Wszyscy chcą lepszych dróg

W sobotę w centrum Białegostoku grupa osób ustawiła się obok siebie tworząc kształt liczby 300, co odpowiada liczbie śmiertelnych ofiar na drodze krajowej nr 8 w ostatnich dziewięciu latach.

W sobotę w centrum Białegostoku grupa osób  ustawiła się obok siebie tworząc kształt liczby 300,  co odpowiada liczbie śmiertelnych ofiar na drodze krajowej nr 8 w ostatnich dziewięciu latach.

Zaprotestowano w ten sposób przeciw rządowym planom opóźnienia budowy dróg w Podlaskiem.

Chodzi w szczególności o plany zmiany terminu, czyli opóźnienie modernizacji dwóch odcinków drogi krajowej nr 8 na trasie Warszawa-Białystok.

Protest-happening odbył się pod hasłem: "Nie zabierajcie nam dróg". Mimo brzydkiej, deszczowej pogody, w samo południe na Rynku Kościuszki w Białymstoku, niedaleko pomnika Józefa Piłsudskiego, w kształt liczby 300 ustawiło się ponad czterdziestu białostoczan. Byli to zarówno samorządowcy, jak i zwykli mieszkańcy miasta. Przyszli też przedstawiciele Federacji Zielonych, z transparentem "Tiry na tory, a kolej zamiast autostrad".

Reklama

Happening zorganizowało kilka osób, które na portalu społecznościowym Facebook założyło profil "Nie zabierajcie nam dróg". Akcja jest reakcją na rządowy projekt programu budowy dróg krajowych na lata 2011-2015.

Jak powiedział podczas happeningu jeden z pomysłodawców akcji, radny miejski Rafał Rudnicki (PiS), co roku na krajowej ósemce ginie kilkadziesiąt osób, a statystyki z ostatnich dziewięciu lat pokazują, że zginęło na niej 300 osób. Podkreślił, że inwestycje drogowe w województwie podlaskim muszą być kontynuowane "znacznie szybciej niż zaplanowano", gdyż jest to kwestia bezpieczeństwa. Dodał, że bez dobrego układu dróg region nie będzie się rozwijał.

W sobotniej akcji wziął udział m.in. prezydent miasta Tadeusz Truskolaski (PO). "Od kilkunastu dni chcemy pokazać Polsce, że bardzo zależy nam na +drodze życia+ (...) Jest to +droga życia+ w przenośni, ale też +droga życia+, która może dać lub zabrać życie z uwagi na bezpieczeństwo" - powiedział Truskolaski. Dodał, że do dynamicznego rozwoju regionu potrzebne są m.in. drogi.

W regionie opóźniona ma zostać budowa dwóch odcinków trasy Białystok-Warszawa: Jeżewo-Zambrów i Zambrów-Wyszków oraz z Białegostoku do granicy z Litwą (m.in. obwodnicy Suwałk); opóźnione mają być także inwestycje dotyczące dróg krajowych nr 61 i 19, których realizacja miała być rozpoczęta do 2013 roku.

Happening, to nie jedyna reakcja na rządowe plany mieszkańców i władz samorządowych w Podlaskiem, na rządowe plany opóźnienia inwestycji drogowych. W województwie protestują bowiem w tej sprawie różne środowiska. W miniony piątek przedstawiciele białostockiego magistratu zawieźli do kancelarii premiera RP petycję, pod którą podpisało się ponad 21 tysięcy mieszkańców województwa, a podpisy zbierały różne środowiska, np. kibice piłkarscy. W środę samorządowcy i posłowie z regionu rozmawiali w tej sprawie z wiceministrem infrastruktury Radosławem Stępniem.

Swoje stanowiska w tej sprawie przyjęli też wcześniej m.in. radni Białegostoku i sejmiku województwa podlaskiego. Podobne, wspólne stanowisko podpisali w zeszłym tygodniu: prezydent Białegostoku, wojewoda podlaski oraz marszałek województwa podlaskiego.

Projekt Programu Budowy Dróg Krajowych na lata 2011-2015 zawiera listę ponad stu inwestycji, których realizacja jest przewidywana po 2013 r., oraz wykaz 30 inwestycji o wartości prawie 43 mld zł, które mogą, ale nie muszą zacząć się przed 2013 r. Minister infrastruktury Cezary Grabarczyk zapewnił w grudniu, że rząd nie rezygnuje z zaplanowanych inwestycji, tylko przesuwa niektóre na inny termin, kiedy będą środki na ich realizację m.in. z unijnego budżetu na lata 2014-2020.

Szef resortu infrastruktury zapowiedział, że decyzje dotyczące kształtu programu zapadną jeszcze w styczniu.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy