Władzo! Przejedź się tą drogą! Ale prywatnym autem!

Pomimo zwyczajowych, by nie rzec rytualnych narzekań, drogi w Polsce mamy coraz lepsze. Powoli, bo powoli, ale przybywa kolejnych kilometrów autostrad i tras ekspresowych. Poprawia się także stan dróg niższej kategorii.

W ramach ogłoszonego w 2008 r. Narodowego Programu Przebudowy Dróg Lokalnych udało się wyremontować około 8 000 km dróg gminnych i powiatowych. Powodzenie inicjatywy, której realizację nadzorował ówczesny minister spraw wewnętrznych i administracji Grzegorz Schetyna (od jego nazwiska wspomniane drogi nazywa się odtąd potocznie "schetynówkami") zachęciło rząd do podjęcia decyzji, że NPPDL będzie miał swój drugi etap. Oznacza to następne tysiące kilometrów naprawionych szlaków komunikacyjnych.

Niestety, nadal są miejsca w kraju jakby zapomniane przez Boga i ludzi. Na przykład droga powiatowa, która łączy powiaty wałbrzyski i kamiennogórski. "Łączy" to zresztą niewłaściwe słowo, bowiem owa nieremontowana od 20 lat szosa zieje gigantycznymi wyrwami i jest przejezdna jedynie dla ciężkiego sprzętu służb leśnych, który zresztą przyczynia się do jej dodatkowego niszczenia.

Reklama

Mieszkańcy okolicznych wsi: Gostkowa, Pustelnika, Domanowa, dla których wspomniana droga stanowi dogodny skrót do Wałbrzycha, od lat interweniują w starostwach powiatowych, prosząc o doprowadzenie jej do stanu używalności.

Nie oczekują cudów, nie marzą o kompleksowym remoncie, położeniu nowego asfaltu. Zadowoliliby się choćby zasypaniem dziur żwirem. Tak, by dało się bezpiecznie przejechać tę trasę zwykłym samochodem osobowym z prędkością 40 kilometrów na godzinę.

Tłumaczą, że lepsza komunikacja ze światem nie tylko ułatwiłaby dojazd do pracy, szpitala, na uczelnię, lecz także umożliwiłaby rozwój agroturystyki. Przypominają przy okazji, że droga, o którą walczą, stanowi alternatywę dla Drogi Krajowej nr 5 i bywa wykorzystywana jako objazd.

Gdy sprawą zainteresowali się dziennikarze radia, urzędnicy dokonali inspekcji nieszczęsnej drogi.

Jak relacjonuje autorka publikowanych tu zdjęć i krótkiego filmu, na wszelki wypadek przyjechali samochodem terenowym, rzecz jasna służbowym. Wizja lokalna niczego jednak nie zmieniła. Przedstawiciele władz powiatowych tłumaczą, że na remont drogi nie mają pieniędzy, zwłaszcza, że jest ona... mało uczęszczana.

Ten ostatni argument przypomina filozofię sprzedawczyni ze sklepu mięsnego z okresu PRL, a zatem z czasów, gdy takie placówki straszyły pustymi hakami. Ekspedientkę zdenerwował klient, który codziennie rano pytał o szynkę. W końcu poprosiła o go, by spędził z nią cały dzień pracy.

- Czy oprócz Pana pytał ktoś o szynkę? - zapytała tuż przed zamknięciem sklepu.

- No nie...

- No widzi Pan. To po co mam ją zamawiać?

Nikt nie prosi o szynkę, bo wie, że i tak jej nie dostanie. A skoro nikt nie prosi, to po co ją zamawiać? Droga pozostanie dziurawa, bo jest mało uczęszczana. A jest mało uczęszczana, bo jest dziurawa. I tak kółko się zamyka.

Oczywiście nie posądzamy gospodarzy powiatów wałbrzyskiego i kamiennogórskiego o złą wolę, czy, jak sugeruje nasza Czytelniczka, o lenistwo. Podejrzewamy, że mają swój chytry plan. Może chcą zachować drogę Gostków - Pustelnik w jej obecnym stanie, aby uzmysławiać kierowcom, którzy się tu nieopatrznie zapędzą, że nie powinni zanadto ufać GPS-om i mapom? Może zamierzają wykorzystywać ją do organizowania ekstremalnych imprez samochodowych (podobno w przeszłości wiodła tędy trasa Rajdu Dolnośląskiego). A może myślą o urządzeniu tu skansenu i, gdy wszystkie "schetynówki" zostaną już wyremontowane, pokazywaniu turystom zagranicznym, jak kiedyś wyglądały drogi w Polsce. Na to jednak, mimo zaznaczonego na wstępie optymizmu, przyjdzie im jeszcze długo, długo poczekać...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy