.

Od czasu, gdy zajmowałem się tą sprawą mijają właśnie dwa lata. Co zmieniło się w tym czasie? Rzecz jasna, nic! No może poza wyjątkową zgodnością - politycy albo milczą na ten temat, albo - jak jeden mąż - są za zniesieniem immunitetów.

Dla Pani Premier Kopacz jest to tak bardzo ważne, że nie ma w tej sprawie nic do powiedzenia - moje wielokrotne prośby o wypowiedź zostały zignorowane. Podobnie zachował się poseł Mroczek i cały Twój Ruch. Korzystając z okazji chciałbym przypomnieć panu posłowi Michałowi Kabacińskiemu, dyrektorowi biura prasowego klubu poselskiego tej partii, że dobre trzy tygodnie temu obiecał, że oddzwoni do mnie w tej sprawie w ciągu godziny... Na moje pytania nie odpowiedzieli też przedstawiciele SLD. Pozostali, oczywiście, są za.

"KP PSL jest za wprowadzeniem nowych regulacji dotyczących immunitetów poselskich w przypadku wykroczeń drogowych. Zdaniem Klubu powinno być tak, że jeśli poseł zostanie przyłapany na przekroczeniu prędkości, to powinien mieć prawo zapłacić mandat, jeśli odmówi  policja może rozpocząć postępowanie dotyczące uchylenia immunitetu. (...) Chciałbym też zaznaczyć, że apelowaliśmy o szybkie rozwiązanie tej kwestii do ówczesnych Marszałków Sejmu: B. Komorowskiego i E. Kopacz." - to wypowiedź Jakuba Stefaniaka - Rzecznik Klubu Parlamentarnego PSL.

Jaki jest skutek tych apeli?

 "Z naszej wiedzy wynika, że obecnie sprawą zajmuje się komisja regulaminowa spraw poselskich."

Tak, to święta prawda. Komisja pracuje nad tym od wielu, wielu lat...

W imieniu PO stanowisko przekazał poseł Witold Pahl: "Immunitet ma zapewnić swobodę funkcjonowania Parlamentu, zabezpieczając jego członków przed ograniczeniem ich wolności osobistej ze strony organów władzy wykonawczej i sądowniczej. Trzeba jednak przyznać, że wykorzystywanie immunitetu formalnego do uniknięcia odpowiedzialności karnej za wykroczenia ma często niewiele wspólnego z gwarancją prawidłowego wykonywania mandatu. (..) Obecne prace dotyczące możliwości złożenia przez parlamentarzystę oświadczenia o wyrażeniu zgody na pociągnięcie go do odpowiedzialności usuwałyby konieczność każdorazowego występowania do Sejmu lub Senatu o uchylenie ochrony immunitetowej, co wydaje się zabiegiem funkcjonalnym i uzasadnionym. Stanowisko klubu PO w tej sprawie jest zgodne z w/w dezyderatem".

Ok., Panie Pośle, pomijając Pana poczucie zagrożenie ze strony władzy wykonawczej i sądowniczej, co jeśli parlamentarzysta nie będzie chciał się zgodzić na pociągnięcie go do odpowiedzialności np. za przekroczenie prędkości?

Opozycja również jest za: - Jesteśmy za równym stosowaniem prawa wobec każdego, kto popełnia wykroczenia drogowe. W takim przypadku poseł powinien odpowiadać za te wykroczenia tak, jak każdy obywatel - mówi Poseł Elżbieta Witek z PiS, również z sejmowej Komisji Regulaminowej i Spraw Poselskich.

Podsumowując: Możemy chyba założyć, że wszyscy uważają, że coś z tym trzeba zrobić. W takim razie powtórzmy kluczowe pytanie: Dlaczego w tej sprawie, przez tak długi czas, nic się nie dzieje?

"Szereg podejmowanych prac w kierunku ograniczenia zakresu immunitetu formalnego nie przyniosło efektów - V kadencja 6 projektów (4 dotyczyły zmiany Konstytucji), VI kadencja 7 projektów. Żaden ze złożonych projektów nie został przyjęty" - przypomina poseł Pahl. Wniosek? Działo się, oj działo - tyle, że efektu nie widać.

Mieszamy, mieszany a herbata wciąż gorzka. Może czas najwyższy dosypać cukru?

Wydaje mi się, że tu właśnie leży problem. Pamiętam atmosferę tamtych dni w sejmie, kiedy początkowo wszyscy wołali "Tak, tak, znieśmy immunitety", zwłaszcza w obecności  włączonych kamer. Z czasem jednak ten entuzjazm gasł, a odpowiedzi zdawały się coraz bardziej wymuszone. Dlaczego?

Parlamentarzyści doskonale zdają sobie sprawę, że będzie to ukręcenie bicza na siebie samych. Na tym, nikomu przecież nie zależy.

Sprawa wygląda więc dokładnie tak, jak wygląda - nie o to chodzi, by złapać króliczka, tylko o to, by go gonić. Nie musimy przecież zmieniać przepisów, ważne by nad zmianami pracować.

W tym miejscu warto przypomnieć, że  posłowie na drogach do świętych raczej nie należą. W obecnej kadencji sejmu wpłynęło do niego już blisko 100 wniosków o ukaranie za złamania przepisów ruchu drogowego. Wśród popełnionych czynów były m.in.: Przekroczenie prędkości, spowodowanie niebezpieczeństwa w ruchu drogowym, kierowanie pojazdem bez uprawnień, tamowanie ruchu na drodze publicznej - mówi Maria Balcerzak z zespołu prasowego Komendy Głównej Policji, pytana o wyczyny parlamentarzystów w 2014 roku.

Oczywiście piraci drogowi nie mają barw jednej partii, więc na liście posłów, wobec których wnioskowano o pociągniecie do odpowiedzialności za złamanie przepisów na drodze, znajdziemy silne reprezentacje wszystkich partii: Ryszarda Kalisza i Antoniego Macierewicza, Przemysława Wiplera, Tomasza Kaczmarka i Tadeusza Iwińskiego. Ciekawe jest to, że na liście znalazłem tylko dwie kobiety; posłanki Elżbietę Radziszewską i Elzbietę Rafalską, które popełniły tylko po jednym wykroczeniu drogowym. A przynajmniej raz zostały na tym złapane...

Żółtą koszulkę lidera nosi poseł Wojciech Penkalski - w jego przypadku wniosków o ukaranie było aż pięć. Cóż - albo ciężka noga, albo wyjątkowy pech.

W wykazie, który otrzymałem z biura prasowego sejmu ciekawie prezentuje się rubryka "Uwagi". Dowiadujemy się z niej, że np. wobec posła Przemysława Wiplera straż miejska umorzyła postępowanie, a w kilku innych wypadkach znajdziemy adnotację, że wniosek nie spełnia wymogów formalnych, co akurat nie najlepiej świadczy o naszych organach ścigania.

Trzeba jednak powiedzieć jasno, że w takich przypadkach procedura do prostych nie należy. Raczej nieprzypadkowo, gdyż z jej skomplikowania wynika czasochłonność, a stąd już tyko krok do przedawnienia.

Od patrolu drogówki, który miał niewątpliwą przyjemność kontaktu z przedstawicielami władzy ustawodawczej na drodze, droga wiedzie z miejscowej jednostki policji, poprzez Komendę Wojewódzką do Komendy Głównej, a stamtąd do Prokuratury Generalnej. Dopiero ta przekazuje wniosek Marszałkowi Sejmu, który kieruje go do komisji regulaminowej....Pogubiliście się? Nawet jeśli nie, to sporo czasu upływa, zanim polityk odpowie za to, co narozrabiał na drodze. Dostrzega to policja:

"Nie ulega natomiast wątpliwości, że prowadzenie postępowań w tego typu sprawach (które w normalnym trybie byłyby załatwiane najczęściej poprzez nałożenie na sprawcę wykroczenia mandatu) jest żmudne i czasochłonne" - mówi Maria Balcerzak z KGP.

Z kolei poseł Witek z PiS sygnalizuje jeszcze jeden problem: "Jednocześnie zwracamy uwagę, że prawo musi w tym względzie być  jednakowo stosowane i egzekwowane wobec wszystkich, bez wyjątku, a więc również wobec innych grup, którym taki immunitet przysługuje (sędziowie, prokuratorzy, Prezes NIK, sędziowie Trybunału Konstytucyjnego). Oczywiście nie jest to kompletna lista osób uprzywilejowanych, bo immunitetami cieszą się również dyplomaci lub też np....Rzecznik Praw Dziecka.

Niedawno pisałem o tych, do których należy pilnowanie przestrzegania prawa na drogach - dziś przypominam o tych, którzy to prawo tworzą. Nie ulega wątpliwości, że przepisy ruchu drogowego powinny być przestrzegane przez wszystkich, bo od tego - po prostu - zależy nasze bezpieczeństwo. Dlatego trudno tolerować na drogach obecność świętych krów, których droga do ukarania jest długa a cel niepewny. Posłowie, oczywiście, zdają sobie z tego sprawę i skrzętnie to wykorzystują. Dlatego między bajki należy włożyć to, że parlamentarzystom zależy, by ten cyrk w końcu uregulować. I właśnie z tego względu musimy nieustannie o tym przypominać.

 Tomasz Bodył

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: bezpieczeństwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy