To będzie prawdziwa rewolucja w oświetleniu!
Ulewne deszcze oraz śnieżyce są zmorą każdego użytkownika szos. Naukowcy z Uniwersytetu Carnegie Mellon mają dla kierowców dobrą nowinę.
Ze statystyk drogowych wynika, że przyczyną 20 proc. wypadków samochodowych jest zła widoczność. Szeroka oferta skutecznych wycieraczek na rynku nie rozwiązuje problemu. Podstawą widoczności jest światło, a jesienna i zimowa aura nie sprzyja reflektorom.
Z myślą o poprawie bezpieczeństwa na drogach zespół naukowców z amerykańskiego Uniwersytetu Carnegie Mellon opracował innowacyjny system świateł samochodowych, którym nie straszny żaden deszcz, ani śnieg. Naukowcy stworzyli system, który nie dość, że wykrywa przeszkody na "świetlnej drodze", to jeszcze potrafi wyznaczyć bezkolizyjną trajektorię dla strumienia światła płynącego z reflektorów.
Prototypowy system samochodowego oświetlenia - Smart Headlight składa się z kamery i projektora, których współpraca podlega kontroli specjalnego oprogramowania. Pierwszą fazą działania systemu jest kamera rejestrująca przez krótką chwilę obraz oświetlony przez projektor, czyli potencjalne krople wody, czy płatki śniegu. Następnie, na podstawie tych danych, zadaniem oprogramowana jest obliczenie częstotliwości opadu, a w końcowym etapie manipulacja światłem między interwałami spadających z nieba przeszkód. Dzięki temu sprytnemu zabiegowi krople deszczu, czy płatki śniegu nie odbijają światła reflektorów przez co widoczność na drodze jest znacznie poprawiona.
Przeprowadzone testy wykazały, że widoczność gwarantująca bezpieczeństwo na szosie powinna mieć zasięg w promieniu do czterech metrów - co też stanowi zasięg zainstalowanego w systemie Smart Headlight projektora.
Ponadto naukowcy sprawdzili swój wynalazek w zróżnicowanych warunkach atmosferycznych. Jak wykazały doświadczenia, przy intensywnych opadach, które zazwyczaj praktycznie uniemożliwiały jazdę, prowadząc samochód z prędkością 30 km/h Smart Headlight "wyczyszcza" z pola widzenia kierowcy aż do 70 proc. kropli deszczu. W przypadku większej prędkości (do 100 km/h) wyklucza do 20 proc., co już jest wystarczające, żeby kontynuować podróż, bowiem światła samochodu są tylko nieznacznie przygaszone. Naukowcy uzasadniają to faktem, że nawet w trakcie potężnej ulewy woda stanowi jedynie do 3 proc. objętości powietrza.
Zdaniem lidera projektu, profesora Instytutu Informatyki i Robotyki przy Uniwersytecie w Pittsburghu - Srinivasa Narasimhana, laboratoryjne testy wykazały pełną skuteczność systemu i wkrótce należy oczekiwać, że Smart Headlight będzie dostępny na rynku. Oczywiście, jak zawsze, wszystko zależy od inwestora. Jak podkreślają twórcy sprytnego urządzenia może być ono znacznie udoskonalone, jako że skuteczność całego systemu jest uzależniona od jakości zainstalowanej kamery.
Zanim system Smart Headlight osiągnie poziom adekwatny do jazdy autostradą, gdzie 100 km/h jest minimalną prędkością z pewnością upłynie jeszcze kilka lat, ale to już znacznie więcej niż liche światełko w tunelu. Możemy więc liczyć, że w niedalekiej przyszłości kierowców czeka bezwzględna widoczność, co miejmy nadzieję przełoży się na widoczną poprawę bezpieczeństwa.
Michał Mądracki